- Czy wyjazd nad polskie morze w sezonie to dobry sposób na odpoczynek?
- Tak wydawało się Karolinie, która przedłużyła sobie weekend i odwiedziła jedną z nadmorskich miejscowości.
- Niestety, szybko zorientowała się, że nie każdy wie, jak zachować się w miejscu publicznym.
Szum fal i... Zenek z głośnika
Odpoczynek nad polskim morzem? To świetny pomysł na spontaniczny wypad, nawet gdy do dyspozycji mamy jedynie wolny weekend. Niestety, zdarza się, że przebywając na plaży, szczególnie w sezonie urlopów, zamiast chwili relaksu, znajdziemy się w centrum koncertu życzeń z głośników sąsiadów, oparów grillowanej kiełbasy czy niekończących się rozmów, które słychać nawet pięć parawanów dalej.
Karolina postanowiła odpocząć od pracy i pojechać na trzy dni do Łeby. Po zameldowaniu się w hotelu, szybko zapakowała do torby książkę, której przeczytanie odkładała już kilka miesięcy, ulubiony kostium kąpielowy i krem do opalania.
- Tak cieszyłam się na ten weekend, byłam przebodźcowana, a polska plaża jest naprawdę piękna, sam szum fal niesamowicie mnie uspokaja - opowiadała.
Relaks z migreną w tle
Gdy 35-latka dotarła do plaży, zobaczyła "prawdziwy armagedon". - Domyślałam się, że przyjazd w sezonie będzie wiązał się z ryzykiem, ale to, co zastałam na miejscu, mnie zszokowało. - Ludzie leżeli tak, że mieli głowy w stopach sąsiada, a ten, kto zajął duże miejsce parawanem, musiał tu chyba pojawić się o 6 rano - tłumaczyła.
Po 10 minutach, w końcu udało się znaleźć nieco więcej miejsca, by rozstawić sobie mały leżak.
- Spokój nie trwał długo. Po przeczytaniu kilku stron książki, tuż obok mnie zjawiła się grupa z dużym, festynowym głośnikiem, piwami w siatce i papierosami w ustach. Gdy usłyszałam hit disco polo, wiedziałam już, że spokoju tu nie zaznam. Głośnik umiejscowiony przez "DJ Janusza" na skraju parawanu, czyli tuż przy mojej twarzy, po chwili zaczął powodować atak migreny. Rozglądałam się nerwowo, gdzie znajdę inny kawałek miejsca, niestety było samo południe, musiałam to po prostu przeżyć - opowiadała turystka.
Mimo walki ostatecznie skończyło się ucieczką
Karolina nie miała ochoty psuć sobie humoru mało kulturalną grupą turystów, w końcu przemierzyła 350 kilometrów, by móc poopalać się na plaży i odpocząć.
- Miałam przy sobie słuchawki, więc założyłam je i choć niewiele to dało, zaczęłam, chociaż słyszeć własne myśli. Wzięłam trzy głębokie wdechy i wróciłam do czytania. Moja cierpliwość nie została doceniona, ponieważ grupa zaczęła kopać piłkę, a piach oczywiście wylądował na mnie. Spojrzałam w stronę sąsiadów, oni zaczęli się jedynie śmiać. Jeden z nich rzucił krótkie: "Sorry". Miarka przebrała się, gdy dwóch chłopaków zaczęło komentować mój strój, wymieniając zalety dość wyciętego stanika. Szybko uciekłam z plaży, wracając na nią dopiero pod wieczór. O godz. 19 wreszcie było tu cicho, spokojnie, a discopolowe hity ustąpiły miejsca wyczekanym przeze mnie dźwiękom natury - wspominała Karolina.
Podobne doświadczenie ma za sobą Dorota, która również postanowiła wypocząć nad morzem. Kiedy kojący szum fal został skutecznie zagłuszony przez głośną muzykę z głośnika na kocu obok, uprzejmie poprosiła o jej wyłączenie.
- Ludzie byli zdziwieni, o co mi chodzi, przecież jesteśmy w miejscu publicznym. Moją uwagę, że ich muzyka zakłóca spokój innym, skomentowali pogardliwym wzruszeniem ramion. Moim zdaniem to nie tylko elementarny brak kultury i nieliczenie się z ludźmi, ale po prostu przemoc akustyczna - podsumowała kobieta.
Zobacz także:
- Chciała zrobić selfie i wychyliła się z pociągu. Chwilę później doszło do tragedii
- Turysta chciał mieć najlepsze zdjęcie. Tragiczny wypadek na popularnej wyspie
- Czego nie robić na wakacjach? Turysta trafił do szpitala przez niewinną zabawę
Autor: Aleksandra Matczuk
Źródło zdjęcia głównego: GettyImages/Jackyenjoyphotography/kenzaza