Koronawirus w Ekwadorze
Monika Silva Veras jest Polką, która mieszka w Ekwadorze. Kobieta widząc, z jak trudną sytuacją mierzy się kraj, zainicjowała pomoc dla chorych na koronawirusa. Jak mówi, tamtejsza rzeczywistość jest aktualnie niezwykle ciężka. Cała Ameryka Południowa, a szczególnie Ekwador, Brazylia i Peru stoją przed dylematem, z którego nie ma dobrego rozwiązania.
Przykro zabrzmi to co powiem: dylemat umrę na COVID19 czy umrę z głodu
- tłumaczy,
Kraj zamknięto. Nie ma transportu międzymiastowego, a przez 15 godzin dziennie obowiązuje godzina policyjna. Przez pozostałych kilka godzin z domu może wyjść tylko jedna osoba, obowiązkowo w masce i jedynie do apteki lub po żywność.
Jak obserwuję sytuację na świecie, to myślę że mamy jedne z najbardziej rygorystycznych restrykcji tutaj w Ekwadorze i mimo tego są tysiące, tysiące ofiar
- mówi Monika Silva Veras.
Na domiar złego, w Ekwadorze są miliony głodnych ludzi, pozostawionych bez jakiejkolwiek opieki. Niedawno dotarły do nas zdjęcia z miasta Guayaquil. Mogliśmy zobaczyć, jakie żniwo zbiera tam koronawirus.
W Guayaquil ulice były usłane ciałami, zwłokami. Było to straszne, nie dało się opisać tego, co przeżywaliśmy
- wyznaje.
Jak tłumaczy Monika Silva Veras, ludzie zostawieni są bez żadnej opieki medycznej. Po prostu nie mają do niej dostępu.
Coś się dzieje, ktoś wpada w gorszy stan i niestety to miało miejsce wielokrotnie tutaj u nas na prowincji, w wioskach i ta osoba po prostu umiera dusząc się i nikt nie jest w stanie jej pomóc
- dodaje Polka.
Pomoc dla Ekwadoru
Mimo, że sama jest w grupie podwyższonego ryzyka, postanowiła zostać w Ekwadorze i pomóc, jak tylko może. Monika Silva Veras założyła kampanię na stronie, która jest anglojęzycznym odpowiednikiem zrzutki.pl.
W momencie, kiedy środki wpływają, natychmiast robię zakupy
- mówi.
Do tej pory udało się zebrać 10 tysięcy dolarów. Z tego kobieta przygotowała około 1500 paczek różnych rozmiarów, w zależności od tego, do kogo są skierowane.
Link do zbiórki znajdziesz tutaj.
Koronawirus w Meksyku
Równie trudna sytuacja spowodowana pandemią panuje w Meksyku. Honorata Zapaśnik, dziennikarka, która tam mieszka opowiada, że do tego wszystkiego dochodzi jeszcze dezinformacja.
Oficjalnie rząd podaje, że do tej pory zaraziło się koronawirusem 84 tysiące ludzi, przy czym minister zdrowia jednocześnie mówi, że trzeba to pomnożyć razy 7
- tłumaczy.
Dane są niejednoznaczne ponieważ osoby, które zgłaszają się do szpitali mają objawy, które niekoniecznie są typowymi dla zarażenia koronawirusem. Wówczas są odsyłani do domu i dopiero kiedy ich stan się pogorszy, mogą wrócić po pomoc.
Również jest problem z testami na wykrycie koronawirusa. Ponieważ w Meksyku, który liczy 125 milionów mieszkańców, do tej pory przeprowadzono tylko około 240 tysięcy prób. Więc tak naprawdę nie wiadomo jaka jest skala problemu
- mówi Honorata Zapaśnik.
Prezydent Meksyku, jak tłumaczy Honorata Zapaśnik, długo wstrzymywał się z wprowadzeniem narodowej kwarantanny.
Jeszcze w połowie marca namawiał ludzi, żeby chodzili na zakupy, żeby chodzili do restauracji i wydawali pieniądze
- opowiada.
Jak się okazało, miał ku temu powody. Bał się o ekonomię. Do tej pory prawie 500 tysięcy Meksykanów straciło pracę.
Mówimy tu o osobach, które są zarejestrowane oficjalnie. Natomiast 54 proc. Meksykanów pracuje w szarej strefie dlatego nie wiemy tak naprawdę jaki procent ludzi dotknął ten problem bezrobocia
- tłumaczy dziennikarka.
Na wsparcie od rządu nie mogą liczyć. To "cywile" starają się pomagać szpitalom i potrzebującym
Zobacz też:
- Rodzina górnicza zarażona koronawirusem: "Po prostu stało się. Wyjdziemy z tego, to się dobrze skończy"
- Brama odkażająca – wynalazek polskich inżynierów, który pomaga w walce z wirusem
- Heroiczna postawa pielęgniarki z Kozienic. Zmarła na koronawirusa 8 dni przed emeryturą. "Mogła odejść i wtedy by tego nie było"
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Autor: Anna Korytowska