Motywacje Marka Kotańskiego
Na motywację i późniejszą działalność Marka Kotańskiego miało wpływ jego dzieciństwo oraz okres dorastania. Od dziecka przyglądał się swojemu ojcu, który był profesorem UW i człowiekiem ogromnie otwartym na ludzi. Swoich studentów, ale też każdego innego człowieka, traktował jak partnera równego sobie. Dzięki temu Marek nauczył się otwartości i tolerancji. Jako młody chłopak był też świadkiem, jak człowieka przechodzącego przez jezdnię przepołowił tramwaj. Kotański podszedł wówczas do tego mężczyzny, złapał go za rękę i trzymał, dopóki nie umarł na jego oczach. Wówczas poczuł, że potrafi zachować zimną krew i mieć postawę, na którą wielu ludzi nie stać.
- Myśląc o Marku Kotańskim po głowie zaczął mi się kręcić prof. Religa. Na grobie profesora Religi jest taka sentencja: "Żeby rozpalić innych, samemu trzeba płonąć". I Marek Kotański płonął i tym ogniem zarażał innych. Można się było sparzyć i pewnie wiele osób się sparzyło, natomiast myślę, że bez tego tak wielu ludzi by za sobą nie pociągnął - mówił w Dzień Dobry TVN Tomasz Drozd.
Jak pomagał Marek Kotański?
Marek Kotański na początku lat 80. stworzył Monar - ośrodek wparcia dla alkoholików i narkomanów. Następnie przyszła pora na Markot, czyli organizację walczącą z bezdomnością. W placówkach powstałych na wzór tych amerykańskich, poddawał swoich podopiecznych terapii społecznościowej, opartej na wzajemnym wsparciu. Udawało mu się walczyć z patologiami naszych czasów. Uczył wszystkich, że życie jest piękniejsze bez nałogów. Do jego placówek trafiali przeróżni ludzie - zbuntowana młodzież, artyści, ubecy, milicjanci, kryminaliści, nauczyciele, jak i muzycy. Był ciepłym, empatycznym człowiekiem, ale zdecydowanym i wiedzącym, czego chce. Lubił modę i miał do niej słabość. Autentycznie kochał ludzi i bardzo chciał pomagać.
- Kotański był kontrowersyjny, ale przede wszystkim dla tych ludzi, którzy w Monarze nie byli (...) To leczenie polegało na tym, że Kotański z jednej strony (...) "przytulał pacjenta", trzymał go, był blisko niego, dawał mu poczucie bezpieczeństwa, dom, to, że jest we wspólnocie i dawał mu miłość, przyjaźń oraz ciepło, a z drugiej strony go uderzał, wstrząsał nim i pokazywał mu jego wady i błędy - tłumaczyła Anna Kamińska w naszym programie.
Jego rola w polskim społeczeństwie była wówczas nieoceniona. W latach 80. władza bowiem nie dawała zezwolenia, aby poruszać temat narkomanii w Polsce. Udawano, że taki problem w ogóle nie istnieje. Mówiono, że to problem krajów kapitalistycznych, a nie socjalistycznych.
- Kotański był fenomenem w powojennej historii Polski. Był kimś takim, kto widział, że są w Polsce bezdomni, rozkładają się na kartonach na Dworcu Centralnym i twierdził - trzeba im pomóc, a także że są w Polsce osoby z wirusem HIV, których rodziny wyrzucają z domów i wiedział, że trzeba tym ludziom pomóc. Wychodził naprzeciw problemom społecznym i miał niezwykłą odwagę. Odważnie wyczuwał te problemy i zaczynał działać - dodała autorka książki "Kotański. Bóg Ojciec. Konfrontacja".
Zobacz także:
- Jak "chuligan mody" zrobił krótką, lecz spektakularną karierę?
- Przepych, pióra, gorsety i koronki, czyli hollywoodzki pokaz domu mody Gucci
- Daniel Craig w zaskakującym wyznaniu. "Odkąd pamiętam, chodzę do gejowskich barów"
Autor: Sabina Zięba
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Wodzyński/East News