Agnieszka Woźniak-Starak dementuje plotki
Agnieszka Woźniak-Starak opublikowała na swoim Instagramie bardzo poruszające oświadczenie. Do tej emocjonalnej i na pewno trudnej wypowiedzi zmusiły dziennikarkę medialne doniesienia, jakie od kilku dni pojawiają się w brukowej prasie.
Od kilku dni czytam wszędzie, że byłam wezwana na przesłuchanie do prokuratury, że ze łzami w oczach opowiadałam o tym, że dowiedziałam się o wypadku gdy wracałam z rodzicami do Warszawy, miałam tam ponoć ważne spotkanie. Nic z tego nie jest prawdą, ale po co pisać prawdę, jeśli można dać pole kolejnym insynuacjom, a co za tym idzie kolejny artykułom. Nieważne, że ktoś cierpi.
- zauważyła gorzko Agnieszka Woźniak Starak
Oświadczenie Agnieszki Woźniak-Starak na Instagramie
Agnieszka Woźniak-Starak Zdementowała plotki o przesłuchaniu jej w roli świadka.
Nigdy nie byłam wezwana do prokuratury na przesłuchanie. Składałam zeznania na miejscu na Fuledzie, gdzie byłam odkąd przyjechaliśmy tam razem z Piotrkiem z Sopotu. I zostałam do samego końca szukając Go ze wszystkimi, którzy przyjechali nas wesprzeć w najgorszych dniach naszego życia. Tyle.
Agnieszka Woźniak-Starak odniosła się do feralnej nocy, gdy na jeziorze Kisajno zaginął jej mąż, producent filmowy Piotr Woźniak-Starak. Opisała, jak wyglądało to zdarzenie z jej perspektywy. I ujawniła bolesne, osobiste doświadczenia.
17 sierpnia wieczorem byliśmy z moimi rodzicami na kolacji. W nocy 18 sierpnia zginął mój Mąż. 18 sierpnia to dzień urodzin mojego taty, mieliśmy spędzić go wszyscy razem. Nie zdążyliśmy. Piotrek miał na Mazurach mnóstwo znajomych, uwielbiał pływać motorówką w nocy. Ja nie, dlatego zostałam w domu i poszłam spać. Tak, był szalony i zapłacił za to najwyższą cenę. O 5 rano obudził mnie telefon, że Piotrek zaginął. Od teraz urodziny mojego Taty już zawsze będą rocznicą śmierci mojego Męża, będę się z tym mierzyć co roku.
Dziennikarka wyjaśniła także, dlaczego w ogóle postanowiła zabrać w tej sprawie głos w mediach społecznościowych:
Ironią losu moje życie zamieniło się ostatnio w film, w którym nikt z Was nie chciałby grać. Celowo używam słowa "grać", bo tragedia moja i mojej rodziny stała się sprawą publiczną, w której wszyscy musimy się teraz odnaleźć i żyć dalej. To nie jest normalna sytuacja, przeżywanie żałoby na oczach tylu ludzi. I na pewno nie pomaga. Ale to, co zawsze można zrobić dla kogoś w obliczu takich chwil, to dać mu trochę spokoju i wsparcia, które na szczęście mam od swoich bliskich. I od Was też, za co bardzo dziękuję.Wiem dobrze, jak działają media. Razem z Piotrkiem byliśmy częścią tego świata, więc nie kłócę się z tym, że nadal jesteśmy w nim obecni. Nie godzę się jedynie na pisanie nieprawdy. Wydaje mi się, że mam do tego prawo, bo to przecież jest moje życie. Ja jestem i czuję.
Piotr Woźniak-Starak zginął w wypadku łodzi motorowej do jakiego doszło w nocy z 17 na 18 sierpnia na mazurskim jeziorze Kisajno.