Romans - czy to na pewno dobry pomysł?
Brytyjska ekspertka ds. seksu Tracey Cox postanowiła zbadać temat, jakim są romanse, z których rodzą się szalone uczucia. W tym celu porozmawiała na łamach Dailymail z kobietami, które wdawały się w przelotne relacje. Z jej badań wynika, że tylko pięć do siedmiu procent romansów osób, które są wcześniej po ślubie, kończy się małżeństwem za kochankiem. Spośród tych, którym się to udaje, aż 75 procent kończy się późniejszym niepowodzeniem relacji.
Ślub z kochankiem
Tracey Cox porozmawiała z trzema kobietami, które poślubiły mężczyzn, z którymi miały romans. Wszystkie odpowiedziały na pytanie: "Czy było warto"? Pierwsza z kobiet to dwudziestoparolatka, która szczerze przyznała, że żałowała swojej decyzji.
- Nie porzuciłam męża stricte dla Andrew, było wiele innych powodów. Pamiętam, jak poszłam do niego po okropnej rozmowie z mężem. Potem byliśmy razem, ale następne dwa lata były jak rozmazana plama. Zaczynało do mnie docierać, co zrobiłam. Kiedy Andrew poprosił mnie o rękę, zaskoczyłam samą siebie, mówiąc "tak". Zrobiłam to, bo miałam ogromne poczucie winy za opuszczenie męża. Poślubienie osoby, która przyczyniła się do całego tego bólu, oznaczało, że moje motywy były czyste? To miłość mnie do tego skłoniła, więc jak miłość może być złym motywem? Ślub był okropny. Tylko kilku wspólnych znajomych – głównie jego. Nigdy nie widziałam siebie bardziej nieszczęśliwej - opowiadała kobieta.
- Opuściłam Andrew na rok po naszym małżeństwie. W naszą pierwszą rocznicę powiedziałam mu, że nie mogę tak żyć. Jaki bałagan wywołałam! I po co? Trochę gorącego, romantycznego seksu? Minęło wiele lat, zanim wybaczyłam i znów polubiłam siebie. Nie radzę mieć romansu. To doprowadza cię do szału. I zdecydowanie nie radzę zostawiać partnera dla osoby, z którą zdradzałeś - dodała zrozpaczona kobieta.
Romans z najlepszym przyjacielem męża
Inna z kobiet, z którą rozmawiała Tracey Cox, to 49-latka, która była żoną swojego męża przez 13 lat, zanim zostawiła go dla jego najlepszego przyjaciela, Jamesa.
- Nikt nie chciał, żebyśmy byli szczęśliwi. Zrobiliśmy najgorszą możliwą rzecz, zadaliśmy najgorszy możliwy ból. Miałam romans z mężczyzną, który był najlepszym przyjacielem mojego męża od piątego roku życia. Jego dwie ulubione osoby na świecie to ja i James. Gdyby coś mi się stało, James pomógłby mu przez to przejść. Gdyby coś stało się Jamesowi, pomogłabym mojemu mężowi. Ale co się stanie, gdy oboje znikniemy? Nie tylko zatopiliśmy statek, zabraliśmy także łódź ratunkową mojemu mężowi - zwierzała się kobieta.
- Wszyscy jesteśmy miłymi ludźmi i nikt nie chciał nikogo skrzywdzić. James i ja darzyliśmy się uczuciem przez dekadę, zanim w ogóle się do tego przyznaliśmy. Nie odkochałam się w mężu, nigdy nie przestałam go kochać. Ale zakochałam się głębiej w innym mężczyźnie, a to było silniejsze i potężniejsze, że musiałam to wykorzystać. (...) Nie chciałabym, żeby mój najgorszy wróg musiał przejść przez to samo, co my. Opowiadanie o tym mojemu mężowi i obserwowanie, jak próbuje zrozumieć, było okropne. Powiedział nam obojgu, że nie chce nas więcej widzieć i nie chciał tego przez rok. Zostało z nami jednego lub dwóch przyjaciół, ale prawie wszyscy traktowali nas, jakbyśmy byli szumowinami. My też tak czuliśmy. Dzięki Bogu, nie mieliśmy dzieci. (...) Oboje strasznie tęskniliśmy za moim mężem. Oboje czuliśmy się przytłoczeni poczuciem winy. Kochaliśmy go, ale jak mogliśmy mu pomóc, skoro spowodowaliśmy cały ból? - podsumowała.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Co to jest miłość? Odpowiedzi dzieci bawią do łez
- Czy istnieje "zdrowa" kontrola w związku? "Sformułowanie o samospełniającym się proroctwie"
- Singielki mają dość aplikacji randkowych. Wyznały, co pisali do nich mężczyźni
Autor: Oskar Netkowski
Źródło: Daily Mail
Źródło zdjęcia głównego: JovanaT/Getty Images