Rodzinny dom dziecka – powódź i ewakuacja dzieci
Tego dnia nic nie zapowiadało tak ogromnej tragedii. Choć w mediach przekazywano informacje o zbliżającym się żywiole, który podobnie jak w 1997 roku może dotknąć mieszkańców południowej części Polski, mieszkańcy do ostatniej chwili mieli nadzieję. Ta przeminęła w środku nocy z 13 na 14 września.
- Padał deszcz, non-stop, duży deszcz. Wyglądałem na zewnątrz, zobaczyłem wodę. Woda już była na podwórku, już biegła ulicą. Wzbudziłem żonę, podjęliśmy decyzję, że musimy ewakuować dzieci, bo nie będziemy czekać, trzeba dbać o bezpieczeństwo. Dzieci były przerażone, płakały, krzyczały. Zapakowaliśmy się do jednego samochodu, wyjechaliśmy do rynku, do jednego pomieszczenia, gdzie mogliśmy do rana przekoczować. Ja wróciłem, później dzieci przewieźliśmy do koleżanki, tam są do dnia dzisiejszego - opowiadał Krzysztof Sieńczak, ofiara powodzi.
Akcja ewakuacji trwała szybko. Starsi pomagali młodszym ubierać się, a dzieci ze względu na głębokość wody zostały wynoszone do samochodu.
- Nie da się tego zapomnieć. Postanowiliśmy się ewakuować, bo prognozy były niezbyt dobre. Podsłyszałam od strażaka, że tam nie grozi polewanie wody. Zbieraliśmy się szybko, niektórzy bez butów, bez kurtek, ale tutaj rodzinka zastępcza nas wspomogła ubraniami – wspominała Marzena Sieńczak, ofiara powodzi, żona Krzysztofa.
Rodzinny dom dziecka po powodzi
Woda w domu opadła, jednak skutki żywiołu pozostały. Krzysztof Sieńczak oprowadził Bartka Jędrzejaka po poszczególnych pokojach i pokazał, jak obecnie wyglądają zniszczenia. Zalana została siłownia, gdzie znajdowały się bieżnie elektryczne, na których ćwiczyły dzieci, pralnia oraz garderoby. Obecnie dom stoi pusty. Dzieci pod swój dach przyjęła ciocia, która nad ranem odebrała telefon.
- Mama Wiktora zadzwoniła do mnie około godziny 6 rano, czy mogłaby do mnie przyjść razem z dziećmi. Powiedziała, że nie ma żadnego problemu – podkreśliła Beata Bisowska, przyjaciółka rodziny.
Na pytanie, czego rodzina obecnie najbardziej potrzebuje, odpowiadają - prądu.
- Ocalała jedna lodówka, którą nie wiem, czy zasila agregat i czy ona utrzyma te zapasy, które mamy zgromadzone tam na zimę – wskazywała Marzena Sieńczak.
Najstarszy syn rodziny jest dobrej myśli. Jak zapewnił, pomoże rodzicom od początku odbudować dom, tak by wszyscy mieli godne warunki do życia. Głowa rodziny, pan Krzysztof nie ukrywa, że kręci mu się w oku łza. Z myślą o najmłodszych domownikach, chciałbym jak najszybciej odbudować im bezpieczny dom.
- Uśmiech dziecka, przytulenie, przyjście, powiedzenie, tatusiu ja Cię kocham, chociaż nie jest się ojcem biologicznym, to jest najważniejsze – podsumował Krzysztof Sieńczak.
Jak pomóc rodzinie?
Jeśli znajdą się osoby, które będą mogły pomóc rodzinie, kierować należy się do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Opolu. Powstała także zbiórka Pomoc dla Rodzinnego Domu Dziecka "Moja Rodzina", którą każdy chętny może weprzeć.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki oraz Dzień Dobry TVN Extra znajdziesz też na Player.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Tego nie możesz robić w trakcie stanu klęski żywiołowej. Są cztery ograniczenia
- Wrocław z niepokojem przygotowuje się na wielką falę. "Doszło do nieprognozowanego zrzutu wody"
- Boją się tego, co zobaczą w zalanych domach. "W ciągu 2 dni straciliśmy dorobek całego życia"
Autor: Nastazja Bloch
Źródło zdjęcia głównego: DDTVN