Złodzieje od kilku miesięcy włamują się do jego domu i warsztatu. „Materiał jest analizowany”

Uwaga! TVN: Złodzieje od kilku miesięcy włamują się do jego domu i warsztatu
ORIGINAL (51)
Zrozpaczony mieszkaniec Starogardu Gdańskiego zwrócił się do reporterów programu Uwaga! TVN z prośbą o pomoc. Zmusiła go do tego bezsilność wobec opieszałości policji, która od wielu miesięcy nie złapała przestępców. którzy regularnie go okradają.

- Pomóżcie. Policja nie potrafi złapać złodziei, którzy regularnie wchodzą do mojego domu i warsztatu - napisał do Uwagi! jeden z mieszkańców Starogardu Gdańskiego. Jakie działania podejmuje policja?

Jarosław Czyżewski jest mechanikiem samochodowym. Cztery lata temu przeszedł na emeryturę. Sam mieszka w dużym domu pod lasem, a na jego posesji znajduje się nieczynny, ale wciąż wyposażony warsztat i stacja diagnostyczna.

Mężczyzna, od ostatnich wakacji, każdego dnia obawia się, że znów zostanie okradziony.

- Złodzieje kradli, nawet jak nie spałem. Przyszli chyba o 23:05 i byli tu przez około dwie godziny. Kiedy około godz. 6 zorientowałem się, że było włamanie, błyskawicznie wezwałem policję – opowiada Czyżewski. I dodaje: - Funkcjonariuszom mówiłem, że powinni zrobić zasadzkę, bo jestem pewien, że oni wrócą, bo tak było poprzednio. W odpowiedzi na moją propozycję pojawiły się żarty, że najlepiej wykopać dół i tam deski wbić z gwoździami ustawionymi do góry. Policja odjechała, a ja chciałem wybrać się po zakupy i usłyszałem wtedy szamotaninę przy drzwiach.

Złodzieje próbowali uchylić drzwi, w których wcześniej wyłamali zamek.

- W momencie jak nie mogli ich otworzyć, to przyłożyli głowę do szyby, żeby zobaczyć co jest z drugiej strony, a ja już tam stałem. Widziałem ich zaglądających do środka. Wybiegłem naokoło, żeby odciąć im drogę. Niestety, nie udało się – relacjonuje pan Jarosław.

- Ale dla policji ważne jest, czy było to ubezpieczone. Czy ja czasem nie zrobiłem jakiegoś przekrętu. Dlatego zgłosiłem się do Uwagi!, widzę, że tam będzie już inne podejście – dodaje mężczyzna.

„Czynności trwają”

Dom i warsztat Jarosława Czyżewskiego, ze wszystkim, co się w nich znajduje, nie były ubezpieczone od kradzieży. Czyżewski nie potrafi oszacować, jaka jest wartość dotychczas skradzionych przedmiotów. Wie już natomiast, że nie może otworzyć stacji diagnostycznej, bo skradziono kilka specjalistycznych urządzeń. Z kolei z domu skradziono przede wszystkim zabytkową broń oraz wykonane ze złota pierścienie, oryginalne nagrody w konkursach strzeleckich. Zniknął również komputer, twarde dyski i gotówka.

- W tych sprawach czynności nadal trwają. Zabezpieczony materiał dowodowy jest analizowany – stwierdza asp. sztab. Marcin Kunka, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Starogardzie Gdańskim.

- Kilkadziesiąt godzin po ostatnim zgłoszeniu, chodzi o zgłoszenie z 29 października, nasi kryminalni, którzy realizowali czynności operacyjne, znajdując się w pobliżu tej posesji, zauważyli na niej mężczyznę, który na ich widok podjął próbę ucieczki. Policjanci ruszyli w jego kierunku. Po krótkim pościgu mężczyzna został zatrzymany i doprowadzony do naszej komendy, gdzie usłyszał zarzuty – dodaje asp. sztab. Kunka.

Pan Jarosław wkrótce spotkał tego mężczyznę.

- W lesie zaszedł mnie z tyłu złodziej. Wiem, że to on, bo powiedział, że go wypuścili. Zapytałem, co on tu robi, na co powiedział: „Idę po swój samochód”. Tłumaczył się, że nic mi nie ukradł, tylko ten złom – opowiada Czyżewski.

- Policjanci zainteresowali się tym. Okazało się, że jest to samochód zatrzymanego 31-latka. Samochód został poddany przeszukaniu, w wyniku którego w aucie nie znaleziono żadnych zabronionych przedmiotów – mówi asp. sztab. Marcin Kunka.

- W lesie niedaleko samochodu znalazłem skrzynki, jedna pusta i dwie pełne. To moje, bo nikt inny nie mógł takich mieć, tylko autoryzowane stacje mogły być właścicielem czegoś takiego. Byłem zdzwiony, że policja złapała złodzieja przy samochodzie, oglądała samochód, a skrzynek w okolicy nie zauważyła – mówi pan Jarosław.

Prywatne śledztwo rodziny

Michał Czyżewski, syn okradanego, od wielu tygodni prowadzi prywatne śledztwo. W mediach społecznościowych opublikował zdjęcia zamaskowanych włamywaczy. W ten sposób zdobył nazwiska i inne wiadomości potrzebne do zatrzymania dwóch mężczyzn.

- Od jednego z informatorów dostałem informację, że ci panowie chcą prysnąć za granicę, bo jeden z nich ma tam rodzinę. Policjanci mają ich adresy, wydaje mi się, że dostarczyłem im aż nadto informacji, które mogą pomóc w znalezieniu i ujęciu sprawców – mówi pan Michał. I zaznacza: - Przede wszystkim oczekuję zatrzymania podejrzanych. Bardzo dużo dowodów wskazuje na nich. Bardzo dużo osób rozpoznało ich z tych zdjęć. Chciałbym jak najszybciej otrzymać informację zwrotną.

O to, czy mężczyźni zostali zatrzymani, zapytaliśmy policję.

- W tej sprawie trwają czynności dochodzeniowo-śledcze. Jest to dochodzenie policyjne i ujawnianie informacji dotyczących postępowania stanowiłoby naruszenie przepisów. Policja nie informuje o swoich działaniach, a tym bardziej, że są to m.in. działania operacyjne objęte tajemnicą postępowania – mówi asp. sztab. Marcin Kunka.

- Czuję żal, że nie jesteśmy zaopiekowani przez policję, że nie robią wszystkiego w sposób dynamiczny, że trochę nas lekceważą i całą tę sytuację – ubolewa pan Michał. I dodaje: - Mój tata przez wiele lat budował dom. To jego oczko w głowie. To wszystko, co ma i żadni złodzieje nie sprawią, że się stąd wyprowadzi. Dom będzie tak zabezpieczony, że z uśmiechem na twarzy będziemy mogli czekać na ich wizyty.

podziel się:

Pozostałe wiadomości