Modelki plus size w Polsce
Czasy, w których na zostanie modelką szansę miały wyłącznie szczupłe dziewczyny na granicy anoreksji, w jedynym określonym typie urody, słusznie przeminęły. Choć dziś stawia się na różnorodność, to modeling plus size wciąż pozostaje niszą.
- Jeszcze kilka lat temu powiedziałabym, że modelki plus size nie mają większego powodzenia. Jednak z biegiem lat to się zmieniło, zwłaszcza dzięki bardzo odważnym i nieprzejmującym się opinią publiczną aktywistkom - mówi Zuza Zakrzewska. - Gdy zaczęłyśmy głośno mówić o równości w modelingu, ale i w codziennym życiu, firmy zauważyły w tym potencjał i postanowiły zapraszać do kampanii większe modelki - zaznacza.
Choć ma na swoim koncie spektakularne sesje zdjęciowe, to dziś nie jest to jej główne zajęcie. Przed obiektywem pojawia się okazjonalnie.
- Odeszłam od wyścigu szczurów, jakim jest modeling, bez względu na to, jakich gabarytów - zdradza Zuza. - Od początku nie mogłam znaleźć sobie tutaj miejsca, bo zawsze trafią się osoby, które chętnie pozbawią Cię zlecenia, szepcząc słówko - dodaje.
Choć modeling plus size wpisuje się w trend ciałopozytywności, to i tam nie ma łatwo. Bo i w tym przypadku liczy się rozmiar.
- Kiedy zaczynałam przygodę z modelingiem, byłam ciągle wytykana palcami, że jestem za szczupła, bo nosząc rozmiar 42/44, nie jestem w ogóle plus size - wspomina Zuza. - Niektóre koleżanki na każdym kroku starały się podkreślić, że w sumie ładna buzia, ale za chuda i nie powinnam w ogóle się tym zajmować.
Jak zauważa Zuza, w branży plus size największym powodzeniem - o ironio - cieszą się dziewczyny noszące małe rozmiary. Oczywiście większe niż standardowe modelki, ale jednak dobrze by było, gdyby były najniższe z możliwych w tym przedziale.
- Kiedy jestem na pokazie ze szczupłymi modelkami, nie czuję żadnej presji, bardzo mi się podoba ta współpraca - zwierza się Zuza. - Niejednokrotnie szłam w poważnych pokazach, jako jedyna lub jako jedna z niewielu modelek plus size - dodaje.
The Real Catwalk Polska i hejt
Zuza wraz z przyjaciółkami zorganizowała niezwykłe wydarzenie na warszawskiej Starówce. Wzorem Mediolanu i Nowego Jorku dziewczyny zamieniły ulicę w wybieg, gdzie każdy chętny mógł zaprezentować się w bieliźnie. The Real Catwalk Polska ściągnął tłumy gapiów i przykuł uwagę mediów. Choć udało się zrobić szum wokół idei body positive, to uczestniczki pokazu musiały zmierzyć się z falą hejtu.
- Wydaje mi się, że idea pokazania ludziom body positive, nie została dokładnie zrozumiana - wyznaje Zuza Zakrzewska. - Tutaj chodzi o to, że wychodząc w samej bieliźnie na środku Placu Zamkowego w Warszawie, to nie jest potrzeba ekshibicjonizmu i promocja otyłości, tylko pokazanie prawdziwych, normalnych ciał ludzi, którzy otaczają nas na każdym kroku - podkreśla.
Body positive to nie tylko dodatkowe kilogramy, ale też codzienność, która zmienia naszą zewnętrzność, tworząc indywidualną historię każdego człowieka.
- To nie tylko ciała "plus size". To były ciała po operacjach, zabiegach, łyse, owłosione, po ciążach, ciemne, jasne, niskie, wysokie, długie, krótkie, bardzo fit, ale i te mniej - wylicza Zuza. - Były zaproszone dziewczyny na wózkach inwalidzkich, bardzo chciały wziąć udział, niestety w ostatniej chwili odmówiły. Może właśnie dlatego, że się bały opinii - snuje domysły modelka.
Po tym, jak Agnieszka Kaczorowska w słynnym już Instagramowym wpisie, wyraziła niezrozumienie dla "mody na brzydotę", w mediach rozgorzała dyskusja na temat tego, gdzie kończy się opinia, a zaczyna bezpodstawna krytyka.
- Komentarze dotyczące wyglądu znikną wtedy, kiedy znikną nasze kompleksy i zazdrość. Kiedy będziemy żyć ze swoim ciałem i psychiką w zgodzie, ciała innych osób nie będą nam w ogóle przeszkadzać - mówi Zuza. - Nikogo nie powinno obchodzić, czy pani sobie ogoliła nogi do romantycznej sukienki, albo czy pan przefarbował włosy na niebiesko i chodzi w butach na koturnie - podsumowuje i zaprasza na kolejny The Real Catwalk, wierząc, że uda się go zorganizować jeszcze w tym roku.
Zobacz wideo: Rozebrały się publicznie w ważnej sprawie
Zobacz też:
Stewardesy - perfekcyjny uśmiech i smutna prawda. "Po locie pilot dwuznacznie sapał mi do słuchawki"
Autor: Adam Barabasz