"By najmniej błędów w polszczyźnie"
Biblioteka Raczyńskich w Poznaniu wypowiedziała wojnę błędom językowym i zainaugurowała akcję "By najmniej błędów w polszczyźnie". Podczas tego plebiscytu internauci licznie zgłaszali swoje propozycje na najbardziej denerwujący błąd językowy. Wśród wymienionych słów i zwrotów najczęściej pojawiały się: "ten perfum", "rok dwutysięczny dwunasty", "półtorej roku", "te okno", "podaj mi tą książkę", "dzień dzisiejszy", "bynajmniej" zamiast "przynajmniej", "21 marzec", "w cudzysłowiu", "proszę panią", "fakt autentyczny", "cofać się do tyłu", "akwen wodny" czy "wziąść". W rundzie finałowej mierzyły się: "ta kontrol" oraz "tego torta" i wskazano formy: "chcom, mogom", które mierzyły się z wyrazem "włanczać".
- Wszystko wskazuje, że bezapelacyjne zwycięstwo odniosła forma "włanczać", "załanczać" i "wyłanczać". (...) Trzeba o tych błędach mówić, żeby podnosić świadomość językową i przykładać duży wysiłek do lepszego mówienia. Ale jednocześnie proszę pamiętać, że jest również ciemna strona zwracania uwagi na błędy. Co to znaczy "ciemna"? Bo czasami błędy służą nam do tego, żeby się lepiej poczuć. Duża część Polaków wytyka błędy bliźniemu nie dlatego, że kocha język polski i uważa go za wartość samą w sobie, ale dlatego, że głównie kocha siebie i chce się lepiej poczuć - powiedział prof. UAM dr hab. Jarosław Liberek w Dzień Dobry TVN.
Czy poprawiać błędy językowe u innych?
Kamilę Kalińczak kiedyś błędy językowe bardzo denerwowały. Z wynikającej z tego frustracji zaczęła hobbistycznie zajmować się poprawnością językową na Instagramie. Teraz już jej to nie irytuje, bo wytłumaczyła sobie, że ma jakiś wkład w szerzenie poprawnej polszczyzny, więc może się już nie denerwować. Zawsze powtarza, że od robienia błędów językowych czy gramatycznych jeszcze nikt nie umarł, ale z pewnością jakaś umowa czy randka nie doszła do skutku albo ktoś nie dostał wymarzonej pracy. Mimo to uważa, że nie wszyscy powinni się wzajemnie poprawiać.
- Nie należy poprawiać innych, bo to jest po prostu niegrzeczne (...) i nietaktowne. (...) Zawsze osoba, której zwrócę uwagę, może się poczuć troszeczkę niekomfortowo. Po co robić komuś nieprzyjemność? Chyba że jest to relacja pan profesor - my, kiedy pan profesor ma prawo nas upomnieć, nauczyciel - uczeń, rodzic - dziecko, bardzo bliscy przyjaciele albo partnerzy w pracy. (...) Myślmy o intencji. Jeśli intencja jest dobra i mamy bliską relację, to prawdopodobnie uda się to zrobić taktownie - tłumaczyła dziennikarka.
Zobacz także:
- Jak pomóc dziecku w rozwoju mowy? Ekspert podaje konkretne ćwiczenia
- Wulgaryzmy wśród najmłodszych. Jak oduczyć dziecko przeklinania?
- "Moda narodowa", czyli stylizacje patriotyczne. Czy wstydzimy się państwowych symboli?
Autor: Sabina Zięba
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN