Kobieta sołtys o życiu na wsi: "Nawet kury na salony nam się pchają"

''Wiejskie życie pani sołtys''
Wiodła wygodne życie w mieście, ale wspólnie z rodziną zdecydowała się wyprowadzić na wieś. Szybko odnalazła się w nowej rzeczywistości i zdobyła uznanie mieszkańców. Za ich namową zgodziła się kandydować na urząd sołtysa. Wybory wygrała. Jak odnajduje się w tej roli?

Kobieta na stanowisku sołtysa

Zanim przeprowadzili się na wieś, mieszkali na jednym z krakowskich osiedli. Gdy na świat przyszły dzieci, a później w domu pojawiły się zwierzęta, mieszkanie w bloku przestało wystarczać. Rodzina postanowiła porzucić wygodne życie w mieście na rzecz małej wioski, w której nie znali nikogo. W nowym miejscu Katarzyna bardzo szybko podbiła serca mieszkańców.

My mieszkańcy, dzięki jej charyzmie, zaproponowaliśmy jej sami, żeby została sołtysem. To było widać, że jest to osoba, która nadaje się na to stanowisko

- powiedział Piotr Drożyński, mieszkaniec wsi Boleń.

Po trzech latach zamieszkiwania poproszono mnie o to, bym kandydowała do funkcji sołtysa. Nie wyobrażałam sobie, nigdy, jak wygląda taka rola. Wszystkiego musiałam się nauczyć. Wiedziałam natomiast jedno, że na pewno trzeba będzie pomagać ludziom, a ja to mam już we krwi

- opowiadała Katarzyna Harmata, sołtys we wsi Bosutów-Boleń.

Jak przyznaje jej mąż Jarosław Harmata, on również nie zdawał sobie sprawy z tego, jakie obowiązki będą na niej ciążyły. Opowiedział, że zdarzają się sytuacje, gdy Kasia prosi go o porady w sprawach technicznych. On wtedy wspiera ją wiedzą i doświadczeniem. Z jakimi zadaniami musi się mierzyć sołtys?

Coś się stanie ze studzienką kanalizacyjną, gdzieś trzeba przyciąć gałęzie, poprosić o coś w gminie, przypilnować budowy chodnika, nowej drogi

- mówi Katarzyna.

Katarzyna Harmata sprawuje urząd sołtysa już od półtora roku. Jak się odnajduje w tej roli?

Myślę, że jesteśmy już z mieszkańcami, z większością przynajmniej, na takiej fajnej i przyjacielskiej stopie. Mamy taką społeczność, gdzie bardzo mocno się wspieramy. Ja wiem na 100 procent, że jak zabraknie mi cukru czy soli, to mogę pójść do sąsiadki. Jeżeli jej zabraknie jajek, to może sama sobie tutaj wejść i zabrać z kurnika

- opowiada sołtys.

Załatwia wszystkie takie sprawy społeczne. Z czym by się do niej nie odezwać, to zawsze pani sołtys załatwi. Nie dość, że pomaga w sprawach sołeckich, to jeszcze, że tak powiem, w sprawach sąsiedzkich

- powiedziała Magdalena Grząka, mieszkanka wsi Boleń.

Życie na wsi

Katarzyna Harmata jest żoną, mamą, pracuje z psami ratowniczymi. Studiuje zootechnikę, prowadzi zajęcia ze studentami weterynarii i zootechniki, pracuje na lotnisku z pierwszym psem wsparcia emocjonalnego w Europie. Jeździ konno i jest sołtysem. Dodatkowo może się pochwalić sporą gromadą zwierzaków.

Mam trzy psy, dwa koty, kury, kucyka, konia westernowego, warana, dwa gekony, węża Stefankę oraz dwa żółwie stepowe

- wymienia Katarzyna Harmata.

Jak udaje jej się połączyć wszystkie aktywności i obowiązki? Okazuje się, że kluczem do sukcesu jest praca zespołowa.

Ja ogarniam zwierzęta i zabawy z dziećmi. Nie gotuję. Gotuje mój syn 12-letni Ignacy. Mój mąż, cudowny człowiek, który ogarnia cały ogród i dom. To on sprząta

- opowiada Katarzyna.

Mógłbym powiedzieć, że jestem kogutem domowym, nie kurą. Piorę, sprzątam. W naszym domu to jest trochę taki zwariowany model włoskiej rodziny. Dochodzimy do konsensusu, ale w dużym stopniu Kasia decyduje o różnych rzeczach

- wyznaje mąż Kasi.

Każdy ma coś, co mu sprawia największą radość i przyjemność. (…) Tak wygląda życie na wsi. Nawet kury na salony nam się pchają.

- śmieje się Katarzyna Harmata.

Zobacz też:

Ewa Zgrabczyńska - jak żyje dyrektorka zoo, która uratowała sławne tygrysy? "Nazywają mnie wariatką od kotów"

Rolnicy robią karierę w internecie. Czym jest agro show-biznes?

Nieodkryte Podlasie. Poznaj tamtejszą przyrodę

Autor: Jola Marat

Reporter: Izolda Sanetra

podziel się:

Pozostałe wiadomości