"Polubiłam siebie dopiero po trzydziestce"
Aleksandra Gersz napisała dla natemat.pl, że wcale nie chciałaby wrócić do czasów "beztroskiej młodości". Dlaczego? Bo, jak wyjaśnia - "polubiłam siebie dopiero po trzydziestce i z każdym rokiem lubię siebie bardziej". Ma 32 lata i wprost deklaruje, że hasło "kiedyś to było", zupełnie jej nie przekonuje. Nie jest też w tym poglądzie osamotniona.
Propozycję powrotu do czasu, gdy miała 20 lat, odrzuciłaby także Ewa, która w tym roku obchodzi 37. urodziny. - Chyba że z tym, co teraz wiem o życiu - odpowiada. - Bez tego absolutnie się na to nie piszę - przyznaje. Zdanie dziewczyn podziela także Kasia, która niebawem skończy 34 lata. - Nigdy nie rozumiałam tej chęci powrotu do czasów licealnych, czy akademickich. Na samą myśl, że musiałabym przechodzić przez to wszystko jeszcze raz, cierpnie mi skóra - mówi. - Dziś, z perspektywy czasu, patrzę na tamtą Kasię krytycznie. Wiem, że wiele rzeczy mogłam i powinnam zrobić inaczej. A z drugiej strony, pewnie nie byłabym w miejscu, w którym teraz jestem, gdyby nie tamte wydarzenia. Nie chciałabym jednak do nich wracać - podsumowuje.
Każda z dziewczyn ma też swoje powody, dla których zdecydowanie bardziej wolą swoje "dojrzałe wydanie". Zgadzają się, co do tego, że doświadczenie, które zdobyły przez te lata, pomaga im "lepiej" żyć - korzystać z dobrodziejstw i unikać zagrożeń. - Może nie jestem mądrzejsza, ale na pewno mniej głupia. Wiem już, że mieszanie alkoholi na domówce skończy się źle, rutynowe badania są priorytetem, jedzenie fast foodów 5 razy w tygodniu zmasakruje mi żołądek, a zrywanie z chłopakiem przez SMS nie jest dobrym pomysłem - tłumaczy Aleksandra.
- Dzisiejsze 30-stki zachowują się i żyją trochę inaczej niż nasze mamy czy babcie w tym samym wieku - podkreśla z kolei Ewa. - Mam pracę, która pozwala mi żyć na fajnym poziomie, sama ogarniam swoje życie i decyduję, jak ma wyglądać. Nie muszę już się nikomu tłumaczyć - kontynuuje. - I choć za swoje decyzje ponoszę odpowiedzialność, nie oddałabym jej za nic w świecie - dodaje. - Z wiekiem lepiej nauczyłam się panować nad emocjami. Potrafię określić priorytety i wiem, że brak odpowiedzi na SMS to nie tragedia, a sprzeczkę ze znajomymi można szybko wyjaśnić. Mam luz w kwestii tego, co inni o mnie myślą - wyjaśnia z kolei Kasia. - To naprawdę fantastyczny etap mojego życia. Zajmuję się rzeczami, które dają mi radość i nie oglądam się na to, "co ludzie powiedzą". To bardzo wyzwalające - przyznaje.
Zalety dorosłości i dojrzałości
Coraz łatwiej przychodzi nam zaakceptowanie zmian związanych z procesem starzenia. Ruch body positive sprawia, że nie mamy problemu z polubieniem zmarszczek, czy niedoskonałości. I choć po 30-stce pojawiają się pierwsze dolegliwości zdrowotne i rośnie liczba zobowiązań, dorosłość i dojrzałość niosą za sobą korzyści, z których trudno zrezygnować. Niezależność, decyzyjność, ugruntowana pozycja zawodowa i, najczęściej, w miarę stabilna sytuacja rodzinna i finansowa - to komfort, dla którego wiele osób nie poświęciłoby powrotu do młodzieńczej beztroski.
Zobacz wideo: Czy po trzydziestce zwalnia nam metabolizm?
Zobacz więcej:
Gwiazdy serialu "Kryminalni" po 13 latach wspominają pracę na planie. "Biegały za nami tłumy fanów"
Autor: Katarzyna Lackowska
Źródło: natemat.pl