Tysiące Polek i Polaków wyszło na ulice, by wyrazić swój sprzeciw wobec wyroku TK. Wiele z nich podzieliło się w mediach społecznościowych traumatycznymi przeżyciami. Wśród postów odnajdziemy również osobiste historie gwiazd, które mają na celu zobrazować wagę problemu. Teraz głos w tej sprawie zabrała Joanna Kurowska, a Mateusz Hładki w programie pochylił się nad jej najnowszym postem.
Joanna Kurowska urodziła martwą córkę
Aktorka w mediach społecznościowych udostępniła selfie, do której dołączyła czerwoną błyskawicę na znak poparcia protestu. Jednak głównym celem zamieszczonego postu jest opisana przez nią dramatyczna historia.
Groza. To jedyne słowo, jakim mogę określić stan, w którym przyszło mi rodzić martwe dziecko
- rozpoczęła aktorka.
Do dzisiaj jest jej trudno o tym mówić, ale wie, że robi to w słusznej sprawie. Okazuje się, że Joannie Kurowskiej w piątym miesiącu ciąży odeszły wody płodowe.
Dwa tygodnie leżałam na podtrzymaniu, szprycowana antybiotykami, wciąż modląc się, aby napłynęły. Ale one nie napływały. Niczego mi nie oszczędzono. Młody lekarz stwierdził, żrąc bułkę z szynką, i patrząc beznamiętnie w monitor USG, że dziecko jest martwe i muszę rodzić siłami natury, jeśli chcę następne urodzić zdrowe
- oświadczyła.
Aktorka przyznała, że dzisiaj postąpiłaby inaczej. Napisała wprost, że lekarzowi "wyrwałaby bułkę wraz z jęzorem".
Jest we mnie gniew kobiet, co to wyszły na ulice. Jest we mnie wielki gniew. Ale wtedy umierałam po kawałku, tak, że nic ze mnie nie zostało
- uzasadniła.
Kurowska po porodzie wróciła na salę, gdzie musiała zmierzyć się z widokiem matek, które przytulały swoje nowonarodzone dzieci. Była przerażona, gdy patrzyła na swoje nabrzmiałe od mleka piersi, które czekały na dziecko. Kobieta zdążyła jedynie poznać płeć.
Była to dziewczynka. Nie wiedziałam, co mogę dla niej zrobić. Pobłogosławiłam ją cicho i dałam jej imię. Miała na imię Kasia
- opisała.
Nie ma gorszej tragedii niż śmierć dziecka
Po tym traumatycznym doświadczeniu życie wciąż nie oszczędzało aktorki. Przeżyła śmierć męża, mamy, taty, kuzyna , a ostatnio pochowała ukochaną siostrę i pożegnała przyjaciela Dariusza Gnatowskiego . Jak sama podkreśliła, te wszystkie wydarzenia są nieporównywalne z utratą dziecka.
Nic nie jest w stanie równać się z bólem, utratą nadziei, upokorzeniem, stratą, jaką był poród dziecka, o którym wiedziałam, że nie będzie żyło. Tym bardziej nie pojmuję, jak można świadomie skazywać na to inne kobiety
- poinformowała.
Na koniec zaznaczyła, że nie rozumie postępowania osób, które zgadzają się z decyzją Trybunału Konstytucyjnego.
Jak inne kobiety, ubrane na biało, mogą w majestacie prawa, powołując się na wartość miłości do tych nienarodzonych odmawiać prawa miłosierdzia do żyjących Matek. Panowie w sukienkach, nie straszcie nas piekłem. Ja w nim byłam. Niczego się już dziś nie boję. Niczego
- stwierdziła.
Mateusz Hładki po przytoczeniu słów z postu powiedział w studiu, że jest pod wrażeniem kobiet, które zdecydowały się powrócić myślami do tych traumatycznych przeżyć.
To jest ogromny dramat. Zmierzyć się z tym. Tak jak Joanna Kurowska wraca do tego. Powiedzieć, że miała pod sercem dziecko i wiedziała, że urodzi je martwe
- podsumował.
Zobacz też:
Wszystkich Świętych 2020 - jak będzie wyglądał ten dzień?
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Autor: Dominika Czerniszewska