Adrian Kostera zrezygnował ze zwycięstwa tuż przed metą. Opowiedział o kulisach wyścigu na dystansie 10-krotnego Ironmana

Adrian Kostera zrezygnował ze zwycięstwa tuż przed metą. Opowiedział o kulisach wyścigu na dystansie 10-krotnego Ironmana
Newsy
Źródło: Dzień Dobry TVN
Adrian Kostera na zawodach, które rozgrywają się we Włoszech, chciał pobić rekord świata na dystansie 10-krotnego Ironmana. Polak wycofał się jednak z wyścigu na ostatnim kilometrze przed metą. Dlaczego podjął tak zaskakującą decyzję? O tym opowiedział w Dzień Dobry TVN.

Adrian Kostera zrezygnował z wygranej

Adrian Kostera ma na swoim koncie mnóstwo sportowych osiągnięć. Kolejnym wyczynem miało być zwycięstwo na zawodach Ultratriathlon Italy, gdzie miał przepłynąć 38 km, przejechać 1800 km na rowerze i przebiec 422 km. Tuż przed metą, do której dotarłby jako pierwszy, postanowił zrezygnować z dalszego udziału.

- Na samym początku okazało się, że cel, z którym tam pojechałem, czyli ustanowienie rekordu świata nie może się odbyć, ponieważ nikt nie liczył długości basenów. Po prostu zawodnicy wychodzili z wody po takim dystansie, jaki podejrzewali, że zrobili. Zaczęły się problemy, ale to są drobne sprawy. Dużo większe problemy to było to, że zawodnicy zostali wypuszczeni na publiczne drogi. Ludzie którzy jadą 1800, a niektórzy 5400 kilometrów rowerami bez żadnego zabezpieczenia, bez żadnych służb, wolontariuszy, bez oznaczeń na drodze. (...) Ja byłem tam 8 dni i już było kilka stłuczek kolarzy z samochodami, więc było mega niebezpiecznie - podkreślił Adrian.

Kostera zwrócił uwagę również na niedopatrzenia organizatora zawodów.

- Były braki w dostawie prądu. Proszę sobie wyobrazić rowerzystów, którzy wracają po całym dniu jeżdżenia w deszczu i nie mogą sobie wysuszyć ubrań albo naładować nawet lampek, żeby dalej ruszyć w drogę w nocy. Jedna toaleta dla około łącznie może 100 osób. Ja robię rekord świata, więc pędzę, schodzę z trasy do toalety i czekam w kolejce. Trasa biegowa to wydaje się być patykiem wytyczona po jakimś polu kempingowym bez żadnej certyfikacji. (...) Jakieś niedogodności typu za mało łazienek czy źle pomierzone trasy to jest mały problem, ale bezpieczeństwo tych rowerzystów na trasie sprawiło, że nie mogłem tego zaakceptować - wyjaśnił sportowiec.

Protest Adriana Kostery

Adrian miał już wygraną w garści, ponieważ jako pierwszy dotarłby na metę.

- Dosłownie jeden kilometr do końca z 2260, jakie musiałem pokonać, zrzekłem się zwycięstwa. Powiedziałem organizatorowi, że jeżeli zrobię jeszcze jednej kilometr, to dostanę medal medal z logo, którego nie chcę mieć w domu. Nie będę czuł się dumny z posiadania tego medalu. Chcę zwrócić uwagę innych ludzi, sponsorów wydarzenia i mediów na to, co tam się dzieje, aby natychmiast pomogli tym ludziom - przyznał Kostera.

Jakie były konsekwencje decyzji polskiego sportowca? Czy coś się zmieniło po tej sytuacji?

- Na początku wydawało się, że konsekwencje były dobre, czyli trochę poprawiło się bezpieczeństwo na drodze. W końcu organizator uszedł z nami do rozmowy, bo przed moją decyzją tylko agresywnie odpowiadał i uciekał od jakichkolwiek rozmów. Po kilku dniach wszystko wraca do normy, więc pozostał mi drugi z moich kroków czyli bezpośredni kontakt ze sponsorami wyzwania - powiedział Adrian.

Więcej informacji znajdziesz w materiale wideo na górze strony.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Zobacz program na platformie VOD.pl. Wszystkie odcinki oraz Dzień Dobry TVN Extra znajdziesz też na Player.pl.

Skocz do sklepu TVN!
Skocz do sklepu TVN!

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości