Sara Boruc o swojej marce
Sara Boruc udzieliła wywiadu Agnieszce Woźniak-Starak, która w cyklu "Oświeceni hedoniści" rozmawia z największymi gwiazdami polskiego show-biznesu. Żona polskiego piłkarza wyznała, że na co dzień napędzają ją plany i ambicje, a także sukcesy jej marki modowej. Ubrania The Mannei noszą już siostry Hadid, Kendall Jenner, a nawet Hailey Bieber, choć sklep powstał zaledwie rok temu. Na jego rozwój miała wpływ pandemia - świat zwolnił, synek Sary podrósł, mąż był w domu i miał więcej czasu na opiekę nad dziećmi, a ona mogła skupić się na tworzeniu. Wyznała, że sama rysuje i projektuje swoje kolekcje. Mimo że marzyła o międzynarodowej marce, to jednak najbardziej cieszą ją chwile z najbliższymi.
Szafy gwiazd, czyli cykl "Moda na spacer"
- Jest chyba prawda w tym, że po tej 30-tce magicznej zaczynają się liczyć takie bardziej błahe i prozaiczne rzeczy. Cieszę się, że mam męża w domu częściej i możemy czas razem spędzać. Cieszę się, że mam fajną nianię, której mogę oddać dziecko bez problemu i wtedy mogę mieć prywatny bardziej czas z mężem - wyznała Sara Boruc w rozmowie z Agnieszką Woźniak-Starak.
Sara Boruc jako WAG
Niewiele osób pamięta, że Sara Mannei zaistniała w polskim show-biznesie już wiele lat temu, bowiem w wieku 17 lat wzięła udział w programie "Idol". Niedługo później wyprowadziła się za granicę, poznała Artura Boruca i zamieszkała z nim w Anglii. Choć zajmowała się różnymi rzeczami, przez długi czas była znana wyłącznie, jako jego żona. Nigdy nie przeszkadzało jej to jednak.
- Pojawienie się mojej osoby w świadomości publicznej miało miejsce dlatego, że się związałam z moim mężem. Nigdy nie miałam potrzeby udowadniać, że jestem niezależną jednostką. Myślę, że to się jakoś samo z każdym kolejnym projektem i rzeczą, którą robię w życiu zmieniło. Wiadomo, można zawsze pozostać w cieniu i bardzo dużo dziewczyn takich jest i też nie ma w tym nic złego. Nie zawsze przecież muszą być jakieś dwie osoby w małżeństwie czy w związku, które odnoszą sukcesy. Czasami można się spełniać po cichu i to też jest ok - stwierdziła Sara Boruc.
Sara Boruc o social mediach i influencerach
Sara Boruc dodała również, że zupełnie nie przeszkadza jej łatka WAG. Choć w Polsce czasami żony piłkarzy są postrzegane negatywnie, to w Anglii jest zupełnie odwrotnie, nawet jak wykonują "typowe" dla WAGs zawody, czyli są modelkami czy influencerkami. Ona sama nie myśli bez przerwy o swoim PR-rze, nie przejmuje się opinią innych i ich oceną. Ma dystans do mediów i cieszy się, że jej dzieci wychowały się za granicą, nie znają polskich influencerów i mają zagranicznych idoli. Dodała, że nie ceni ludzi, którzy robią wszystko "pod publikę", są poprawni politycznie, nie wyrażają swojego zdania, a ich Instagram wygląda, jak słup reklamowy.
- Ja nie lubię takich osób, nie kupuję tego w ogóle. Wiem, że na pewno tak nie robią w rzeczywistości, tylko to jest takie udawane. To strasznie mi się nie podoba. (...) Ja nie wiem, jak można tak żyć w ogóle. (...) Rozumiem absolutnie jakieś młode dziewczyny, które zaczynają swoją karierę. One jeszcze mieszkają z rodzicami, w jednym pokoju, wywodzą się z jakiejś biednej rodziny, to te zastrzyki gotówki, które daje Instagram to jest ogromna pomoc. Ja to rozumiem. (...) Natomiast nie rozumiem tych dorosłych osób, które mają już jakiś status w życiu, mają pieniądze, mają inne prace - bo to nie jest ich jedyna praca - i one się tak sprzedają na tym Instagramie. To jest tak słabe. Zastanawiam się, do czego to jest im potrzebne - wyznała Sara Boruc.
Zobacz także:
- Maffashion o tęsknocie za pokazami mody. "Moje życie mocno się przewartościowało"
- Sposoby na niedopasowane ubrania. Poznaj rady z TikToka
- Trend na kolorowe ubrania. "Czerń coraz częściej oznacza, że dana osoba jest staromodna"
Autor: Sabina Zięba
Źródło zdjęcia głównego: Kamil Piklikiewicz/East News, Justyna Rojek/East News