Nakaz noszenia staników w warszawskim barze
W marcu tego roku w warszawskim Barze Studio miało miejsce poruszające wydarzenie. Ofiary przemocy seksualnej wzięły udział w pokazie mody, nosząc ubrania, które miały na sobie, gdy w ich życiu doszło do nadużyć. Przekaz był jasny - strój nie jest żadną zachętą dla gwałciciela. I nie powinien być. Pokaz został zorganizowany przez Stowarzyszenie ForgetMeNot. Dzięki niemu kobiety miały szansę pokazać, że seksualizacja ubrań jest krzywdząca - żadna, nawet najkrótsza spódnica, nie daje nikomu prawa ani przyzwolenia do przemocy. Wydarzenie wzbudziło mnóstwo emocji, ale przede wszystkim dało siłę kobietom, które w swoim życiu doświadczyły najgorszego.
Tym bardziej dziwi więc fakt, że w tym samym barze, zaledwie pół roku później, nakazano zatrudnionym pracownicom, by do pracy nosiły biustonosze.
O tej formie opresji poinformowała jedna z byłych pracownic. Wieść szybko się rozniosła, trafiając do jednej z założycielek Stowarzyszenia ForgetMeNot. Aurora poruszyła tę kwestię w swoich mediach społecznościowych.
Doszły do nas niepokojące wieści, jako że w miejscu, gdzie odbył się nasz pokaz mody, czyli @barstudiowarszawa osoby płci żeńskiej muszą nosić w pracy stanik. Nie zgadzamy się na takie wymagania! Każda osoba, nie zależnie od wielkości biustu i płci ma prawo nosić (lub nie) taką bieliznę, jaką lubi.
- napisała.
I dodała:
Zamiast biustonoszy, proponujemy, aby każdy pilnował się i nosił maseczki, w sposób poprawny (zakrywając zarówno usta, jak i nos) - bądźmy bezpieczni.
Zachęciła również do wstawienia zdjęcia z maseczką i stanikiem z hashtagiem: #wMaseczkachNieStanikach w celu okazania wsparcia wszystkim osobom, które doświadczają seksizmu.
Odpowiedź Baru Studio
Portal NaTemat.pl o komentarz poprosił Bar Studio. Restauracja odniosła się do zarzutów, przyznając się do winy.
W odpowiedzi na Pani pytanie chcielibyśmy oświadczyć, że nasze pracownice miały, mają i zawsze będą miały całkowitą swobodę dotycząca noszenia staników. Bardzo nam przykro, że musimy odnosić się do tego typu zarzutów. Zdajemy sobie jednak sprawę, że jesteśmy winni całej sytuacji
- napisali w konwersacji z dziennikarką NaTemat.
Nigdy nie mieliśmy zamiaru w jakikolwiek sposób ograniczać naszym pracownikom i pracowniczkom wolności dotyczącej ubioru. Naszą intencją było jedynie wspólne ustalenie pewnych ram dotyczących tzw. dress-codu. Dziś wiemy, że do sprawy podeszliśmy zbyt nonszalancko, a sposób naszej komunikacji pozostawiał wiele do życzenia. W wyniku tego błędu zrodziło się całe nieporozumienie, co w konsekwencji zakończyło się przypisaniem nam przez autorów postu nieprawdziwych intencji. Rozumiemy jednak, że autorzy postu bazowali na nieprecyzyjnej informacji, a ich intencją było zwrócenie nam uwagi i uwrażliwienie nas na granice wolności, za co dziękujemy
- dodali również. Przyznali także, że doszło do rozmowy z pracownikami i pracownicami, w której doszło do porozumienia.
Zobacz także:
"Gorący temat" – prawdziwa historia o molestowaniu w Fox News. Mocny film z przesłaniem
Molestowanie seksualne dzieci. Jak je rozpoznać?
Autor: Anna Mierzejewska