Walka ze szkolnymi agresorami
Pierwszy dzwonek na szkolnym korytarzu wywołuje w nich paniczny lęk i myśli "co tym razem?". Gdy jedni bawią się lub rozmawiają ze znajomymi, oni siedząc pod klasą, walczą o swoją godność. Ze łzami w oczach wysłuchują komentarzy na swój temat, wyzwisk i obelg. Komentowany jest ich wygląd, wyznania czy umiejętności. Zaciskają zęby, biorą głęboki oddech i co 45 minut powtarzają schemat, by uniknąć bójek i awantur. Często zostają z tym sami, tłumią swoje emocje, a wytchnienie łapią dopiero w piątkowy wieczór. Dwa dni odpoczynku, by w poniedziałek znowu stać się pośmiewiskiem i powodem żartów. Tak każdego roku czują się osoby prześladowane i nękane przez innych uczniów.
Jeden z chłopców z V klasy pewnego dnia usłyszał od swoich kolegów: "Masz uszy jak kotlety schabowe", zaś w kierunku dziewczynki z IV klasy padły słowa: "Masz płaski ryj". Piętnowane są także długie włosy. Adam nieraz usłyszał od kolegów nawoływania "Adamka" wskazujące na płeć żeńską.
Szkoła
Niepokój odczuła także Kasia z klasy VII, która podczas lekcji wychowawczej otworzyła się przed kolegami i koleżankami. Pewnego dnia opowiadając o sobie, przyznała, że woli dziewczyny i jest lesbijką. Większość jej kolegów przyjęła wiadomość ze zrozumieniem, ale od jedne z chłopców usłyszała: "To nie jest normalne. Takich ludzi jak ty powinno się wystrzelać. To są źli ludzie". Interwencja i tłumaczenie nauczyciela, że złym człowiekiem nie jest osoba o innej orientacji, płci czy wyznaniu, lecz człowiek, który robi krzywdę innym, na nic się zdały. Uczeń przekonany o swojej racji dalej krzyczał i wyzywał koleżankę.
Ofiarą przemocy była też Zuzia, która od urodzenia choruje na zeza ukrytego. Choć dziewczyna stara się pilnować, przyznaje, że czasami zdarza się, że "ucieknie jej oko". To wykorzystali uczniowie, którzy w podstawówce wyzywali ją od zezoli. Obelgi padały także na ulicy.
W damskiej szatni przed lekcjami wychowania fizycznego piekło przeżywała Ania. Koleżanki wyzywały ją od grubasów, rzucały jej plecakiem, a także zamykały na klucz w toalecie. Gdy dziewczynka zgłosiła problem mamie, ta pocieszyła córkę, że takie są młode dziewczynki i niebawem z pewnością się zmienią. Nie zmieniły. Ania bała się chodzić do szkoły, bała się każdej przerwy i tego, co ją czeka. - Nie czułam żadnego wsparcia, którego wtedy bardzo potrzebowałam – przyznaje po latach. Pomoc uzyskała dopiero wtedy, gdy po kilku miesiącach nękania zebrała w sobie siłę, by iść do psychologa szkolnego.
To tylko kilka historii, jakie pojawiają się w szkołach podstawowych i średnich. Dzieciaki od najmłodszych lat mają w sobie pokłady agresji i złości, którą za wszelką cenę muszą wyładować na rówieśnikach bądź młodszych uczniach. I choć ofiary nie są niczemu winne, to one często biorą na siebie odpowiedzialność za zaistniałe sytuacje. Zmieniają klasy, szkoły i uciekają od środowiska, które niszczy ich psychikę. Agresorzy zaś mimo interwencji nauczycieli i szkolnych psychologów, działają dalej i przekonani o swojej sile, znajdują inną ofiarę. Prawda jest jednak taka, że to właśnie oni potrzebują najwięcej pomocy, zarówno swoich rodziców, jak i psychologów.
Skąd w dzieciach tyle agresji?
Kluczowe jest jednak pytanie, skąd w dzieciach tyle agresji? Dlaczego uczniowie mają potrzebę gnębić innych? Jak im pomóc oraz jak pomóc ofierze? O tym rozmawiałam z psychoterapeutką Zuzanną Butryn.
- Agresja bierze się z mediów społecznościowych, z gier, ze środowiska oraz często z domu rodzinnego. Jeżeli rodzic jest przemocowy, dziecko też będzie powielało te schematy zachowania w stosunku do rówieśników. Agresywne dziecko potrzebuje wparcia rodziców, pomocy psychologa, ale to jest także praca psychologa z rodzicami. Często jest takie błędne przekonanie, że jak wyśle dziecko do psychologa, to sprawa jest załatwiona, a w domu dalej się nic nie zmienia. To jest rola rodziców, żeby o to zadbać. Gdy dziecko jest agresywne, mówimy ze tak nie wolno, a warto zastanowić się, co jest tego przyczyną. Dziecko nie ma dojrzałości emocjonalnej, nie potrafi nazwać emocji i należy nad tym popracować. I nie reagujmy agresją, bo agresja budzi agresję, to jest najgorsze, co możemy zrobić – powiedziała Zuzanna Butryn.
Co w sytuacji, gdy nasze dziecko jest ofiarą i nic nam o tym nie mówi?
- Ważne jest to, jaki mamy kontakt z dzieckiem. O to musimy zadać już od samego początku, aby zbudować relacje i aby dziecko wiedziało, że może nam ufać. Z dzieckiem także warto rozmawiać o emocjach, pytać, jak się czuje, co czuje, dlaczego tak się zachowuje. Gdy dowiadujemy się o problemach z rówieśnikami, jako rodzice jesteśmy zobowiązani porozmawiać z nauczycielem, opiekunami osób, które są agresywne. Pamiętajmy, że to nie jest po stronie dziecka, lecz rodzica - dodała.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Serial "Skazana" wciąga widzów do mrocznego świata kobiecych zakładów karnych
- Aleksandra Adamska o roli w "Skazanej". "Odważałam się na bardzo dużo rzeczy"
- Córka Marty Malikowskiej pójdzie w jej ślady? "Ja się od niej uczę aktorstwa"
Autor: Nastazja Bloch
Źródło zdjęcia głównego: P_Wei/GettyImages