USA. Kobieta przeżyła śmierć kliniczną
Pochodząca z Kalifornii Tina Hines pewnego dnia postanowiła wraz z mężem Brianem udać się do położonej w Phoenix swojej drugiej posiadłości. Niestety, wycieczka nie doszła do skutku, ponieważ tuż przed wyjazdem kobieta niespodziewanie upadła na podjeździe nieopodal własnego domu, uderzyła głową o chodnik i straciła przytomność.
Towarzyszący jej mąż natychmiast wezwał pomoc i rozpoczął reanimację, którą kontynuował na zmianę z sąsiadem aż do przyjazdu ratowników. - Nigdy nie widziałem kogoś tak fioletowego z wywróconymi do tyłu oczami - komentował z perspektywy czasu.
Kościół i religia
Tina chwilowo odzyskała przytomność, jednak w drodze do szpitala ponownie doszło u niej do kilkukrotnego zatrzymania krążenia. Lekarze walczyli o jej życie przez 27 minut. Aż sześć razy użyli podczas akcji defibrylatora. Ostatecznie udało im się przywrócić kobiecie podstawowe funkcje życiowe. Medycy uznali, że pacjentka doznała śmierci klinicznej.
Tina Hines twierdzi, że podczas reanimacji widziała Boga
Specjaliści, którzy zajmowali się Tiną Hines, przekonywali jej bliskich, że kobieta do końca życia będzie zmagała się z niepełnosprawnością. Zatrzymanie krążenia trwające od 5 do 10 minut zwykle prowadzi do nieodwracalnych zmian w mózgu pacjenta. W przypadku Amerykanki wszelkie funkcje życiowe ustały aż na 27 minut, co potęgowało ryzyko wystąpienia wielu powikłań.
Stan zdrowia Tiny w chwili upadku był bardzo poważny, ale mimo przypuszczeń doświadczonych lekarzy kobieta opuściła szpital jedynie z rozcięciem na czole oraz pękniętym mostkiem i złamanymi podczas reanimacji żebrami. Według medyków taki rozwój wydarzeń graniczy z cudem.
I właśnie o cudzie mowa. Hines twierdzi, że nie tylko doznała niewspółmiernych z zagrożeniem obrażeń, lecz także spotkała się z samym Bogiem. Amerykanka, gdy tylko odzyskała przytomność, poprosiła bliskich o kartkę papieru, na której zapisała znamienne słowa: "To jest prawdziwe".
Wybudzona ze śpiączki pacjentka uważa, że przez 27 minut była w raju i widziała się z Chrystusem, który stał naprzeciw i wyciągał do niej swe rozpostarte ramiona. Tina czuła wtedy spokój. - Tuż za stojącym Jezusem był ten niesamowity blask - wyznała.
Do opisanych wydarzeń doszło w 2018 roku. Od tego czasu Tina Hines prowadzi aktywne, szczęśliwe życie, a za pomocą social mediów i założonej strony internetowej opowiada o swoim doświadczeniu. Kobieta również napisała na ten temat książkę.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Gitarzysta Korn o nawróceniu: "Odnalazłem wiarę w Chrystusa, oddałem się w jego ręce"
- Dawid Kwiatkowski zmienił wyznanie. Wyjaśnia, dlaczego podjął taką decyzję
- Katarzyna Olubińska przeszła kryzys wiary po śmierci mamy. "Łatwo jest wierzyć, kiedy życie jest dla nas dobre"
Autor: Berenika Olesińska
Źródło: o2.pl
Źródło zdjęcia głównego: AnkiHoglund/Getty Images, Instagram