Janusz Maksymowicz ps. "Janosz" - kim jest
Janusz Maksymowicz ps. "Janosz" urodził się 27 października 1930 roku w Warszawie. Walczył w kompanii szturmowej P-20 Armii Krajowej, która wchodziła w skład Batalionu "Bug". Powstaniec chęć do walki wyniósł z domu. Jego tata był legionistą, przed wojną należał do strzelców, a 1 lipca 1939 roku został powołany jako rezerwista do wojska.
- Ojciec zmontował skrytkę, gdzie przechowywana była broń służbowa. Gdy oddział szedł na akcję, to ojciec im tę broń wydawał. Po akcji był obowiązek zwrócenia. Jeden z oddziału nie zdał tej broni. Poszedł do szynku. Wypił sobie 100 g, później drugie 100 g. Zrobiło mu się ciepło i ktoś przyuważył, że jest pistolet - powiedział Janusz Maksymowicz ps. "Janosz".
Na miejscu od razu zjawiła się tajna policja III Rzeszy, która zgarnęła mężczyznę z bronią. Niemcy próbowali się dowiedzieć od kogo ją dostał. Wydał, że od ojca Janusza Maksymowicza. - Z 12 na 13 października w nocy przyszło do nas gestapo. Pamiętam tę datę, jak dzisiaj. Zrobili bardzo dokładną rewizję, ale w domu nic nie było. W związku z tym matkę i młodszą siostrę wzięli po tej stronie, a ojca i mnie po drugiej. Zrozumiałem, że chcieli nas zabrać. Później pogadali po niemiecku między sobą. Mnie [gestapowiec - przyp. red.] odepchnął, kopnął w tyłek i przesunął do tej grupy, gdzie stała matka. Zabrali tylko ojca. Koledzy powiedzieli: "Ty już zapomnij o pewnych adresach" - powiedział powstaniec.
1 sierpnia 1944 "Janosz" dostał wezwanie. - Miałem się zameldować w Hotelu Polskim przy ul. Długiej 29. Tam żeśmy kwaterowali w tej kompanii, w której byłem - wyjaśnił.
Janusz Maksymowicz ps. "Janosz" wspomina Powstanie Warszawskie
Janusz Maksymowicz przywołał historie z Powstania Warszawskiego. - Jest kilka takich momentów [które zapamiętałem - przyp. red.], chociażby wybuch czołgu na słynnej ul. Kilińskiego na Starym Mieście, gdzie Niemcy podprowadzili czołg naładowany materiałami wybuchowymi i go opuścili. Jego zadaniem było rozbicie barykady. Powstańcy w dobrej wierze go opanowali, przeprowadzili (…). To chyba była po prostu bomba zegarowa, która o określonej godzinie nagle wybuchła. Byłem tam dwie godziny po wybuchu. Był to akurat rejon, w którym myśmy działali jako oddział. Straszny był widok tych ludzi rozrzuconych. To nie tylko powstańcy, ale też bardzo dużo ludności cywilnej - podkreślił rozmówca.
Zobacz wideo: Artyści '44
Kolejny dzień, który zapisał się w pamięci powstańca, to 26 sierpnia. Wówczas został ranny. - To było na barykadzie, która ryglowała dojście Niemców do Starego Miasta. (…) Po lewej patrząc w stronę Woli byli Niemcy, po prawej myśmy byli. Koledzy nie wytrzymali nerwowo i opuścili posterunek. Dowódca się strasznie zdenerwował i powiedział: "Trzeba z powrotem wziąć i tam opanować". (…) Zgłosiłem się na ochotnika. Miałem tylko pistolet i karabin, a tu by się przydał pistolet maszynowy. Wszyscy żeśmy zostali zaopatrzeni w te pistolety maszynowe, granaty, butelki, benzynę i tam żeśmy poszli - powiedział "Janosz".
- Poszliśmy na pierwsze czy drugie piętro. Z boku ich widzieliśmy. Był atak trzech czołgów, a za nimi piechota niemiecka. Nie spodziewali się, że z góry mamy ich jak na patelni. Jak podeszli, to żeśmy obrzucili pierwszy czołg butelkami. (…) Później żeśmy z tych PM-ów do piechoty postrzelali. Mieliśmy wielką satysfakcję. Po tej akcji zostałem mianowany starszym strzelcem - dodał.
Przez 63 dni powstańcy prowadzili heroiczny bój z wojskami niemieckimi. - Każdy dzień przynosił różne wydarzenia. Mamy jakąś wewnętrzną satysfakcję z faktu, że w tym 1945 roku, kiedy mieliśmy prawo czuć to, że docenia się, że walczyliśmy z Niemcami. (…) Do dzisiaj uznaje się jednak, że to było ważne wydarzenie w walce o tę niepodległość Polski - podsumował Janusz Maksymowicz ps. "Janosz".
Więcej wspomnień Janusza Maksymowicza z Powstania Warszawskiego w materiale wideo.
Zobacz też materiał Korzenie pamięci. Rozmowy Arlety Zalewskiej. "Wśród całego okropieństwa trzeba było znaleźć czas na normalne życie".
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Irena Gut uratowała 12 osób przed Holokaustem. "Kilkoro z nich ukrywała w piwnicach willi wroga"
- "Nędza, rozpacz, panika, stres, krzyk, płacz". Pasażerki wspominają wydarzenia na lotnisku Luton
- Gęsty pył ze składu odpadów przeszkadza mieszkańcom. "Nie dało się oddychać"
Autor: Dominika Czerniszewska
Reporter: Daria Pacańska
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN Online