"Jadźka zareagowała płacząc". Macocha dzieci Moniki Mrozowskiej o stworzeniu rodziny patchworkowej

Karolina Szaciłło
Karolina Szaciłło
Źródło: Wojciech Olszanka/East News
W "Mieście Kobiet" nie ma tematów tabu, których prowadzące Marzena Rogalska, Olga Legosz i Aleksandra Kwaśniewska, bałyby się poruszyć. W 5. odcinku programu zaproszeni goście rozmawiali m.in. o miłości, która nie zna granic, ryzykownym poprawianiu urody i rodzinie patchworkowej.

Jak odnaleźć się w rodzinie patchworkowej?

W "Mieście Kobiet" gościła Karolina Szaciłło, która przekonała się, że tworzenie rodziny patchworkowej potrafi być bardzo trudne, ponieważ towarzyszą temu spore emocje. Dziennikarka poznała swojego obecnego męża, gdy miał już dwie córki z poprzedniego małżeństwa (Maciej Szaciłło był związany z aktorką Moniką Mrozowską). - To było w trakcie rozwodu. Poznałam go, robiąc wywiad o nieszczęśliwej miłości. Pisałam reportaż, a Maciej był jednym z bohaterów. Tak to się zaczęło. Nigdy nie planowałam dużej rodziny, a tym bardziej rodziny patchworkowej, więc sytuacja mnie absolutnie zaskoczyła i na początku przerosła - powiedziała Szaciłło.

Karolina wyznała, że odwlekała moment, w którym córki jej partnera dowiedziały się, że ona i ich tata są razem.

- Jadźka zareagowała płacząc, Karolka była bardzo zdystansowana. Dla mnie to było ciekawe, bo pomimo że Maciek był już w trakcie rozwodu, więc ja nie byłam przyczyną jego rozstania z byłą żoną, to poczułam takie uderzenie poczucia winy, kiedy zobaczyłam tę małą, płaczącą dziewczynkę. (...) Najtrudniejszy był ten początek, te pierwsze parę miesięcy. Natomiast my dziewczynkom nie zafundowaliśmy terapii szokowej, ponieważ najpierw się zaprzyjaźniliśmy. One mnie poznawały powoli. Kiedy już pół roku się znałyśmy, to dowiedziały się, że to coś bardziej stałego - wyznała.

Gościem "Miasta Kobiet" była także Monika Orkan-Łęcka, która zawodowo pomaga rodzinom patchworkowym. Jakie są ich najczęstsze problemy? - To zbyt duże oczekiwania do samych siebie, że będziemy tworzyli wyjątkową, szczęśliwą drugą rodzinę. W tradycyjnych rodzinach mamy kłótnie, nastolatki trzaskają drzwiami. W patchworkowej dochodzi jeszcze powiedzenie: "Nie jesteś moją matką!". Wtedy ta matka myśli, że gdyby nie ten patchwork, to może by to się nie zadziało. To co nam przeszkadza, to nasza głowa - powiedziała pedagożka.

Wojtek Sawicki i Agata Tomaszewska w "Mieście Kobiet"

Historia ich miłości mogłaby posłużyć za scenariusz do pięknego filmu o miłości. Wojtek Sawicki od dzieciństwa choruje na dystrofię mięśniową Duchenne'a. Jego życie odmieniło się, gdy poznał Agatę. Przypadłość Wojtka nie jest dla nich przeszkodą w spełnianiu marzeń i planowaniu wspólnej przyszłości. 9 września zaręczyli się i chcą założyć rodzinę. Opowiedzieli o tym w "Mieście Kobiet".

- Na początku nie chciałem Agaty zrażać do siebie. Tak wtedy czułem, że to może być komunikat, który ją odstraszy, więc czekałem. Chciałem sprawdzić, jak się dogadujemy. Kiedy zobaczyłem, że rozmawiamy prawie całe dnie, to stwierdziłem, że zaryzykuję i zobaczymy, co się stanie - wyznał Wojtek Sawicki.

- Dla mnie to była przełomowa chwila szczerości, że wyznał coś, co było dla niego trudne. Od tego momentu zaczęłam czuć, że zaprosił mnie do swojego świata - dodała Agata. Narzeczeni pragną założyć rodzinę. - To jest idealny moment, żeby o tym porozmawiać, bo mamy coraz mniej możliwości do rozmów o seksie w naszym kraju. (...) Pytałam Wojtka czy jest fizycznie w stanie uprawiać miłość i kiedy to potwierdził, to było takie "yes!" - stwierdziła Agata.

Wojtek nie wyobraża sobie związku bez bliskości. Wolałby zostać na stopie przyjacielskiej, niż tworzyć relację bez seksu. - W pewnym momencie zdecydowałem się zasięgnąć pomocy seksuologa. Myślę, że to była dobra decyzja, choć psychicznie mnie dużo kosztowała, ale stwierdziłem, że udane życie seksualne jest ważniejsze niż wstyd - przyznał Wojtek.

"Miasto Kobiet" - Anna Skura

Anna Skura, blogerka i podróżniczka, poddała się innowacyjnemu zabiegowi modelującemu biust. Wstrzyknięty preparat miał się rozpuścić w ciele w ciągu pięciu lat.

- Miało być pięknie. Zdecydowałam się tę metodę, ponieważ nie chciałam inwazyjnej metody, jaką jest powiększanie biustu poprzez implant. Chociaż dzisiaj wiem, że to jest najbezpieczniejsza metoda. Chciałam uzyskać możliwie jak najbardziej naturalny wygląd - wyznała Skura.

Co grozi kobietom, które poddały się temu zabiegowi? - Z założenia miał być małoinwazyjną alternatywą dla klasycznych implantów silikonowych. Producent podawał jako jego skład, oprócz wody, substancję ogólnie określaną jako poliamid. To niewiele tak naprawdę nam, jako chirurgom, mówi. (...) Po kilku latach wykonywania zabiegów, zaczęły się zgłaszać pacjentki, które skarżyły się na bardzo podobne objawy: nawracające stany zapalne piersi, bóle pleców, pach, rąk. Te powikłania nieleczone mogłyby stanowić poważne zagrożenie życia i zdrowia - podkreśliła dr Ewa Woźniak-Roszkowska, lekarka i rezydentka chirurgii plastycznej.

Anna Skura w zeszłym roku zaobserwowała niepokojące zmiany na swoich piersiach, jedna zaczęła być większa od drugiej, spuchła. Podróżniczka poddała się operacji usunięcia preparatu.

- Jednym z przełomowych momentów było ściągnięcie opatrunku. Nie byłam w stanie patrzeć na ranę. Wylałam morze łez. Myślałam sobie, co teraz, co mam zrobić, jak mam dalej żyć? Wszystkiego się bałam, czułam się osamotniona - wyznała podróżniczka.

"Miasto Kobiet" emitowane jest w każdą niedzielę o 12.30 i 22.15 na TVN Style. Premierowe odcinki wyjątkowego talk-show można także śledzić za pośrednictwem platformy Player.pl.

Zobacz także:

Zobacz wideo: Jak zmieniło się "Miasto Kobiet"?

Jak się zmieniło „Miasto kobiet”?
Źródło: Dzień Dobry TVN

Autor: Justyna Piąsta

Źródło zdjęcia głównego: Wojciech Olszanka/East News

podziel się:

Pozostałe wiadomości