Feminatywy w nazwach zawodów medycznych
Na problem używania feminatywów w branży medycznej zwróciła uwagę Aga Szuścik - aktywna na Instagramie edukatorka ginekologiczna, onko-działaczka oraz ekspertka doświadczenia pacjenckiego. W opublikowanym w mediach społecznościowych nagraniu zaznaczyła, że oficjalny tytuł zawodowy kobiety ze specjalizacją ginekologii to wciąż ginekolog, dlatego termin "ginekolożka" jest wyłącznie używanym zamiennie grzecznościowym zwrotem. Język polski powoli dostosowuje się jednak do oczekiwań jego użytkowników, a nazwy zawodów zyskują nowe formy.
- Do niedawna oficjalne tytuły zawodowe w medycynie brzmiały: ginekolog, onkolog, endokrynolog - tak jak teraz - ale pielęgniarka, położna. Absolwent pielęgniarstwa, mężczyzna zostawał więc pielęgniarką. Mężczyźni wystąpili do ministra zdrowia i od 2011 roku są: i pielęgniarka, i pielęgniarz, a od 2019 roku i położna, i położny - wytłumaczyła Szuścik.
Instagramerka uświadomiła, że kobiet w ginekologii jest więcej niż mężczyzn w pielęgniarstwie i położnictwie, ale mimo tego w 2023 roku nadal nie można oficjalnie zostać ani utytułowaną ginekolożką, ani lekarką. Mimo wszystko słowa te znajdują swoje zastosowanie w życiu codziennym.
- Rada Języka Polskiego oficjalnie poparła używanie feminatywów w 2019 roku. Medyczny tytuł zawodowy w dokumentach i na pieczątce brzmi więc ginekolog, ale na co dzień możemy mówić i ginekolog, i ginekolożka. (...) Używaj takiej formy, jak Ci się podoba i proszę, daj innym prawo do tego samego - zaapelowała Aga Szuścik.
Edukatorce wtórowała pisarka, doktorantka, nauczycielka i ekspertka od feminatywów Martyna F. Zachorska. - Słowo "ginekolożka" jest jak najbardziej poprawne językowo. Zostało utworzone analogicznie do np. takiej pary jak Norweg, Norweżka. Tak samo mamy ginekologa i ginekolożkę, tak jak i psychologa, i psycholożkę. Do użytkowniczki należy wybór, czy określać się jako ginekolog, pani ginekolog czy ginekolożka - dodała specjalistka.
Reakcja kobiet na feminatywy
Aga Szuścik w udostępnionej na Instagramie rolce dała do zrozumienia, że używanie feminatywów jest dobrowolne i każdy powinien mieć do tego prawo. Do nagrania dołączyła wypowiedzi kobiet - specjalistek ginekologii, które same decydowały, czy chcą być nazywane ginekologami, czy ginekolożkami. Zdania lekarek były bardzo podzielone. Różnorodne opinie pojawiły się również w komentarzach pod postem i dotyczyły także zawodów spoza branży medycznej.
- Dziękuję @agaszuscik za danie nam prawa bycia tym, kim chcemy być - niezależnie od poprawności politycznej. Ja wolę być ginekologiem. Dla mnie nazwa ta nie ma wydźwięku płciowego - jest to formalny tytuł zawodowy. A tak de facto jest to tytuł specjalisty położnictwa i ginekologii uzyskany po zdaniu egzaminów specjalizacyjnych i okupiony ogromem pracy. Choć spodziewam się hejtu za to, to z podniesioną głową mówię o sobie: jestem ginekologiem-endokrynologiem - napisała jedna z internautek.
- Uwielbiam ten temat. Ja jestem radczynią prawną, choć tytuł zawodowy to nadal radca prawny. Mam jednak nadzieję, że Izba się kiedyś nad tym pochyli i doprowadzi do zmiany. W mailach z Izby to się zmienia - przedstawiła inny punkt widzenia kolejna użytkowniczka Instagrama.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- "Terapeutka, matka, służąca, nimfa". Hit TikToka staje się hymnem feministek. Kim jest jego autorka?
- Agnieszka Kaczorowska nie jest feministką. "To wszystko jest bardzo agresywne"
- Maciej Dowbor sprzeciwia się "samcom alfa" w Dzień Feminizmu. "Jako mąż i ojciec dwóch córek muszę walczyć o ich prawa"
Autor: Berenika Olesińska
Źródło: Instagram
Źródło zdjęcia głównego: Israel Sebastian/Getty Images, Instagram