Pracowała w więzieniu, do którego trafił mężczyzna odpowiedzialny za śmierć jej męża

JRO_5521
"30 lat za kratami" Danuty Augustyniak
Źródło: Dzień Dobry TVN
Danuta Augustyniak była zastępcą szefa największego w Polsce aresztu śledczego. Karę odbywał tam m.in. sprawca wypadku samochodowego, w którym zginął jej mąż. O tej i wielu innych historiach napisała w książce "30 lat za kratami. Osobista opowieść dyrektorki polskiego więzienia". Jak radziła sobie z obowiązkami w zdominowanym przez mężczyzn otoczeniu?

30 lat za kratami - historia Danuty Augustyniak

Danuta Augustyniak przez lata pracowała na stanowisku zastępcy dyrektora w Areszcie Śledczym w Warszawie-Białołęce, więzieniu gromadzącym największych zbrodniarzy. Pokonując nieufność osadzonych, a także kolegów z branży, udowodniła, że zawód funkcjonariusza Służby Więziennej nie ma płci.

- Zaczynałam pracę na Olszynce Grochowskiej w 85 roku. Służba totalnie nie była przygotowana na obecność kobiet. Chodziłyśmy w mundurach męskich, zapinanych na męską stronę. Funkcję zarządczą rozpoczęłam jeszcze na Olszynce Grochowskiej. Przecierałam szlaki, już nie powiem o nastawieniu męskim - wspominała.

Wrażliwa, empatyczna, a jednocześnie stanowcza. Przez lata podejmowała trudne decyzje o losach osadzonych. Mimo najokrutniejszych czynów, jakich dokonali, potrafiła spojrzeć na nich, jak na ludzi, którzy mają w sobie odrobinę dobra i uczuć.

- Białołęka na pewno uczy pokory. 1 485 pojemność, były czasy, że było więcej plus jeszcze 350 na oddziale zewnętrznym na Bemowie, który też mnie podlegał. Było czym zarządzać. Praca ze skazanymi uczy wiele. Pogłębia empatię, uczy innego spojrzenia na człowieka - wyjaśniła.

Dewiza o równym traktowaniu tych, którzy jej podlegali, bywała jednak wielokrotnie wystawiana na ciężką próbę. Pewnego dnia do więzienia, w którym pracowała, trafił sprawca wypadku, w którym zginął jej mąż i ojciec dwójki ich dzieci. 

Mąż także pracował w służbie. Zginął w wypadku samochodowym, 15 lat po ślubie. Dzieci były w wieku 10 i 12 lat. Skazany za ten wypadek trafił do więzienia, gdzie wtedy byłam kierownikiem kwatermistrzowskim. Kiedyś spotkałam żonę tego człowieka z małą dziewczynką, wracały z widzenia. Ta dziewczynka mówiła, że idą do taty, że tata nie może wrócić o domu. Tak bardzo to przeżyłam, miałam trudny okres w życiu. Musiałam przepracować w sobie, czy warto żyć w nienawiści. Ten człowiek nie zrobił tego umyślnie, cierpi i musi z tym żyć
 – powiedziała.

 Danuty Augustyniak. Życie prywatne - dzieci i mąż

Danuta z mężem doczekała się dwójki dzieci- syna i córki. Po śmierci ukochanego musiała zarządzać nie tylko więzieniem, ale także pełnić rolę mamy i taty dla nastoletnich dzieci. Jak przyznaje syn, radziła sobie znakomicie. - Bardzo dobrze się w tym spisała, bo nawet na mecze ze mną chodziła - opowiadał. - Jak nie miała nas mama z kim zostawić to, zabierała nas do jednostki. Tak byliśmy obyci z tymi wszystkimi kratami, z tymi więziennymi sprawami, że nie bałam się – powiedziała córka.

Pani Danuta od 29 kwietnia 2016 roku jest na emeryturze, a właściwie zamieniła pracę. - Na emeryturze byłam dwa dni – sobotę i niedzielę, a w poniedziałek rozpoczęłam nową przygodę, nową pracę w szkole – wyjaśniła. – W maju poszłam do pracy zobaczyć, czy wytrzymam z takimi mniejszymi dziećmi. Poszłam jako nauczyciel wspomagający do małego chłopca i doszłam do wniosku, że szkoła to jest to miejsce, gdzie jest fajnie. Przez rok wspierałam Wiktorka, a później w innej szkole dostałam propozycje jako dyrektor - mówiła.

Książka "30 lat za kratami. Osobista opowieść dyrektorki polskiego więzienia"

Przez lata przeżywała w więzieniu przeróżne historie. Często mroziły krew w żyłach i były niebezpieczne. Mimo tego kobieta wierzyła w ludzi i resocjalizację. - Nie dałoby się inaczej pracować, gdy funkcjonariusz pracujący w zakładzie karnym skreślał ludzi tam przebywających. Uważam, że ta praca nie miałaby sensu, byłaby trudniejsza. Zastanawiając się nad sensem resocjalizacji, myślę, że często jest ona potrzebna już w rodzinach, szkołach czy na ulicy - zaznaczyła Danuta Augustyniak.

Najciekawsze historie zebrała i opisała w książce "30 lat za kratami. Osobista opowieść dyrektorki polskiego więzienia" - Cała książka jest historią mojego życia. To są żywe historie, fakty, a szpikulec… Miałam sytuację z osadzonym, który przyszedł na rozmowę do pokoju wychowawcy i w momencie, kiedy zostałam z nim sama, rozmawialiśmy przy biurku i on wyjął ten szpikulec z rękawa - wyjaśniła pani Danuta.

Zobacz wideo:

DD_20211014_Wiezienie_rep_REP
30 lat za kratami
Źródło: Dzień Dobry TVN

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości