Listy marynarzy z czasów wojny siedmioletniej
Prof. Renaud Morieux z Uniwersytetu w Cambridge otworzył i przeczytał ponad setkę listów francuskich marynarzy, którzy trafili do brytyjskiej niewoli w czasie tzw. wojny siedmioletniej. Listy, które nigdy nie dotarły do odbiorców, były pisane do żon, narzeczonych, rodziców czy rodzeństwa.
- Były wśród nich stosiki listów związanych wstążkami. Były zapieczętowane, w ich otwarciu konieczna była pomoc archiwistów. Zdałem sobie sprawę, że będę pierwszą osobą, która przeczyta te osobiste zapiski, od chwili kiedy powstały. Ich pierwotni adresaci nie mieli takiej szansy - powiedział Morieux i dodał, że listy mają bardzo uniwersalny wydźwięk. - Ujawniają, jak stawiamy czoła przeciwnościom losu. Kiedy jesteśmy rozdzielni od tych, których kochamy, przez wydarzenia, na które nie mamy wpływu, takie jak wojna czy pandemia, musimy wypracować sposób pozostania w kontakcie. Dziś mamy Zoom albo WhatsAppa. W XVIII wieku ludzie mieli tylko listy, ale pisali o swoich uczuciach w podobny sposób - wyjaśnił specjalista.
Dlaczego listy nie dotarły do odbiorców?
Listy przewoził okręt Galatée. Kiedy jednostka została przejęta przez Brytyjczyków, listy trafiły do Anglii, do admiralicji w Londynie. Morieux sądzi, że władze po tym, jak przeczytały kilka listów i przekonały się, że nie jest to korespondencja wojskowa i listy trafiły do magazynu.
Warto dodać, że listy zawierają nie tylko wyznania miłośne. Można tam znaleźć informacje o tym, jak żyło się w tamtych czasach, a także jak wyglądały relacje międzyludzkie. Dobrym tego przykładem jest list do Nicolasa Quesnela z Normandii. Matka mężczyzny napisała do niego 1758 roku: "W pierwszym dniu roku napisałeś do narzeczonej. Ja częściej o Tobie myślę niż Ty o mnie. W każdym razie życzę Ci szczęśliwego nowego roku i bożego błogosławieństwa. Myślę, że jestem jedną nogą nad grobem, od trzech tygodni jestem chora".
Badacz ustalił, że Nicolas Quesnel po upuszczeniu więzienia nie wrócił już w rodzinne stronie. Zaciągnął się na statek, który trudnił się przewozem niewolników.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji na Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Córki naszej olimpijki piszą historię polskiej gimnastyki: "To są lata ćwiczeń i wyrzeczeń"
- Marzył o tym od 15. roku życia. Jak zostaje się kapitanem statku?
- Tworzy kwiaty giganty. "Jedna piwonia zajmuje mi trzy dni"
Autor: Katarzyna Oleksik
Źródło: RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: HUIZENG HU/Getty Images