Choroba "całujących robaków" rozprzestrzenia się coraz szybciej. Lekarze alarmują

Choroba "całujących robaków" szerzy się w USA
Choroba "całujących robaków" szerzy się w USA
Źródło: Reza Estakhrian/GettyImages
Choroba Chagasa, potocznie nazywana chorobą "całujących robaków", zaczyna rozprzestrzeniać się w kolejnych regionach Stanów Zjednoczonych. Eksperci uważają, że powinna zostać uznana za chorobę endemiczną. Jakie są jej objawy?

Choroba całujących się robaków w USA

Eksperci z amerykańskiego Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) alarmują, że owady przenoszące chorobę Chagasa są już obecne w 32 stanach USA. Co więcej, potwierdzone przypadki zachorowań u ludzi odnotowano dotąd w ośmiu z nich: Arkansas, Arizonie, Kalifornii, Luizjanie, Missouri, Missisipi, Tennessee i Teksasie.

Specjaliści podkreślają, że rzeczywista skala problemu może być znacznie większa. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) klasyfikuje ją jako "zaniedbaną chorobę tropikalną", co dodatkowo utrudnia szybkie wykrywanie i leczenie przypadków.

Naukowcy apelują, by władze uznały chorobę Chagasa za endemiczną dla Stanów Zjednoczonych. Ich zdaniem tylko takie podejście pozwoli wprowadzić skuteczniejsze metody monitorowania, diagnostyki i profilaktyki, zanim liczba zakażeń zacznie gwałtownie rosnąć.

Choroba Chagasa - co to?

Choroba Chagasa, znana również jako trypanosomoza amerykańska, jest wywoływana przez pierwotniaka Trypanosoma cruzi i przenoszona głównie przez pluskwiaki z rodziny reduwidów, potocznie zwane "całującymi robakami". Swoją nazwę zawdzięczają one temu, że często żerują w okolicach ust człowieka, gdzie po ugryzieniu zostawiają odchody.

Choć do tej pory pluskwy występowały głównie w ciepłych regionach, ze względu na zmiany klimatyczne rozprzestrzeniają się na nowe obszary. Bytują głównie w szczelinach ścian, dachów oraz budynkach gospodarczych, kurnikach, zagrodach czy magazynach.

Choroba "całujących robaków" – objawy

Pierwsze objawy zakażenia chorobą Chagasa mogą przypominać zwykłą infekcję — pojawia się gorączka, bóle mięśni i głowy, wysypka, wymioty oraz ogólne uczucie zmęczenia. Symptomy te mogą utrzymywać się przez kilka tygodni. Jak informuje CDC, u około 20–30% zakażonych z czasem rozwijają się znacznie poważniejsze powikłania, takie jak uszkodzenia układu pokarmowego i nerwowego, niewydolność serca, a nawet udar. W skrajnych przypadkach choroba może prowadzić do śmierci.

Wczesne wykrycie choroby daje szansę na skuteczne wyleczenie za pomocą odpowiednich leków. Niestety większość chorych nie zdaje sobie sprawy z zakażenia, a wielu lekarzy w USA w ogóle nie uwzględnia tej choroby podczas stawiania diagnozy.

Z tego powodu trudno też o dokładne statystyki na temat zachorowań. CDC szacuje, że może na nią cierpieć około 280 tysięcy Amerykanów.

Według Światowej Organizacji Zdrowia choroba ta jest endemiczna w 21 krajach. Występuje m.in. w państwach Ameryki Południowej, jak Ekwador, Peru, Chile, Boliwia czy Argentyna, ale coraz częściej pojawia się też w innych regionach świata. Szacuje się, że ok. 100 mln ludzi jest narażonych na zakażenie, zakażonych jest nią ok. 7 mln, a każdego roku notuje się około 10 tys. zgonów z tego powodu - podaje WHO.

 - W całym kraju realizujemy programy zwalczania (chorób przenoszonych przez - przyp. red.) komary, ale w zasadzie nie robimy nic w sprawie "całujących robaków" - powiedział prof. Norman Beatty z Katedry Chorób Zakaźnych i Medycyny Tropikalnej na Wydziale Medycznym Uniwersytetu Florydy, współautor artykułu ekspertów z CDC.

Więcej przeczytasz na tvn24.pl

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości