W toksycznym związku odchudzała się dla partnera
Znana podcasterka Justyna Mazur w wywiadzie dla portalu NaTemat.pl wyznała, że przed laty była w toksycznym związku, w którym dostawała od partnera punkty m.in. za każdy stracony kilogram lub za chodzenie na basen. Gdy udało się jej osiągnąć cel, była nagradzana. Dlaczego się na to godziła? Bo myślała, że musi zasłużyć na miłość.
Historia Justyny nie jest odosobniona. Wiele kobiet, które były lub nadal trwają w przemocowych relacjach, boryka się z tym samym problemem. Mężczyźni nie akceptują ich wyglądu i deprymują je z powodu kilogramów, których ich zdaniem jest za dużo...
36-letnia Wioletta Koszek ważyła 82 kilogramy, gdy poznała swojego chłopaka. Jak mówi w rozmowie z dziendobry.tvn.pl, jej kompleksy i obsesja na punkcie wagi zaczęły się, gdy zostali parą.
- Na początku mówił mi, że bardzo mu się podobam. Lubił, gdy zakładałam sukienki, odsłaniałam nogi czy podkreślałam biodra. Dopiero po kilku miesiącach zaczął przykładać dużą uwagę do tego, co jem - opowiada Wioletta.
Zmuszanie do odchudzania zaczęło się niewinnie, od jednej wizyty w restauracji. - Chciałam zamówić pizzę i lampkę wina. Zasugerował mi, żebym wybrała coś lekkiego, np. danie z warzywami, a do picia wodę. Dziwnie się poczułam, byłam trochę zawstydzona, ale nie chciałam psuć atmosfery , bo pierwszy raz od dawna poszliśmy na randkę. Pomyślałam, że może ma rację. Przecież mnie kochał, więc robi to dla mojego dobra. Po kilku dniach sytuacja się powtórzyła. Byliśmy w domu i oglądaliśmy wieczorem film. Zwykle siadaliśmy z miską chipsów, ale tym razem on zakazał mi jeść. Stwierdził, że nie powinnam się na noc obżerać - podkreśla 36-latka.
Wiola dostała od partnera listę produktów dozwolonych i zakazanych. Chłopak postawił jej warunek, że musi schudnąć 15 kilogramów, bo wtedy ją bardziej pokocha. - Czułam się okropnie, to było jak tresura. On ciągle zasłaniał się tym, że robi to dla mojego zdrowia i sama zobaczę, że niedługo na pewno poczuję się lepiej we własnym ciele. Powiedział, że jeszcze mu za to podziękuję, bo zachęcił mnie do odchudzania. Ale ja nie miałam problemu z tym, jak wyglądam. To on spowodował, że straciłam pewność siebie. Omijałam lustra, nie chciałam wychodzić z domu. Odcięłam się też od koleżanek, bo było mi wstyd powiedzieć, że mój partner każe mi schudnąć, a jeśli tego nie zrobię, to ode mnie odejdzie - wspomina Koszek.
36-latka w szybkim tempie schudła 7 kilogramów, ponieważ przeszła na bardzo restrykcyjną dietę. - Najgorsze jest to, że ja wtedy cały czas myślałam, że on daje mi te wszystkie nakazy i zakazy, bo mu na mnie zależy. Chwalił mnie, gdy ubyło mi kilka kilo, a przez to wpadłam w pułapkę - chciałam być szczuplejsza, żeby znów usłyszeć komplement. Ale po kilku tygodniach coś we mnie pękło. On wyjechał na weekend i zostałam sama w domu. Jadłam wszystko, czego wcześniej nie mogłam. Jadłam i płakałam. Zebrałam się na odwagę i opowiedziałam o wszystkim mojej siostrze, która do tej pory nie była świadoma, co tak naprawdę się dzieje - mówi nam Wiola.
Po ponad roku ostatecznie odeszła od toksycznego partnera. Tkwiąc w przemocowym związku straciła nie tylko kilka kilogramów i dwa rozmiary, ale przede wszystkim straciła pewność siebie.
- Teraz wiem, że to nie ja powinnam była się wstydzić, tylko on. Żałuję, że wcześniej nie powiedziałam komuś o tym, co przeżywam. Może szybciej uwolniłabym się z tej relacji. Żadna kobieta nie może się godzić na takie traktowanie. Miłość nie jest wytłumaczeniem - podkreśla 36-latka.
Chłopak wydzielał jej porcje jedzenia
28-letnia Aleksandra szukała partnera przez popularny serwis randkowy. Na profilu miała zdjęcia swojej sylwetki, więc potencjalny zainteresowany od razu wiedział, jak wygląda. - Byłam wtedy plus size i nie ukrywałam tego. Ważyłam 112 kilogramów, gdy umówiłam się na randkę - mówi Ola.
Mężczyzna deklarował, że lubi pełne kształty u kobiet. Sam był szczupły, ale chciał, by jego kobieta była pulchniejsza. Po kilku spotkaniach coś między nimi zaiskrzyło i postanowili zostać parą.
- Żartował, że jestem taka mięciutka. Dotykał mojego brzucha, łapał mnie za policzki i podbródek. Nie widziałam w tym nic złego, bo sądziłam, że to są tylko takie pieszczoty. Ale kiedy zbyt często się to powtarzało, zaczęłam czuć, że coś jest nie tak. Niewinne komentarze były coraz bardziej kąśliwe i obraźliwe. Kiedyś mi powiedział, że wyglądam jak świnia, później usłyszałam, że jestem paskudnym grubasem. To były jedne z łagodniejszych określeń - wyznaje 28-latka.
Aleksandra stała się dla swojego chłopaka obiektem kpin. - Obrażał mnie wśród swoich znajomych, wyśmiewał przy innych dziewczynach, a potem jak gdyby nigdy nic wracałam z nim do domu. Mówiłam mu, że mnie krzywdzi, kłóciliśmy się, ale nie potrafiłam tego zakończyć. Kochałam go i myślałam, że to ja muszę się zmienić, żeby było między nami lepiej - podkreśla.
Chłopak Oli postanowił ją odchudzić. Wydzielał jej porcje jedzenia i liczył kilokalorie. Wieczorami kazał jej biegać, a później sprawdzał w aplikacji, ile kilometrów pokonała i w jakim tempie. - Kiedy ja ćwiczyłam, on w tym samym czasie siedział w domu i pił piwo albo grał. Nie zliczę, ile razy szłam spać głodna i marzyłam, żeby już był następny dzień, bo wtedy wreszcie będę mogła coś zjeść. Mój partner mówił mi, ile mogę ugotować jajek na śniadanie, ile łyżek płatków owsianych wsypać do miski. Nie mogłam zjeść więcej niż cztery ziemniaki, makaron był zakazany - wspomina Aleksandra.
Kiedy schudła pierwsze pięć kilogramów, zabrał ją do galerii handlowej na zakupy. - Pamiętam, że kupiliśmy dwie sukienki. Jedną, która na mnie pasowała i to była moja nagroda, a drugą w rozmiarze 42, żeby była dla mnie motywacją do dalszej utraty wagi - mówi Ola. - Przez dwa lata dawałam się poniżać w ten sposób - dodaje.
Trwając w toksycznej relacji, Aleksandra schudła 36 kilogramów. Najpierw kalorie liczył jej partner, później zapisała się do psychodietetyka. - Co dwa lub trzy tygodnie chodziłam na wizyty i to było dla mnie wyzwalające. Tylko w gabinecie czułam, że bez obaw mogę powiedzieć, co czuję i jak bardzo jestem nieszczęśliwa. Doktor polecił mi psychologa, który pomógł mi uwolnić się od mojego chłopaka. Choć ten związek jest już dawno za mną, to w terapii jestem do dziś - wyznaje 28-latka.
Zobacz wideo: Zdrowe odchudzanie. Jakich błędów unikać?
Zobacz także:
- Monika Mrozowska odważnie o macierzyństwie. "Posiadanie dzieci wcale nie jest jednoznaczne z tsunami miłości"
- Maciej Musiałowski odwiedził tatę w Norwegii. "Najpiękniejszy koniec świata"
- Rafał Królikowski we wzruszających słowach wspomina zmarłego brata. "Byłem zapatrzony w niego, byłem w nim zakochany"
Autor: Justyna Piąsta
Źródło zdjęcia głównego: TeroVesalainen/Getty Images