Dom Marii Jarosz i jej niepełnosprawnego intelektualnie syna został kompletnie zniszczony przez powódź w czerwcu 2020 roku.
Uwaga! TVN. Na pomoc Pani Marii
Kiedy kobieta i jej syn znaleźli się w tej dramatycznej sytuacji, pojawiła się nadzieja. Ruszyła zbiórka pieniędzy na budowę ich nowego domu. Mijały kolejne miesiące, a na placu budowy nie działo się nic. Pani Maria z synem kolejną zimę musiała przetrwać, cierpiąc z zimna w domu pełnym wilgoci.
- Spałam zimą w dwóch dresach, bamboszach. Ludzie się ze mnie śmiali, a mi do śmiechu nie było, bo było mi zimno – mówiła pani Maria.
Po emisji naszego reportażu do redakcji zgłosił się pan Grzegorz, który zaoferował pomoc.
- Oglądaliśmy z żoną reportaż i wpadliśmy na pomysł, że pomożemy zbudować dom pani Marii. Chwilę po programie napisaliśmy do redakcji maila. Stwierdziliśmy, że należy działać – mówi Grzegorz Gadziński, producent domów z drewna. I dodaje: - Różne cuda już widzieliśmy, ale to, co zobaczyliśmy w reportażu, wołało o pomstę do nieba. Miały być fundamenty, budowa, a nie było nic.
- Ujęło mnie to, jak musi mieszkać i żyć. To, że śpi pod trzema kołdrami zimą. To był odruch serca – dodaje Agnieszka Gadzińska, żona pana Grzegorza.
Od słów i deklaracji do czynów tym razem było bardzo blisko. Firma pana Grzegorza niezwłocznie przystąpiła do prac.
- Często się mówi, że po dużych zmartwieniach przychodzi także chwila dobrego. I przyszła, sprawdziło mi się to. Nie wiedziałam, że istnieją ludzie o tak dobrych sercach – wyznaje pani Maria.
Nowy dom
Na placu budowy pracowały równocześnie dwie ekipy z firmy pana Grzegorza. Pracownicy działali szybko i bardzo dokładnie.
- Te ostatnie dwa tygodnie były zwariowane. Chłopaki od wczesnych godzin porannych do późnego wieczora pracowali ciężko. Wielki szacunek dla nich. Oddajemy za chwilę klucze pani Marii i kończymy – cieszy się pan Grzegorz.
Pieniądze od darczyńców, czyli 43 tysiące złotych, które zebrano rok wcześniej, zostały w końcu przekazane pani Marii. Zakupiono za nie między innymi elektryczne maty grzewcze i panele do ogrzewania podłogowego. W pomoc bardzo zaangażowała się gmina. Ona także przekazała pieniądze. Wójt i jego pracownicy koordynowali też wszystkie prace wykończeniowe domu. Z pomocą ruszyli również prywatni przedsiębiorcy.
- Okazało się, że na Podkarpaciu są ludzie dobrego serca. Firmy, które zaangażowały się w pomoc, nigdy tak szybko nie zrealizowały swoich zamówień jak u pani Marii. Meble od pomiarów do montażu załatwiono w dwa dni. Nasi ludzie, po godzinach zrobili tu szambo, kanalizację, przyłącze wodny. Z naszego bilansu wynika, że starczy nam środków także na panele fotowoltaiczne – mówi Stanisław Petynia, wójt gminy Jawornik Polski.
Pani Maria nie kryła ogromnego wzruszenia.
- Będę miała ciepło, nie będę się martwić, że znów mnie zaleje i będę musiała uciekać. Tam będę szczęśliwa. To jest wielka radość na moją starość – mówi 75-latka.
Pani Maria z synem czekają już tylko na przyłącze prądu i będą wprowadzać się do nowego domu.
Zobacz także:
- Aktualna sytuacja na granicy polsko-białoruskiej. "To są wątpliwości moralne"
- "Kocham Cię mamusiu, nie mogę uwierzyć, że umarłaś". List córeczki Izabeli z Pszczyny
- Uwaga! TVN: Ujawniono ostatnie SMS-y ciężarnej Izabeli ze szpitala w Pszczynie. "Zaczekają, aż umrze"
Autor: Michalina Kobla