Nick Cordero nie żyje
Smutne wiadomości dopływają do nas zza oceanu. Znany broadwayowski aktor, Nick Cordero zmarł w wieku 41 lat. Artysta w marcu trafił do szpitala przez problemy z oddychaniem. Przeprowadzone testy potwierdziły u niego obecność koronawirusa.
Mężczyzna zmagał się z wieloma komplikacjami związanymi z chorobą, w tym z niewydolnością oddechową i zakrzepicą, przez którą amputowano mu nogę. Potrzebował również przeszczepu płuc. Niestety nie doczekał tej operacji. Zmarł, osierocając rocznego synka.
Bóg ma teraz w niebie kolejnego anioła. (…) Moje serce jest złamane, bo nie wyobrażam sobie życia bez niego. Nick był takim jasnym światłem. Przyjaźnił się ze wszystkimi, uwielbiał słuchać, pomagać, a zwłaszcza rozmawiać. Był niewiarygodnym aktorem i muzykiem. Kochał swoją rodzinę i uwielbiał być ojcem i mężem
- napisała we wzruszającym poście jego żona, Amanda Kloots.
Podziękowała również lekarzowi męża i wszystkim osobom, które w tym trudnym czasie dzieliły się z nią i jej rodziną miłością i wsparciem.
Nick Corderdo - gwiazda Brodwayu
Nick Cordero urodził się 17 wrześnie 1978 roku w mieście Hamilton w Kanadzie, jednak swoje życie związał ze Stanami Zjednoczonymi. Znany był przede wszystkim ze swoich ról na Brodwayu. Za rolę w „Strzały na Broadwayu” otrzymał nagrodę Tony dla najlepszego aktorka drugoplanowego w musicalu. Dzięki tej sztuce poznał również swoją przyszłą żonę. Pojawił się w takich produkcjach filmowych jak „Miasto mafii” czy „W starym, dobrym stylu”.
Zobacz też:
Po 53 latach małżeństwa zmarli na koronawirusa. W szpitalu trzymali się za ręce
Mimo 40-stopniowej gorączki zajmował się chorymi. "Sytuacja była ekstremalna"
Amerykańskie gwiazdy apelują o noszenie maseczek. „Jeżeli troszczycie się o ludzkie życie, proszę…”
Autor: Wioleta Pyśkiewicz