Ręcznie szyte albumy – skąd pomysł?
Zaczęło się zupełnie niepozornie. Weronika Urbaniuk od dawna zbierała zdjęcia, na których uwiecznione były ważne moment z życia jej rodziny. Liczba fotografii cały czas rosła, a miejsca na nie w końcu zaczęło brakować. Żaden album, który widziała w sklepie, nie spełniał jej oczekiwań, postanowiła więc stworzyć własny. Najpierw znalazła dokładne instrukcje, a następnie powoli zaczęła zgłębiać całą sztukę.
Metodą prób i błędów doszłam do jakiegoś pierwszego takiego krzywulca, drugiego, trzeciego i tak album za albumem gdzieś ta historia się toczyła
- opowiedziała w naszym reportażu.
Z biegiem czasu w zajęciu tym zaczął jej pomagać mąż, Piotr Urbaniuk, któremu przestała odpowiadać praca w korporacji.
Uszyłem pierwszy album i spodobało mi się to
- zdradził.
Ręcznie szyte albumy – co w nich niezwykłego?
Szycie albumów stało się sposobem na życie małżeństwa, które posiada obecnie własną pracownię introligatorską. Do oprawienia wykorzystują przede wszystkim wzorzyste materiały – często pochodzące z recyklingu. Są to między innymi stare angielskie zasłony, bardzo cenione przez panią Weronikę. Zdarza się jednak, że dopasowany dla konkretnej osoby album zawiera w sobie ważną dla niej rzecz.
Czasem używamy tkaniny, którą ktoś mi np. da – chusta, w której mama nosiła dziecko, to może być koszula, którą nosił narzeczony, a potem można w to oprawić album i wewnątrz np. wkleić zdjęcia z narzeczeństwa
- opowiadała.
Nie ukrywała też, że dla niej samej ważne jest to, by tworzone przez nią dzieło miało odpowiedni charakter i było w stanie wywołać emocje. Przykładowo zdjęcia z wyjazdu do Hiszpanii ma umieszczone w albumie z oprawą, która przypomina jej o kwiatach widywanych na balkonach tamtejszych domów.
Magia zdjęć
Upamiętnianie różnych rodzinnych wydarzeń jest ważne dla Weroniki Urbaniuk. Zależy jej przede wszystkim na naturalności, więc w jej zbiorach próżno jest szukać zdjęć pozowanych, stylizowanych. Nie brakuje za to kadrów ukazujących prawdziwe emocje – od tych radosnych po smutne.
Te zdjęcia nie zawsze są przepięknie doświetlone. Są naprawdę takie bardzo kolorowe, ale właśnie po to, że mają pokazywać coś prawdziwego
- wyjaśniła.
Podobne podejście ma jej mąż, który podkreśla, że obecnie każdy z nas ma tysiące zdjęć w naszych telefonach. Jednak to nie ilość jest najważniejsza, a to jaki niosą ze sobą ładunek emocjonalny.
Zdjęć wybierasz kilka, kilkanaście i z nich budujesz historię
- zaznaczył pan Piotr.
Zobacz także:
Kulisy pracy „fałszerza” obrazów: „Żeby zrobić kopię ‘Mona Lisy’ trzeba się natyrać miesiącami”
Baśniowe zdjęcia dzieci – niezwykła pamiątka do albumu. Fotograf: „Staram się stworzyć żywe dzieło”
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Autor: Wioleta Pyśkiewicz
Reporter: Sylwia Repeła