Kundelek Miki potrzebuje pomocy. To jedyny przyjaciel samotnego 80-latka

Kundelek Miki potrzebuje pomocy
Kundelek Miki potrzebuje pomocy
Źródło: Fundacja Ratujemy Życie Zwierząt
Mały kundelek Miki miał wypadek, zerwał się ze smyczy i wpadł wprost pod nadjeżdżające auto. By pies mógł wrócić do zdrowia, potrzebne są pieniądze na leczenie. Właściciel Mikiego, 80-letni pan Andrzej, nie jest w stanie pokryć kosztów zabiegu, ponieważ utrzymuje się jedynie ze skromnej emerytury.

Pomoc dla Mikiego

Opiekun czworonoga jest z nim niezwykle związany, ponieważ to jego jedyny towarzysz. 80-latek nie ma już bliskich, jego rodzina, w tym ukochana żona, odeszli. Mężczyzna mieszka sam z psem, który jest jego najlepszym przyjacielem.

- Pan Andrzej to drobniutki, starszy pan, który od lat mieszka na działkach w maleńkim domku, maksymalnie 15 m kw., sam go zbudował. Mężczyzna nie jest uzależniony od jakichkolwiek używek. Kilkadziesiąt lat pracował w jednej firmie, był zawodowym kierowcą. Od dwudziestu lat nie siedział za kierownicą. Tak bardzo mu tego brakuje... Pan Andrzej nikogo nie ma. Niedawno zmarły mu ostatnie bliskie osoby. Śmierć Mikiego rozerwałaby mu serce - mówi nam poruszona Anna Skibniewska, która jest zaangażowana w pomoc pieskowi i jego opiekunowi.

Obrażenia psa po wypadku są poważne. Poza złamaniami stwierdzono u niego stłuczone płuca, przez co ma problemy z oddychaniem. Ma też obrażenia narządów wewnętrznych, mocno ucierpiała trzustka. Miki przebywa teraz w Klinice Weterynaryjnej Sfora w Warszawie.

- Opieka i pomoc personelu jest niebywała. Psiak po tym, jak trafił do szpitala, został podłączony do aparatury. Jest po pierwszej operacji na prawą łapę. Ma założony stabilizator oraz coś w rodzaju temblaka unieruchamiającego mu tylne nóżki. Przed nim jeszcze jedna operacja na drugą tylną łapę, podczas której będzie usuwana główka stawu biodrowego. Potem czeka go długa rehabilitacja. Obecnie bardzo go boli, tym bardziej, że jest mocno poturbowany i miał wyrwane przednie łapy ze stawów. Już je nastawiono - podkreśla Anna Skibniewska.

Przeprowadzenie pełnej diagnostyki, operacja i ustabilizowanie psa, to koszt kilku tysięcy złotych. - Myślę, że kwota będzie sięgać co najmniej 4 tys. zł. Potem trzeba będzie jeszcze zapłacić za operację usunięcia drutów, które Miki będzie miał w biodrze. Leków i rehabilitacji już nie liczymy. Tym bardziej, że klinika leczy go naprawdę za najniższe kwoty, w zasadzie tylko ponosimy koszty użytego sprzętu, wykonanych badań, leków. Lekarze nie liczą swojej pracy. Sami zaproponowali, że zapłacimy dopiero, gdy uzbieramy potrzebną kwotę. Teraz najważniejsze jest, żeby Miki wrócił do swojego opiekuna - zaznacza pani Anna.

80-latek miał okazję zobaczyć się ze swoim pupilem, który przebywa w klinice. To był bardzo poruszający moment. - Zawiozłam go do kliniki, żeby zobaczył się z przyjacielem. Spotkanie tego cierpiącego psa pod tlenem, z cewnikiem i unieruchomionymi nogami, oraz zrozpaczonego mężczyzny - jego właściciela, wyglądało tak, że nawet personel medyczny się wzruszył. Pan Andrzej na spotkanie z psem założył garnitur - relacjonuje Skibniewska.

Obecnie opiekun psiaka utrzymuje się ze skromnej emerytury i nie stać go, by pokryć koszty leczenia i rekonwalescencji ukochanego czworonoga. Dlatego, chcąc za wszelką cenę pomóc Mikiemu, udał się do banku. Ubiegał się o pożyczkę, ale bank odmówił udzielenia kredytu.

Zbiórka pieniędzy na operację dla Mikiego

Powstała zbiórka pieniędzy na leczenie psa. - Niebywałą pomoc w ratowaniu Mikiego udzieliła Fundacja "Koty". Magdalena Piros, prezes fundacji, w ciągu kilku godzin zorganizowała zbiórkę pieniędzy i dotarła gdzie tylko mogła z prośbą o pomoc. Naprawę nie zastanawiała się ani chwili i koszty leczenia od razu wzięła na barki fundacji - mówi nam Anna Skibniewska. - Powiedziałam sobie, że musimy uratować tego psa. I oby nam się udało - dodaje.

Kiedy pies będzie w lepszym stanie zdrowia, będzie mógł wrócić do swojego właściciela. Pieniądze można wpłacać na stronie zbiórki. LINK - TUTAJ.

Fundacja Ratujemy Życie Zwierząt
Fundacja Ratujemy Życie Zwierząt
Źródło: Fundacja Ratujemy Życie Zwierząt

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości