Połączyła ich śmiertelna choroba, zdecydowali się na ślub. "Sara trzymała go za rękę, a on spokojnie odszedł"

dłonie młodej pary podczas przysięgi
Wzięli ślub pomimo śmiertelnej choroby
Źródło: SimpleImages / Getty Images
Sara i Matt cierpieli na nieuleczaną chorobę Huntingtona. To neurologiczne schorzenie o dziedzicznym podłożu ma charakter postępujący i prowadzi do nieodwracalnych zmian w mózgu. Historia pary jest dowodem, że niezależnie od okoliczności można odnaleźć prawdziwą miłość.

Choroba Huntingtona - co to?

38-letnia Sara Smouther i 50-letni Matt Weeks spotkali się po raz pierwszy w kwietniu 2021 r. Od razu zaiskrzyło. Kobieta wówczas przeprowadziła się do Summerfield, jedynej placówki opiekuńczej w Stanach Zjednoczonych, która zajmuje się wyłącznie pacjentami cierpiącymi na chorobę Huntingtona. Tam dostrzegła swojego przyszłego męża.

- Od razu pomyślałam, że był słodki - wspominała w rozmowie z magazynem "People". - Następnie pamiętam, że długo rozmawialiśmy o naszych zmartwieniach i rodzinach.

Choroba Huntingtona objawia się m.in. problemami poznawczymi. Dlatego też w ośrodku, w którym mieszkali zakochani, panowały surowe zasady dotyczące randkowania. Pierwszym etapem było całowanie i trzymanie się za ręce. Następnie należało uzyskać pozwolenie na związek. Od tego czasu stali się nierozłączni. Wkrótce - z pomocą personelu - Matt ukląkł na jedno kolano i oświadczył się ukochanej.

Ślub w cieniu choroby

Sześć miesięcy po zaręczynach para złożyła przysięgi małżeńskie. Na wewnętrznej stronie obrączek kazali wygrawerować napis "Jesteś całym moim światem".

- To było coś, czego nigdy nie spodziewał się w swoim życiu - powiedział Mark Weeks, brat pana młodego. - Naprawdę byli dobrze dobrani - zaznaczył.

Z kolei siostra Sary podkreśliła, że małżeństwo przywróciło jej dawną radość życia. Pierwsze objawy choroby pojawiły się u niej po 20. roku życia. Wcześniej była duszą towarzystwa otoczoną wianuszkiem przyjaciół. Ostateczna diagnoza zapadła, gdy Sara miała 30 lat. Po pobycie w kilku ośrodkach, kobieta próbowała odebrać sobie życie.

- To jak schizofrenia, choroba dwubiegunowa, stwardnienie boczne i choroba Parkinsona - wylicza Lindsay. - Wszystko wymieszane razem.

Matt usłyszał diagnozę w wieku 34 lat. Podobnie jak w przypadku Sary, w jego rodzinie choroba była obecna. Mężczyzna, który pracował jako inżynier dźwięku, musiał porzucić swoje zajęcie, kiedy objawy choroby nie pozwalały mu już normalnie funkcjonować. Dla tej niezwykłej pary miłość, którą odnaleźli, starła się bramą do dawnego życia. Tego, które bezpardonowo odebrała im choroba.

Matt odszedł w środę, 3 sierpnia. Do końca była przy nim ukochana żona.

- Sara trzymała go za rękę, a on spokojnie odszedł - zdradziła matka kobiety, Terri Catino. - Bóg wezwał go do domu.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości