Pierwsza Polka, która zjechała na nartach z ośmiotysięcznika
Anna Tybor jest polską narciarską wysokogórską. Należy do kadry narodowej skialpinizmu, jest też ochotniczką w górskiej służbie ratunkowej. Jako pierwsza Polka zdobyła ośmiotysięcznik i zjechała z niego na nartach – bez pomocy butli z tlenem. Pierwszy Puchar Polski w skialpiniźmie zdobyła w wieku 13 lat – wtedy też zdała sobie sprawę, że chce, by była to jej życiowa droga.
- Całe życie szykowałam się do tego. Od dziecka biegam i jeżdżę na nartach. Te góry były coraz wyższe – Tatry, Alpy i teraz Himalaje.
Największą trudnością techniczną w tej wyprawie były seraki – niebezpieczne lodowe szczeliny, przykryte śniegiem, których nie widać. Udało mi się jednak przejechać, nie odpinając nart – opowiada narciarka.
W wyprawie brali udział także jej znajomi, włoscy wspinacze - Federico Seechi i Marco Majori. Jak mówi skiaplinistka, trafiły im się świetne warunki.
- 20 centymetrów świeżego śniegu od szczytu. Chciało się szybko zjechać, jednak rzeczywistość zweryfikowała, że po kilku skrętach trzeba się było zatrzymać, bo brakowało oddechu – tłumaczy Tybor.
Do bazy powróciła bezpiecznie we czwartek 30 czerwca 2021 roku około godziny 18:30 czasu polskiego.
Pierwsza kobieta na świecie, która zjechała z Manaslu bez dodatkowego tlenu
Jak opowiada Anna Tybor, na szczyt dotarli dość późno, zastała ich noc. By nie zjeżdżać przez seraki, ze względów bezpieczeństwa zatrzymali się na noc w obozie czwartym. Wracając, wszystkie obozy musieli zebrać samodzielnie.
- Zjeżdżaliśmy z 30-kilogramowym plecakiem na dół, co też nie było łatwe – wszystkie te namioty, materace, śmieci, trzeba to było wszystko zabrać – wspomina Tybor.
Dodaje, że niełatwy jest także wybór linii zjazdu – każdy musi wybrać swoją.
- To zależy od bezpieczeństwa – jeżeli oddalimy się od trasy bardziej, jest bardziej niebezpiecznie. Tam śnieg jest nieruszony, mogą więc zejść lawiny. Wszystko zależy od terenu, czasami tam, gdzie trasa wiedzie do góry, nie da się przejechać na nartach, więc musieliśmy się trochę oddalić, szukaliśmy naszej linii.
Zwykle jedna osoba jedzie i sprawdza, czy da się przejechać, zdarza się, że trzeba wrócić i podejść. - Mam w planach zaliczyć kolejne góry, zobaczymy jeszcze, co to będzie - może troszeczkę niższe, ale trudniejsze – opowiada.
Jak zaznacza na koniec, sam zjazd z ośmiotysięcznika, bez zatrzymywania się na zbieranie obozów, trwa około 5 godzin.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl
Zobacz także:
- Niewidomy alpinista zdobywa Koronę Europy
- Polscy himalaiści o zimowym zdobyciu K2 przez Nepalczyków. "To przykład świetnej pracy zespołowej"
- Alexander Piegza. Przy tym 11-latku wymięka Spiderman
Autor: Sylwia Wołoch
Źródło: Dzień Dobry TVN
Źródło zdjęcia głównego: Justyna Rojek/East News