Chwila grozy. Dziadek zabrał obce dziecko z przedszkola. "Procedury nie zostały dopełnione"

Chwila grozy. Dziadek zabrał obce dziecko z przedszkola
Chwila grozy. Dziadek zabrał obce dziecko z przedszkola
Źródło: GettyImages/d3sign
Dziadek przyszedł po swojego wnuczka do przedszkola. Pracownik placówki podał mu śpiące dziecko, a mężczyzna zabrał je do domu. Na miejscu okazało się, że w wózku leży obce dziecko. Za ten błąd opiekun, który przekazał malucha, został zawieszony w obowiązkach.
Kluczowe fakty:
  • Starszy mężczyzna przyszedł do przedszkola, by odebrać wnuka.
  • Pracownicy placówki przekazali mu śpiące dziecko i dziadek udał się do domu.
  • Na miejscu zorientował się, że zabrał ze sobą obce dziecko.
DD_20240926_Przedszkole_REP
Zaprzyjaźnij się z przedszkolem
Źródło: Dzień Dobry TVN

Przyjechał po wnuka, zabrał obce dziecko

Do zdarzenia doszło w poniedziałek w placówce First Steps Learning Academy na przedmieściach Sydney. Starszy mężczyzna przyszedł tam, by odebrać wnuka. Pracownicy placówki przekazali mu śpiące dziecko i mężczyzna udał się do domu. Jakiś czas później na miejscu pojawiła się matka jednego z chłopców, by go odebrać.

Kobieta dowiedziała się, że jej dziecko zostało już odebrane. Po usłyszeniu tej informacji przeżyła szok. Okazało się, że chłopca odebrał starszy mężczyzna.

- Nie potrafili mi powiedzieć, jak się nazywa, nie potrafili mi powiedzieć, kim jest, kogo miał odebrać, ani jak wyglądał, poza tym, że miał na sobie szorty i był starszym mężczyzną - relacjonowała matka chłopca w rozmowie z dziennikarzami. - Nie obwiniamy go, nie jesteśmy źli na niego. Obwiniamy przedszkole - zaznaczyła.

Dziadek zabrał obce dziecko z przedszkola

Mężczyzna zorientował się, że doszło do pomyłki dopiero po powrocie z przedszkola. W jednym z wywiadów jego żona wyznała, że w placówce było ciemno, bo wszystkie maluchy spały.

Dziadek był zdruzgotany pomyłką i gdy zrozumiał co się stało, od razu wrócił się do placówki.

- Jestem zła na męża, ale jednocześnie bardzo mi go żal. To człowiek, który kocha dzieci, kocha swoje wnuki [...]. Nie może spać, nie może jeść. Bardzo się cieszę, że chłopczykowi nic się nie stało - tłumaczyła.

Dyrekcja przedszkola przeprosiła za niefortunne zdarzenie.

- Nigdy wcześniej nie zdarzyło się to w Bangor ani w żadnym innym z naszych ośrodków. Choć zawsze przestrzegaliśmy ścisłych zasad dotyczących przywożenia i odbierania dzieci, w tym przypadku procedury te nie zostały dopełnione. Opiekun, który dopuścił się tego uchybienia, został zawieszony w obowiązkach - podsumowano.

Więcej w TVN24.

podziel się:

Pozostałe wiadomości