Jak żyją współcześni koczownicy? "Za niczym nie tęsknię"

Jak żyją współcześni koczownicy?
Źródło: Dzień Dobry TVN
Współcześni koczownicy
Współcześni koczownicy
Pasja silniejsza niż choroba
Pasja silniejsza niż choroba
Gdzie, jak i czym podróżować w 2022 roku?
Gdzie, jak i czym podróżować w 2022 roku?
Podróżuje i pomaga dzieciom z różnych stron świata
Podróżuje i pomaga dzieciom z różnych stron świata
Zagadkowe Bieszczady
Zagadkowe Bieszczady
Daniel i Babsi porzucili swoje dotychczasowe życie w Luksemburgu. Para od pięciu lat wspólnie z dziećmi prowadzi koczowniczy tryb życia. Dlaczego się na to zdecydowali? Jak reagują na nich inni ludzie? Dowiecie się tego z naszego materiału.

Daniel i Babsi - współcześni koczownicy

Daniel Schneider pracował w korporacji. Babsi Schneider prowadziła hotel. Swoją podróż rozpoczęli 5 lat temu w Luksemburgu - skąd pochodzą. Przejechali ok. 1 000 kilometrów przez całe Niemcy, aż do Szamotuł, gdzie rozbili obóz. Z rozpoczęciem nowego, kontrowersyjnego sposobu życia czekali, aż dzieci skończą szkołę, ale decyzję, że chcą żyć inaczej, podjęli wiele lat wcześniej.

- Jak zaczęliśmy podróżować, to bałam się przede wszystkim tego, że nie będziemy się spotykać z ludźmi, że nie będziemy mieli z nikim kontaktu, ale jest inaczej. Nie narzekamy na brak towarzystwa, codziennie spotykamy się z ludźmi. Ludzie codziennie do nas przychodzą - opowiadała w rozmowie z naszym reporterem Babsi Schneider.

Cały dobytek Schneiderów to cztery wozy, dwa namioty i 10 koni. Gotują na ognisku. Nawet przy srogim mrozie śpią w wozie i namiocie, który ogrzewają drewnem. To jest też ich salon. Tu skupia się ich całe życie towarzyskie.

- Myślę, że to jest normalne życie. Nie mamy prysznica, nie mamy wanny. Nie mamy ciepłej wody w naszym wozie, ale i tak powiem, że jestem szczęśliwa - zapewniała Babsi. - Mamy przyjaciół, mamy jedzenie, mamy dach nad głową. Za niczym nie tęsknię - dodał Daniel.

Współcześni koczownicy - jak reagują na nich ludzie?

Rodzinie Schneiderów pomaga Maciej Nowak. - Widziałem, że przez wieś jechał jakiś zaprzęg. Wsiadłem w samochód. Pojechałem ich dogonić. Zaproponowałem moją łąkę. Konie miały dostęp do wody. Tak się zaczęła ta przyjaźń - wspominał mężczyzna.

Schneiderowie żyją z tego, co przyniosą im mieszkańcy okolicznych domów. Mają zasadę, że nigdy o nic nie proszą, ale nie odmawiają pomocy. W zamian za to raz w tygodniu zapraszają wszystkich na "pizza show".

- Pizza klub to jest nasz sposób, żeby powiedzieć "dziękuję". Kiedy przychodzą do nas ludzie, [...] to czuję dużo radości, a nawet szczęścia. Ci, którzy spróbowali naszej pizzy mówią: Daniel, to smakuje bardzo dobrze. Dla mnie to jest takie powiedzenie: dziękuję przyjacielu - podkreślił Daniel.

To, jak wygląda ich codzienne życie, rodzina relacjonuje w mediach społecznościowych. - [...] Nasi przyjaciele powiedzieli, że chcą wiedzieć, co się u nas dzieje. Nie nadążaliśmy z pisaniem maili, dlatego założyliśmy konta w mediach społecznościowych. Obserwują nas ludzie z całego świata - zaznaczył Daniel. - Moją pasja jest robienie filmów do internetu. Pokazywanie naszym przyjaciołom, co się u nas dzieje, jak żyjemy. Fajnie jest się tym dzielić. Pokazywać młodym ludziom inne życie niż to, o którym słyszeli w szkole.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki znajdziesz na platformie Player.pl.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości