80-letnia schorowana pani Daniela jest utrapieniem sąsiadów z kamienicy w centrum Wrocławia. Kobieta od wielu lat nie wychodzi z domu, zaśmieca podwórko, dokarmia gołębie i szczury, a z jej mieszkania wydobywa się nieznośny odór.
Uwaga! TVN. Trudna historia 80-latki
Pani Daniela mieszka sama, chociaż jak twierdzi, jest mężatką. 80-latka jest skonfliktowana z sąsiadami. Mimo tego, że nie radzi sobie w prostych czynnościach życiowych i ewidentnie potrzebuje wsparcia, to odmawia wszelkiej pomocy.
- Mieszkanie jest mokre, przegnite. Na całej podłodze są zaschnięte fekalia. Ta kobieta nie ma toalety, ona nie ma się gdzie załatwić. Od dwóch lat jest dramat – mówi Kamila Stasik, sąsiadka pani Danieli. I dodaje: - Często zaczepia nas, mówi, że nie ma co jeść. Po nocach krzyczy, że ją coś boli, ale kiedy wzywamy pomoc, odmawia jej przyjęcia.
Także inni sąsiedzi twierdzą, że 80-latka jest dla nich sporym problemem.
- Ona w domu załatwia się w prześcieradła, a potem zrzuca je z okna. Podobnie resztki jedzenia, chleb, mięso. Wszystko leci do piwnicy, szczury się gromadzą. To okropne, co tutaj się dzieje – wskazuje pani Iza.
Mieszkańcy kamienicy, którzy znają kobietę od lat, podkreślają, że w przeszłości była to miła, powszechnie lubiana kobieta.
- Znam ją od 14 lat, odkąd tu się wprowadziłam. To była bardzo miła osoba. Przychodziła do mnie z prośbą, żebym jej włosy obcięła, kawę piłyśmy. Normalna sąsiadka. W mieszkaniu miała zawsze porządek. Od ludzi zaczęła się izolować jakieś pięć lat temu. Nie chciała nikogo wpuszczać do środka, ale na zewnątrz jak się ją spotkało, to bardzo miło. Tak od trzech lat to już zaczęła na wszystkich psioczyć. Jesteśmy bezsilni, nie pomożemy jej – żali się jedna z sąsiadek.
Rozmowa
Przy naszych pierwszych dwóch wizytach emerytka również zareagowała wrogo. Dopiero za trzecim razem, po kilku godzinach, udało nam się z nią porozmawiać.
Podczas tego spotkania pani Daniela opowiedziała nam o sobie. Okazało się, że pochodzi z dobrze sytuowanej rodziny. Skończyła dwa kierunki studiów. Pracowała przez wiele lat na kierowniczym stanowisku w jednym z państwowych przedsiębiorstw. Bardzo dużo podróżowała po świecie. Związała się z jednym mężczyzną, z którym znała się od dzieciństwa. Chociaż formalnie nadal są małżeństwem, to pan Jerzy wyprowadził się kilkanaście lat temu do innej kobiety. W życiu pani Danieli pojawił się ponownie, gdy ta zaczęła chorować. Umówili się, że będzie jej pomagał.
- Próbowaliśmy rozmawiać z jej mężem, kiedy ten się tu pojawiał. Zbywał nas, kazał nam się zająć swoim życiem. Złożyłam pismo do zarządcy, MOPS-u. Pan Jurek dobitnie przekazał nam, że mamy się nie zajmować tą sprawą, bo narobi nam problemów – opowiada Kamila Stasik.
Mąż pani Danieli nadal jest zameldowany w jej mieszkaniu. Od kilku miesięcy nie pojawia się u niej. Zostawił jedynie kartkę, na której napisał, że ze względu na swoje problemy zdrowotne nie może dalej pomagać żonie. Nie zapewnił jej innej opieki. Nie wiadomo też, dlaczego wcześniej nie pozwolił nikomu się nią zajmować. Kilkukrotnie odrzucał zaoferowaną przez MOPS pomoc.
- Zerwałem z nią kontakt, świadomie. Zostawiłem ją, dlatego że nie byłem w stanie tam chodzić. To ona nie chciała pomocy, a nie, że ja nie pozwalałem na pomoc. Co mogłem, to robiłem, a teraz to nie wiem, kto może coś zrobić – zastanawia się mężczyzna.
- Raz zamiatałyśmy u niej podłogę, on wszedł i kazał nam w trybie natychmiastowym opuścić jego mieszkanie, w przeciwnym razie oskarży nas o kradzież. Nie dziwię się, że ona nie chce z nikim rozmawiać, bo jest przez niego zastraszona – komentuje jedna z sąsiadek emerytki.
- Boję się męża. Jest mi przykro. Będzie mówił: „Jak się zachowujesz? Co ty w domu wyrabiasz?” – wyznaje pani Daniela.
Pomoc
Do tej pory sąsiedzi, MOPS czy zarządca budynku nie byli w stanie pomóc kobiecie. Ostatnia próba miała miejsce rok temu, kiedy do mieszkania weszli hydraulicy oraz ekipa sprzątająca. Wtedy też mąż pani Danieli nie wyraził zgody na pomoc, twierdząc, że sam się wszystkim zajmie. Dopiero po naszej interwencji udało się posprzątać mieszkanie oraz naprawić nieczynną od dłuższego czasu toaletę i zlewozmywak.
- Bardzo mi pomogliście. Nigdy bym tego nie zrobiła sama. Udało się, jest teraz czyściutko – cieszy się kobieta.
Ostatecznie pani Daniela zgodziła się na pomoc MOPS-u. Od czasu naszej wizyty regularnie przychodzi tam opiekunka. Dzięki temu emerytka nie chodzi już głodna. Zarządzająca budynkiem spółka Wrocławskie Mieszkania zobowiązała się również do naprawy instalacji elektrycznej w mieszkaniu kobiety.
Zobacz także:
- Wychowywała się bez matki. Od 13 lat walczy w sprawie niechcianego spadku po niej: "Były telefony o nienormalnych godzinach"
- Usunęli filary nośne. Ponad 40 osób nie może wrócić do domu. "Gdyby nie reakcja sąsiada, runąłby cały budynek"
- 16-letnia Ula uciekła od ojca. "Z macochą było coraz gorzej, nie wytrzymywałam psychicznie"
Autor: Michalina Kobla
Źródło: Uwaga! TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga! TVN