Po 20 latach odszedł z zakonu i zrobił coming out. "Nie chciałem prowadzić podwójnego życia"

Jezuita zrobił coming out
Po 20 latach odszedł z zakonu
Źródło: Dzień Dobry TVN

Paweł Rakowski dokonał coming outu i po dwóch dekadach życia w zakonie zdecydował się na życie w zgodzie z samym sobą. Dzisiaj uczy się nowej dla siebie rzeczywistości i dzieli się z innymi swoją historią, dając im wsparcie. W Dzień Dobry TVN przyznał, że ma żal do Kościoła. - Kreuje się duchowość bardzo toksyczną. Duchowość anty-LGBT, gdzie sprzedaje się dwa sprzeczne obrazy Boga: z jednej strony mnie kocha, z drugiej nie stworzył mnie takim, jaki jestem - mówił nasz gość.

Jezuita, który odszedł z zakonu

Paweł Rakowski po 20 latach życia zakonnego powiedział otwarcie, że jest gejem. Informacja odbiła się szerokim echem w polskich mediach, opinii publicznej, a zwłaszcza w Kościele Katolickim. I choć duchowny postępował zgodnie z zasadami celibatu, sama informacja o orientacji spotkała się z ostracyzmem.

- Dwa lata temu wyjechałem z domu zakonnego i próbuję odnaleźć się po tej stronie. Potrzebowałem roku, żeby przemyśleć, w jakim miejscu jestem. Dwa lata temu media opowiedziały, że trafiłem na miejsce jezuity, który miał wykroczenia wobec nieletnich. Dla mnie to była trudna decyzja, wtedy podjąłem decyzję o rocznej przerwie - opowiadał gość Dzień Dobry TVN.

- Chciałem opowiedzieć o swoje orientacji seksualnej moim przełożonym na kolejnym etapie formacji. Utrata zaufania sprawiła, że nie mogłem tego zrobić, więc zdecydowałem się wyjechać. W międzyczasie opublikowałem wpisy wspierające osoby LGBT. Dostałem zakaz wypowiedzi. I to, że nie mogłem być sobą sprawiło, że nie wróciłem do pracy jako ksiądz. (...) Poczułem się po wyjściu z zakonu bardzo samotnie. Wsparcie instytucji jest duże, takie jak chociażby dom czy jedzenie - dodał.

Coming out jezuity

Paweł Rakowski opuścił zakon i nie odprawia już mszy. Postanowił także w nich nie uczestniczyć i nie przyjmować eucharystii w solidarności z innymi wierzącymi LGBT. I choć kościołowi zarzuca homofobię, nadal jest mocno wierzący. 

- Wiem, jakie jest nauczanie kościelne, więc wiedziałem, że będą konsekwencje, że mówię o tym głośno. Świadomość tego była dla mnie trudna. (...) Punktem zwrotnym było dla mnie zrozumienie, że nie czułem się źle sam ze sobą, tylko że jestem w środowisku homofobicznym. I to specyficznie homofobicznym, bo w rzymsko-katolickim. Bardzo mało się o tym mówi, bo kreuje duchowość bardzo toksyczną, duchowość anty-LGBT, gdzie sprzedaje się dwa sprzeczne obrazy Boga: z jednej strony mnie kocha, z drugiej nie stworzył mnie takim, jaki jestem - mówił były jezuita.

- Moment, w którym nieszczęśliwie się zakochałem, to był moment, kiedy zrozumiałem, że tego nie da się zmienić, to część mnie i taka jest moja natura. (...) Nie chciałem prowadzić podwójnego życia. Teraz ciągle jestem singlem, ale jestem gotowy, żeby wejść w związek. Mimo tego, że mówi się, że papież Franciszek jest otwarty, to pytam, na czym polega ta otwartość. To nie jest dawanie praw, tylko dawanie specjalnej troski we wspólnocie rzymsko-katolickiej - podsumował.

Zobacz także:

Jak przekazać 1,5% na Fundację TVN? Kliknij w obraz
Jak przekazać 1,5% na Fundację TVN? Kliknij w obraz
podziel się:

Pozostałe wiadomości