Postawiła na sport
Złota Anita, bo tak jest nazywana, pochodzi z Rawicza. Swoją sportową przygodę zaczęła od żużlu na rowerach, potem była lekkoatletyka w rawickim klubie Kadet i AWF w Poznaniu.
- Miałam 16 lat. Zaczęło się od pchnięcia kulą, później był rzut dyskiem – wspomina i przyznaje: - Do końca nie jestem świadoma moich osiągnięć w sporcie. Jestem typem zawodnika, który żyje etapami. Patrzę już w przyszłość na mistrzostwa świata.
Krzysztof Kaliszewski od lat jest trenerem Anity Włodarczyk.
- Jestem jedynym trenerem, który jeszcze nie dostał młotem – śmieje się Kaliszewski.
Włodarczyk jest tytanem pracy.
- Postawiła na sport. W 100 procentach podporządkowała się pod reguły gry. Nie ma żadnych wyskoków w bok, co niektórym się zdarza. Wie, czego chce – mówi Kaliszewski i przyznaje: - Więcej przebywam z Anitą, niż ze swoją żoną. Jest to około 330 dni w roku.
"Zawsze była górą"
Rodzice Anity przyznają, że córka już od najmłodszych lat miała mocny charakter.
- Nie dała sobie dmuchać w kaszę. Przede wszystkim bawiła się z chłopakami. Kiedyś pojechaliśmy po nią do szkoły, patrzę, że wybiega, a za nią trzech chłopaków. Jak ona stanęła oni też. Jeden dostał kopa, drugi w twarz, trzeciego opluła. I uciekała – wspomina Andrzej Włodarczyk, ojciec Anity.
- Niby była grzeczną, cichą dziewczyną, ale jak było coś do zbrojenia, to pokazała swoje. Zawsze była górą – dodaje Maria Włodarczyk, matka Anity.
Anita Włodarczyk cały czas żyje sportem, w chwilach wolnych popularyzuje kulturę fizyczną. Jeździ po Polsce i odwiedza małe miejscowości prowadząc lekcje w-f-u.
- Jest mistrzynią. Jest najlepsza w swoim fachu. Jest też fajną babką, z którą można porozmawiać – mówi Malwina Kopron, lekkoatletka.
Przepis Anity Włodarczyk na sukces to praca i jeszcze raz praca. Stawia na profesjonalizm. Od lat niemal codziennie są przy niej trener i fizjoterapeuta.
- To jest złote ciało. Ale ze złotym ciałem trzeba postępować tak, jak w serwisie z samochodem wyścigowym, a nie normalnym. To są zupełnie inne wymagania dotyczące codziennej pracy.
- Anita Włodarczyk podchodzi do sportu bardzo profesjonalnie. Zero alkoholu. Na koniec sezonu trochę sobie pozwoli, ale w trakcie nie widziałem, żeby w momentach słabości napiła się i odreagowała.
-Tak naprawdę trudno mi powiedzieć, jaka jest prywatnie – mówi Czesław Zapała, były manager Włodarczyk.
Indywidualistka
Anita ma 33 lata. Mieszka w Warszawie, a raczej bywa, bo większość dni w roku spędza poza domem na treningach i zgrupowaniach. Do jej mieszkania w odwiedziny najczęściej wpadają rodzice i goście ze Światowej Agencji Antydopingowej.
- Ciężko mi oceniać samą siebie. Wiem, że nie jestem łatwą osobą, bo mam trudny charakter. Jestem cierpliwa, ale do pewnej granicy. Jak ktoś za mocno zajdzie mi za skórę, to jest ciężko. Też mam słabsze dni, potrafię się popłakać.
Anita jest indywidualistką i bardzo silną osobowością. Ma starszego brata i rodziców, którzy są dla niej wsparciem. Lubi dbać o swój wygląd i chodzić na zakupy, jak się okazuje kolekcjonuje nie tylko medale.
- Mam ponad 150 par butów. Większość to buty sportowe, ale znajdą się też szpilki. Tak, na co dzień nie ma szpilek założonych.
Jaki jest jej ideał mężczyzny?
- Musi być postawny. Nie wyobrażam sobie faceta, który jest niższy ode mnie, że tak powiem chudszy - mówi.
A jak Anita Włodarczyk widzi swoją przyszłość?
- Nie ma co ukrywać, że jestem coraz starsza, chociaż na treningach tego na razie nie odczuwam i aby tak zostało do 2020 roku, więc chce z tego sportu wyssać jak najwięcej i przyjdzie czas na to, że założę rodzinę i będę osobą szczęśliwą.
Zobacz także:
- Sukcesy Polaków na igrzyskach w Tokio. "Zawsze drugą część mamy lepszą, więcej szans na medale"
- Polki z medalem w K4 500 m kajakarskich regat olimpijskich w Tokio. Które miejsce zajęły?
- Złoty medalista Igrzysk Olimpijskich ma nietypowe hobby. Został przyłapany na trybunach w Tokio
Autor: Karolina Kubicka