Nie żyje syn Jakuba Rzeźniczaka i Magdaleny Stępień
Jakub Rzeźniczak i Magdalena Stępień przeżywają teraz najtrudniejszy czas w swoim życiu. 28 lipca poinformowali za pośrednictwem mediów społecznościowych, że zmarł ich syn.
Rozmowy o śmierci
- Choroba Oliwierka niestety szybko rozprzestrzeniła się i zabrała naszego Aniołka tutaj na Ziemi Świętej, w Izraelu. Czujemy niewyobrażalny ból, ale i ogromną wdzięczność za każdy dzień jego życia. Było tych dni dokładnie 376 - napisali w oświadczeniu.
Chłopiec zmagał się z bardzo rzadkim nowotworem wątroby. By go uratować, Magdalena Stępień postanowiła zebrać pieniądze na wyjazd i leczenie w Izraelu. Ostatnie miesiące życia chłopiec spędził w tamtejszej klinice.
Jakub Rzeźniczak po raz pierwszy od śmierci syna postanowił odnieść się publicznie do tragedii, której doświadczył. W rozmowie z dziennikarzem serwisu Sport.pl, opowiedział, jak radzi sobie z emocjami po stracie ukochanego dziecka. Wyznał, że praca jest dla niego antidotum na ból i natłok myśli.
- Powiem tak: cały klub - chłopaki z drużyny, prezes, trenerzy - dawał mi olbrzymie wsparcie przez cały ten czas. Zawsze mogłem na nich polegać. Po śmierci syna chciałem jak najszybciej wrócić. Tutaj się wyłączam, przechodzę do innego świata. Nie wracamy w klubie do tego tematu, więc mogę się oderwać od rzeczywistości, co bardzo mi pomaga. To, co się wydarzyło, nie wpływa już na mnie na boisku i na treningach. Wchodzę do szatni i czuję, jakbym się przełączał i był w zupełnie innym świecie - przyznał Rzeźniczak.
Jakub Rzeźniczak w żałobie
Rzeźniczak od dawna angażował się w działalność charytatywną. Współpracując z fundacją Herosi, odwiedzał dzieci na oddziałach onkologicznych. Widział, jak walczą o życie i zmagają się z chorobą. Mimo wszystko nie był gotowy na to, co go spotkało.
- To niemożliwe. Gdy choroba jest tak blisko, spada na twoje dziecko, gdy nadchodzą ostatnie chwile… Ja czułem się jak w filmie. Pojechałem ostatni raz do Izraela, a później musieliśmy przetransportować ciało Oliwiera do Polski. Nic nie jest w stanie przygotować cię na coś takiego. Do końca wierzysz. Do ostatnich chwil nie dopuszczasz, że to się może skończyć tragicznie. Zawsze wierzysz, że dziecko wyzdrowieje. Znasz rokowanie, ale jest szok. Ogromny - podkreślił piłkarz.
Jakub powoli oswaja się z rzeczywistością, w której nie ma już Oliwiera. Stara się ułożyć życie na nowo.
- Najważniejsza jest dla mnie żałoba wewnętrzna. (...) Noszę ją w sobie, ale jak wygrywamy mecz, też staram się cieszyć ze wszystkimi. Życie musi toczyć się dalej. Ja też mam narzeczoną, nową rodzinę. Staram się wyciągać wnioski ze swoich poprzednich błędów i budować coś na nowo. Myślę, że tego chciałby też mój nieżyjący syn - wyznał piłkarz w wywiadzie dla serwisu Sport.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Podczas 10-krotnego Ironmana biegł w klapkach. "Sytuacja mnie do tego zmusiła"
- Damian Michałowski miał kolizję. Teraz ostrzega przed złodziejami
- Mariusz Czerkawski i Jerzy Dudek odkryli w sobie żyłkę golfisty. "Wspaniała przygoda"
Autor: Justyna Piąsta
Źródło: Sport.pl
Źródło zdjęcia głównego: x-news