Tragedia na plaży w Wielkiej Brytanii. Nie żyje dwoje nastolatków
31 maja około godz. 16:30 na plaży w Bournemouth w brytyjskim hrabstwie Dorset ratownicy wyciągnęli z wody dziesięcioro topiących się dzieci. Dwoje z poszkodowanych (12 letnia dziewczynka oraz 17-letni chłopiec) zmarło w szpitalu mimo błyskawicznie udzielonej pomocy i rzetelnie przeprowadzonej interwencji medycznej.
Okoliczności śmierci nastolatków wciąż pozostają tajemnicą i nie są podawane do informacji publicznej. Wiadomo jedynie, że dzieci topiły się w pobliżu wschodniej części lokalnego mola, z którego według zaleceń służb nie powinno się w tym dniu korzystać. Komunikaty o zagrożeniu związanym z wejściem na most i o niebezpiecznym przypływie pojawiały się cyklicznie od godz. 14.
Do tej pory nie ustalono, w jaki sposób ofiary znalazły się w wodzie. Policja aresztowała 40-letniego mężczyznę, którego podejrzewano o nieumyślne spowodowanie śmierci nastolatków. Zatrzymany został jednak po jakimś czasie zwolniony ze względu na prowadzone dalej śledztwo. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że mógł namawiać dzieci do skoku w wodny wir. Funkcjonariusze badają również pływający nieopodal statek, jednak jak zaznaczają w komunikatach prasowych, żaden z poszkodowanych nie miał fizycznego kontaktu z maszynami wodnymi i nie został potrącony przez skuter wodny.
Śmierć na plaży w Wielkiej Brytanii. Plażowicze nagrywali ratowników
Tragedia na plaży w Bournemouth miała miejsce w piękny, słoneczny dzień. Z kąpieliska korzystały wówczas tłumy mieszkańców pobliskich miejscowości i turystów. Akcja ratownicza służb i lądowanie helikopterów sprawiły, że wśród niektórych plażowiczów wybuchła panika. Jedni stosowali się do próśb ratowników i opuszczali miejsce zdarzenia, inni dostrzegli w tym odgrywającym się dramacie godną sfilmowania atrakcję.
W sieci pojawiło się ponoć wideo, na którym słychać, jak przyglądający się sytuacji nastolatek krzyczy do biegnącego po piasku ratownika: "Run Forrest, run", czyli "Biegnij Forrest, biegnij" - słynny cytat z filmu "Forrest Gump". Zbulwersowany zachowaniem chłopaka przechodzień zareagował słowami: "Kur*a, przecież tam ktoś umiera".
Skandaliczny incydent został również skomentowany przez biorącego udział w akcji ratowniczej lekarza. Dr Rob Rosa próbował przywrócić funkcje życiowe poszkodowanym na plaży ludziom. - Ci, którzy nagrywają desperackie próby resuscytacji, powinni długo i mocno przemyśleć swoje działania. Tragiczna śmierć dziecka nie jest czymś, co ktokolwiek powinien podglądać - zaznaczył w rozmowie z "Daily Mail".
Medyk wspomniał, że pracuje w branży od 18 lat, jednak nigdy wcześniej nie widział tak przerażającej akcji. - Była policja, ratownicy medyczni, lekarze. Zrobili dla tych dzieci wszystko, co mogli. To straszna tragedia. Ratownicy wodni sami byli nastolatkami i wykonali niesamowitą robotę, próbując uratować te dzieci - ocenił ekspert.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Tragedia na obozie survivalowym. Utonął 17-letni Wiktor. Zarzuty i areszt dla opiekuna
- Chwile grozy na plaży w Jantarze. Kąpiących się w morzu porwała fala
- Kupili 5-letniej córce wymarzony strój kąpielowy. Mogła stracić przez niego życie
Autor: Berenika Olesińska
Źródło: dailymail.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: Thomas Faull/Getty Images, Twitter/"Daily Mail"