Prawo jazdy w Lamborghini: "Emocje nie do opisania"

To był jedyny taki egzamin na świecie. Jak zdać na prawo jazdy? Najlepiej w Lamborghini! To, że jest to możliwe, udowodnili Krzysztof i Miłosz, którzy zbierają pieniądze na potrzebne im protezy. Poznajcie ich niezwykłą historię.

Egzamin w Lamborghini

Krzysztof Kowalik zdał egzamin na prawo jazdy w samochodzie, który ma ponad 500 koni mechanicznych. Zorganizował to instruktor Paweł Bill, a wszystkiemu przyglądał się Miłosz Dorszyński, przyjaciel Krzysztofa.

Stres był bardzo duży, ale wynik był pozytywny

- wspomina Krzysztof.

O tym egzaminie mówiła cała Polska. Jednak aspekt motoryzacyjny nie był najważniejszy. Głównym celem było wypromowanie zbiórki pieniędzy na protezy sportowe.

Chłopaki chcieliby w przyszłości skończyć triathlon, protezy sportowe są im do tego niezbędne

- wyjaśnia Paweł Bill, instruktor nauki i technik jazdy, pomysłodawca akcji.

Emocje podczas 40-minutowego egzaminu były nie do opisania.

Strasznie nisko się w Lamborghinii siedziało. To było takie przejście - siedzisz fajnie i wysoko, a nagle praktycznie na ziemi. Auto było też nietypowe, słaba widoczność z tyłu i ogólnie szersze o 20 cm od standardowego auta

- opowiada Krzysztof Kowalik.

Protezy sportowe dla Krzysia i Miłosza

Krzysztof i Miłosz w marcu ulegli poważnemu wypadkowi. W ich motocykl uderzył samochód, który zjechał ze swego pasa. Obu chłopcom trzeba było amputować nogę poniżej kolana.

Wszyscy nam mówili, że po wypadku się poróżnimy, ale myślę, że bardziej się połączyliśmy

- zapewnia Miłosz Dorszyński.

Przyjaciele zamierzają wystartować w triathlonie.

Chciałem jeszcze przed wypadkiem, tylko nie miałem odwagi, ale teraz Krzysia podmotywowałem i razem, jak damy radę, wystartujemy

- zapowiada Miłosz.

Jak można pomóc? Zbiórka pieniędzy na protezy trwa na stronie zrzutka.pl.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl

Zobacz też:

Przebiegli 100 km przez Saharę dla chorego Jacka. "W historii imprezy żadna inna drużyna nie dobiegła do mety w komplecie"

Siedmiolatka walczy o życie i potrzebuje naszej pomocy. "Wciąż wierzymy, że zdążymy uratować Mię"

Miłosz pokazuje, że niemożliwe nie istnieje. Ma 7 lat, mózgowe porażenie dziecięce i przeszedł grań Tatr Niżnych

Autor: Luiza Bebłot

podziel się:

Pozostałe wiadomości