Poszukiwacze wyrzuconych historii
Wszystko zaczęło się od detalu i zamiłowania do zabytków.
- Skończyło się na tym, że zbieraliśmy ludzkie życia do pudełek - wspomina Anna Spandowska, przeszukiwaczka śmieci. Teraz w jej pasję zaangażowana jest cała rodzina.
- Jak widzisz, że stoją jakieś krzesła czy kontener, zawsze zajrzysz - potwierdza Szymon Spandowski, przeszukiwacz śmieci. Jak mówią, są w stanie zagospodarować absolutnie wszystko oprócz zapraw.
Parę spotykamy na Chełmińskim Przedmieściu - jednym z najstarszych miejsc Torunia. Jeszcze do niedawna był tam szpaler domów, które zostały zburzone w związku z rozbudową szosy. W 2012 roku Szymon się dowiedział, że będzie rozbierana jedna z werand.
- Pierwsze wyjechały koguty, to są drewniane ozdoby, bardzo ażurowe, które najczęściej bywały pod dachami na werandach, balkonach. Te koguty to była pierwsza rzecz, którą pozyskaliśmy z rozbiórek - opowiada Anna.
Dom wcześniej był już splądrowany przez złomiarzy.
- Tam był śmietnik na podłodze, pełno rzeczy powyrzucanych, a ja znalazłem pojemnik na wodę święconą, który się przy drzwiach wieszało, z Matka Boską Ostrobramską. Dla tego, kto tutaj mieszkał, to musiało być ważne i na pewno by nie chciał, żeby to leżało w śmieciach, a za chwilę zrównane z ziemią - podkreśla Szymon. Jego zdaniem, znaleźć można wszystko: książki, dokumenty, meble i rzeczy osobiste.
- Tak mam, że jak idę i widzę kontener, to zawsze do niego zajrzę. Nie tylko ja. Kolega zadzwonił, że śmietniku stoi poniemiecka waga sklepowa bardzo duża, jakbyśmy chcieli. Oczywiście, że byśmy chcieli - uśmiecha się zbieracz.
Drugie życie starych mebli
Marta Iwicka kocha stare krzesła. W dniu urodzin syna poszła z nim na lody. W pewnym momencie chłopiec spytał, dokąd idą.
- Ja mówię: tam, zobacz, jest śmietnik, zobaczymy, czy są jakieś meble. Zażartowałam, ale faktycznie były dwa fotele i z jednym wróciliśmy. On udawał, że mnie nie zna, 100 metrów przede mną obrażony szedł, a ja z tym fotelem - śmieje się kobieta.
Kiedyś zobaczyła z balkonu dwa krzesła. Szybko zbiegła, ale okazało się, że ktoś je już przejął.
- Powiedział, że sprzeda mi je za złotówkę. Wbiegłam po pieniądze, a jak wróciłam cena już wzrosła do 10 zł - opowiada. Dlatego, jak podkreśla, trzeba być szybkim.
- Ja to kocham, to jest metamorfoza wielka. Mamy brzydkie kaczątko i w parę godzin czy parę dni nagle powstaje coś pięknego, to ma coś z magii - uważa Marta.
Malarz Arkadiusz Pasożyt w śmietnikach szuka obrazów, które zmienia w swoje dzieła sztuki.
- Każdy projekt dopasowuję do motywu, który jest na obrazie. Co innego maluję na landszaftach, co innego na portretach kobiecych, które od półtora roku zbieram intensywnie, a co innego maluję na portretach męskich. Przemalowuję je, zmieniam ich kontekst i dzięki temu zmieniam ich znaczenie, uwspółcześniam, to jest rekultywacja tych obrazów - tłumaczy artysta.
Zobacz też:
Dodatkowy zasiłek opiekuńczy będzie przedłużony. Do kiedy przysługuje świadczenie?
Tatiana Okupnik walczy o życie Maciusia. "Jest ciężko chory i potrzebuje leku"
Wigilia z limitem osób: "Policja jest zobowiązana reagować". Co grozi za złamanie obostrzeń?
Autor: Luiza Bebłot
Reporter: Arkadiusz Gdula