Rzucili pracę, by piec chleby. "Kosztowało mnie to dwie nieprzespane i przepłakane noce"

Rzucili pracę, pieką chleby
Dominik i Katarzyna Nowakowie swoje dotychczasowe życie zawodowe porzucili na rzecz prowadzenia piekarni. Ich droga do sukcesu była kręta i wymagała wielu wyrzeczeń. - Atmosfera w domu robiła się coraz gęstsza, bo mąka była wszędzie: na podłodze, ubraniach i meblach. Zdarzały się kłótnie, kilka rozwodów, rzucanie w siebie talerzami - wspomina mężczyzna.

Od fizyka do piekarza

Dominik Nowak studiował fizykę. - Dostałem się do pracy do Geofizyki Kraków i ona wiązała się z wyjazdami do różnych krajów typu: Libia, Pakistan, Oman. Byliśmy tam odizolowani od świata. Mieszkaliśmy, np. na pustyni i jedyne dostawy pieczywa, to było pieczywo tostowe wałkowane dzień w dzień. Człowiekowi już się przestawało chcieć go jeść. Ono było bez smaku, przetworzone, sztuczne – wspomina.

Po powrocie do kraju mężczyzna sam postanowił więc upiec chleb. Najpierw jeden bochenek, potem drugi i tak zaczęło mu to sprawiać wielką frajdę. Pieczenie stanowiło odskocznię od życia. – Praca przed komputerem przestała dawać mi satysfakcję. Rzuciłem więc ją i stwierdziłem, że będę piekł chleb – tłumaczy.

To był skok na głęboką wodę nie tylko dla Dominika, ale dla jego całej rodziny. – Pojawił się lęk o przyszłość, kredyt, stabilizację. Wiele było rozmów, niektóre dość gwałtowne. Po prostu bałam się, czy z mojej pensji będziemy w stanie wyżyć – mówi Katarzyna Nowak, żona Dominika.

Mężczyzna mimo wszystko zaryzykował. Dziennie potrafił w domu wypiec nawet kilkadziesiąt chlebów. – Atmosfera w domu robiła się coraz gęstsza, bo mąka była wszędzie: na podłodze, ubraniach i meblach. Zdarzały się kłótnie, kilka rozwodów, rzucanie w siebie talerzami - oznajmia.

Piekarnia w domu

Własnoręcznie wypieczone bochenki Dominik zaczął sprzedawać znajomym albo woził je na lokalne targowisko. Mieszkanie małżeństwa zamieniło się w małą piekarnię, gdzie pojawiły się wielki piec i worki z mąką.

– Chleb zaczął rządzić w naszej rodzinie. Nie można było tak naprawdę się wyspać. Gdy Dominik dokarmiał zakwas, to siłą rzeczy się wybudzałam. Później kilka godzin przerwy i sytuacja się powtarzała - wspomina Katarzyna Nowak. - Ten okres był ciężki, ale pozwolił mi nauczyć się, bo nauka pieczenia chleba nie zamyka się w trzydniowym kursie, tylko wymaga wypieczenia setek kilogramów mąki, wielu nieudanych wypieków – dopowiada fizyk.

Rodzina stanęła przed poważną decyzją: czy Dominik wraca na etat, czy otwierają piekarnię. – Kosztowało mnie to dwie nieprzespane i przepłakane noce. Rzuciłam pracę w kancelarii, którą bardzo lubiłam. Postawiłam na szali swoją karierę, życie zawodowe z piekarnią - stwierdza Katarzyna.

Otwarcie piekarni okazało się strzałem w dziesiątkę. Zobaczcie w materiale wideo.

Wszystkie odcinki Dzień Dobry TVN i Dzień Dobry Wakacje znajdziesz w serwisie Player.

Zobacz także:

19-latka zginęła pod kołami autobusu w Katowicach. Okazało się, że osierociła dwoje dzieci. "Całe życie miała przed sobą"

Mariusz jest mistrzem świata w kulturystyce na wózku. "Wiele osób mówiło, że takie medale są bezwartościowe"

18-miesięczne dziecko spadło z pięciu metrów. Przechodząca 64-letnia kobieta cudem je ocaliła

Autor: Dominika Czerniszewska

Reporter: Agnieszka Reczek-Bogacka

podziel się:

Pozostałe wiadomości