Santorini opustoszała po serii wstrząsów. "Nigdy nie doświadczyłam czegoś podobnego"

Wyspa Santorini po serii trzęsień ziemi
Santorini opustoszała po serii wstrząsów. Co mówią wyjeżdżający?
Źródło: Milos Bicanski / Freelancer/GettyImages

Tysiące mieszkańców i turystów opuściło grecką wyspę Santorini po serii trzęsień ziemi, które nawiedziły ten region w ostatnich dniach. Kierowała nimi oczywiście obawa przed kolejnymi wstrząsami lub wybuchem tamtejszego wulkanu. W związku z tym wyspa opustoszała. - Odczuwanie, że ziemia tak często drży, jest bardzo niepokojące - relacjonuje jedna z kobiet. Co mówią inne osoby, które przebywały tam w czasie trzęsień? Jak obecnie wygląda sytuacja?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Bartosz Bućko

Bartosz Bućko
Przeżył trzęsienie ziemi w Turcji
Źródło: Dzień Dobry TVN

Santorini. Turyści i mieszkańcy opuścili wyspę po serii wstrząsów

Obszar między wyspami Santorini i Amorgos na Morzu Egejskim od kilku dni jest miejscem zwiększonej aktywności sejsmicznej. Wody wokół pierwszej z nich zostały dotknięte niezwykle intensywnym skupiskiem trzęsień ziemi. Zarejestrowano ponad 300 podmorskich wstrząsów, wiele z nich przekraczało 4,5 w skali Richtera.

W związku z tym niektórzy turyści oraz mieszkańcy, z obawy przed dalszymi trzęsieniami, postanowili opuścić wyspę. Jak podaje The Guardian, do wtorku, 4 lutego, około 6 000 osób - choć niektóre szacunki mówią o prawie dwukrotnie większej liczbie - skorzystało z samolotów, łodzi, a nawet prywatnych jachtów i łodzi rekreacyjnych, by ewakuować się z tego regionu. Aegean, narodowy przewoźnik kraju, ogłosił, że w ciągu 48 godzin przewiózł 2 700 pasażerów z Santorini do stolicy Grecji.

Santorini - trzęsienie ziemi

Jedną z osób, które w ostatnich dniach opuściły Santorini, była Veronika Balabonidi. O 4.30 rano, w niedzielę 2 lutego, ona i jej dwójka małych dzieci płynęły promem do portu w Pireusie, w towarzystwie innych rodzin uciekających z wyspy.

- Było tam mnóstwo ludzi takich jak my, którzy mieli już dość niepewności - powiedziała w rozmowie telefonicznej z teściami mieszkającymi w Atenach.

- Odczuwanie, że ziemia tak często drży, jest bardzo niepokojące, ale nie aż tak bardzo. My, miejscowi, jesteśmy przyzwyczajeni do trzęsień ziemi. To wulkan i strach, że może wybuchnąć, a potem zacząć wyrzucać bardzo toksyczny dym, był naszym prawdziwym zmartwieniem - relacjonowała.

- Mam 38 lat i nigdy nie doświadczyłam czegoś podobnego. Wszyscy są na krawędzi - podsumowała kobieta.

Santorini pustoszeje

W dniu naznaczonym największymi wstrząsami (5,0 w skali Richtera) ulice i zaułki Firy, spektakularnego miasta na szczycie klifu, były niepokojąco puste. Sklepy i tawerny zostały pozamykane. Wielu miejscowych wyjechało, podobnie jak większość zagranicznych pracowników i turystów, odwiedzających Santorini poza sezonem. Po raz pierwszy, odkąd ktokolwiek pamięta, wyspa stała się opustoszała i spokojna.

- Słyszałem o wczasowiczach, którzy wyjeżdżali i prosili hotelarzy o zwrot pieniędzy - podkreślił cytowany przez The Guardian Artemios Drossos, który od ponad dwóch dekad prowadzi restaurację Grandma's w Firze. Mężczyzna przebywa obecnie w stolicy kraju, ale nie zamierza zabawić tam długo.

- To, co się dzieje, jest bardzo nienaturalne, jedno trzęsienie ziemi po drugim w tak małych odstępach, ale ja osobiście przyzwyczaiłem się do nich i mam zarezerwowany lot powrotny z Aten na ten weekend. Mam rzeczy do zrobienia i nie mogę się tego doczekać - stwierdził.

Panagiotis Hatzigeorgiou, emerytowany policjant i pracownik statku, cieszy się wręcz z takiego obrotu wydarzeń. - Teraz możemy słuchać muzyki sami i pić kawę sami - mówił.

Czy trzęsienia na Santorini są związane z aktywnością wulkanu?

Jeśli sejsmolodzy są w czymś zgodni, to w tym, że linia uskoku, która w 1956 roki spowodowała niszczycielskie trzęsienie ziemi o magnitudzie 7,7 i tsunami, w wyniku którego zginęło 53 osoby, a ponad 100 zostało rannych, została "aktywowana" między Santorini a Amorgos - najbardziej wysuniętą na wschód wyspą archipelagu Cyklady.

Dla ekspertów od katastrof naturalnych najważniejszym pytaniem jest teraz, czy obecna aktywność sejsmiczna jest prekursorem znacznie silniejszego trzęsienia ziemi, takiego, które mogłoby wywołać tsunami lub nawet wybuch wulkanu. Ministerstwo kryzysu klimatycznego i ochrony ludności Grecji poinformowało w zeszłym tygodniu, że czujniki monitorujące wykryły "łagodną aktywność sejsmiczną i wulkaniczną" wewnątrz kaldery wyspy.

- Uważamy, że wulkan ma małe eksplozje średnio co 50 lat… więc mieścimy się w ramach czasowych [aby to nastąpiło] - zaznaczył Costas Synolakis, uznany na całym świecie pionier w dziedzinie klęsk żywiołowych, wykluczając większą eksplozję na podstawie tego, że zdarzają się one "co 17 000 lat".

- Musimy bardzo uważnie obserwować wulkan. Nie możemy wykluczyć żadnego scenariusza - podsumował ekspert.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości