Podróż przedślubna lepszym pomysłem niż wyjazd po ślubie? Janusz Leon Wiśniewski: "Ona nie może skończyć się źle"

Po miłość do Nowej Zelandii
Janusz Leon Wiśniewski wraz narzeczoną Eweliną Wojdyło mają radę dla wszystkich przyszłych małżeństw: udajcie się w podróż przed-, a nie poślubną. Oni sami za kierunek nowej przygody życia wybrali Nową Zelandię. Zainspirowani wspólnymi doświadczeniami, napisali książkę.

Podróż przedślubna. Nowa Zelandia

Janusz Leon Wiśniewski i Ewelina Wojdyło to para potwierdzająca starą, dobrą regułę, że "przeciwieństwa się przyciągają". On - naukowiec, doktor habilitowany chemii, pisarz. Ona - humanistka, pasjonatka życia, nauczycielka młodzieży. Znają się prawie 10 lat.

- Mieszkałem 30 lat we Frankfurcie, zajmowałem się nauką. Dla niej wróciłem do Polski - wyznaje mężczyzna. - Nie mieliśmy okazji długo przebywać ze sobą - zaznacza. Wspomniana "podróż przedślubna" była więc dla nich nie lada sprawdzianem. Czego się nauczyli? - Chyba tego, że potrafimy funkcjonować ze sobą 24/24 i niekoniecznie chcemy uciekać od siebie - wyznaje Ewelina. Oboje przyznają, że podróż przedślubna była ich zdaniem trafionym pomysłem - ale jak mogłaby nie być, jeśli za kierunek wyprawy obrali malowniczą Nową Zelandię?

- Strasznie tęsknimy za niektórymi momentami, wspomnieniami z tamtego miejsca - wyznaje Janusz Leon Wiśniewski. To właśnie wspólna eskapada do Nowej Zelandii była inspiracją do napisania książki, będącej zarazem przewodnikiem, jak i kompendium wiedzy o kulturze, legendach i przyrodzie z tego wyjątkowego zakątka świata. - Ta książka nam nieustannie przypomina - mówi z uśmiechem. Dla pary to publikacja ważna również z osobistego punktu widzenia, wszak odkrywanie Nowej Zelandii stało się dla nich "podróżą przedślubną".

Dlaczego podróż przedślubna?

"Podróż przedślubna" to termin ukłuty przez Janusza Leona Wiśniewskiego i Ewelinę Wojdyło. - Należy się wszystkim - śmieje się autor, twierdząc zresztą, że jest ona ważniejsza od tej "poślubnej". - Nie może się skończyć źle - zauważa. - Nawet jeśli skończy się rozstaniem (bo tak się zdarza), to i tak jest to dobra decyzja, przed ślubem, nie po - podkreśla. I jak dodaje: - Radość z rozstania się w podróży poślubnej mają tylko prawnicy rozwodzący pary.

To cenne zdanie, może by więc warto skorzystać z rady zakochanej pary? - Mogliśmy nasze emocje skupić tylko na sobie - podkreśla Janusz, choć jak zaznacza Ewelina, do oświadczyn wcale nie doszło na Nowej Zelandii. - Ta książka jest, można powiedzieć, podaniem - żartuje. - W zasadzie po kilku miesiącach po napisaniu książki oświadczył się - przyznaje. - Ale wcześniej przemycił w sposób zawoalowany tytuł, o którym ja nie wiedziałam.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl.

Zobacz też:

Poparzony Dominik potrzebuje pomocy. Za nim już 23 operacje, konieczne są kolejne. "Traci całkowitą nadzieję"

Michał Dworczyk: "Wkrótce wszyscy będą mieli skierowanie na szczepienia". Co z paszportami covidowymi?

Monika Zuber - kobieta, która została księdzem. "To też normalna ścieżka zawodowa"

Autor: Ola Lipecka

podziel się:

Pozostałe wiadomości