Historię Kacpra przedstawiamy w ramach corocznej świątecznej akcji na rzecz podopiecznych Fundacji TVN.
Kacper Andrzejewski przyszedł na świat jako wcześniak. Lekarze nie dawali szans na przeżycie dziecka, urodził się z rozszczepem kręgosłupa, który został wykryty tuż przed końcem ciąży. Prosto z sali porodowej trafił na stół operacyjny, dlatego lekarze przygotowywali jego rodzinę na najgorsze.
Byliśmy przygotowani na jego pożegnanie. Na to, że odejdzie do lepszego świata. Chrzest odbył się w warunkach szpitalnych, w inkubatorze. Ksiądz powiedział, że zdarzało mu się po chrzcie los się odmienia
– mówi babcia chłopca Aleksandra Andrzejewska.
Maleńki Kacper miał wielką wolę życia. Mimo przeciwności losu i złych rokowań - przeżył, choć jego sytuacja zdrowotna jest bardzo skomplikowana. Lista dodatkowych chorób Kacpra jest długa. Nastolatek miał na przykład olbrzymie wodogłowie.
W związku z tym, że Kacper miał dość wysoki rozszczep. Następstwem był niedowład kończyn dolnych, zniekształcenie stóp, przykurcze w kolanach i stopach
– mówi lekarz Urszula Mikołajczak-Mejer.
Cały reportaż zobacz na stronie Uwagi, kliknij tutaj.
Z powodu dodatkowych schorzeń chłopiec w swoim krótkim życiu przeszedł już ponad 20 operacji. Po jednej z nich lekarze ponownie obawiali się o jego życie.
Kacper zapadł w śpiączkę. 20 godzin nie można było go obudzić. Powiedziano mi, że to już jest chyba ten moment, że trzeba się pożegnać. Miał trzy lata. Byłam przy nim. Czekałam przy łóżeczku. W środku nocy Kacper się obudził i mówi: „Baba da am”. I znowu była radość, że pokonał to coś, co spowodowało, że miały to być jego ostatnie dni
– mówi pani Aleksandra.
>>> Zobacz też reportaż Uwagi: Moskwa oczami Grzegorza Krychowiaka
Pożar strawił dobytek opiekunów Kacpra
Skutkiem rozszczepu kręgosłupa i wodogłowia jest u chłopca niepełnosprawność fizyczna, ma też deficyty intelektualne. Kacper mimo swojego wieku nadal nie potrafi pisać, ani czytać. Jednak na tym nie koniec rodzinnych dramatów. Andrzejewscy w pożarze stracili cały dobytek.
Usłyszałam strzelanie, pobiegłam na górę, a to pękały szyby. Bałam się o Kacpra, wzięłam go na ramię, nakryłam go kurtką i wyszliśmy. Strażacy powiedzieli, że szczęściem było, że pożar był o godz. 19. Gdyby to się stało w nocy, nasze szanse malały z minuty na minutę
– mówi pani Aleksandra.
Andrzejewscy po pożarze zamieszkali w mieszkaniu komunalnym. Powoli, ale sukcesywnie przystosowują lokal do potrzeb Kacpra, a te rosną wraz z nastolatkiem.
Schodołaz, który teraz używamy to rozwiązanie doraźne. Myślę, że za kilka lat będzie nam potrzebna winda. Kacper będzie coraz większy i coraz cięższy. Ja za 10 lat nie będę coraz młodsza, tylko starsza. Sił też będzie mniej
– wskazuje pani Aleksandra.
Jak pomóc rodzinie Andrzejewskich
Rodzina Andrzejewskich pozostaje pod opieką Fundacji TVN "Nie jesteś sam". Wejdź na stronę Fundacji TVN, aby ich wesprzeć.
>>> Zobacz też:
Krakowski jarmark bożonarodzeniowy jednym z najpiękniejszych na świecie
Autor: Jola Marat
Źródło: Uwaga TVN