Rakieta Falcon 9 wystartowała w sobotę wieczorem polskiego czasu z Przylądka Canaveral na Florydzie
Pierwotnie historyczny lot miał odbyć się w środę 27 maja 2020 - to pierwszy załogowy lot z amerykańskiej ziemi od 9 lat i pierwszy załogowy lot w historii z ramienia prywatnej firmy. Decyzję o przełożeniu podjęto na 17 minut przed planowanym startem z Przylądka Canaveral na Florydzie. Procedurę odwołano ze względów bezpieczeństwa - norm nie spełniały warunki pogodowe. Kolejny start misji zaplanowano na wczoraj. Tym razem wszystko poszło zgodnie z planem i Falcon 9 wystartował po godzinie 21 czasu polskiego.
Wczoraj główna część rakiety wróciła na ziemię i wylądowała na platformie u wybrzeży Florydy. Załoga ma dotrzeć na międzynarodową stację kosmiczną dziś około godziny 16:30 polskiego czasu. Jak informuje NASA, łączny czas lotu wyniesie 19 godzin . Szacuje się, że astronauci pozostaną w kosmosie od 1 do nawet 3 miesięcy.
Jaka atmosfera panowała wczoraj w NASA w związku ze startem misji? Wyjawił Artur Chmielewski, dyrektor misji międzyplanetarnych w NASA/JPL.
Chcemy być dumni z naszej technologii
- powiedział Artur podczas wideorozmowy z prowadzącymi Dzień Dobry TVN.
Kosmos nie jest bardzo przyjazny ludziom, ale musimy tam iść
- dodał Chmielewski.
Najbardziej niebezpieczne są zawsze pierwsze sekundy lotu – a dokładnie pierwsza minuta. Dlaczego?
Przechodzimy przez atmosferę, rakieta przyspiesza, nie wiem, czy można porównać to do ferrari, ale samochód dostaje jedno przyspieszenie ziemskie, a tam jest ich pięć
Dlaczego ten lot jest dla NASA, ale też dla ludzi, tak istotny?
Dlatego, że są to prywatne ręce, prywatna firma, która będzie zarabiała na tym pieniądze. To jest prawdziwy pierwszy lot w kosmos dla człowieka, dla przeciętnego człowieka, dlatego że od teraz będzie można kupić sobie bilet w kosmos, będziemy mogli zbudować prywatną bazę, fabrykę, stamtąd wystrzeliwać rakiety. Na księżycu jest to łatwiejsze, bo tam mamy 6 razy mniejsze przyciąganie. Teraz ląduje tam kobieta, wyląduje też kobieta na Marsie. Myślimy, że Pan Elon Musk może wcześniej dolecieć na Marsa niż NASA, dlatego że NASA musi wysłać 4 astronautów, którzy na powierzchni Marsa muszą pozostać przez 1,5 roku, dlatego że planety się kręcą, astronauci mogą rozpocząć więc swoją podróż, gdy Ziemia znajdzie się najbliżej Marsa. Potem trzeba czekać właśnie 1,5 roku, żeby znów do tego doszło
- wyjaśnił Chmielewski.
A Pan Musk może na przykład kupić bilet w jedną stronę i zostać bohaterem
- powiedział Artur ze śmiechem.
Kiedy lot na Marsa?
Nie sposób w całej tej dyskusji nie wspomnieć o locie na Marsa. Na kiedy NASA zaplanowało to niezwykłe przedsięwzięcie?
Planujemy go mniej więcej na 2033 rok. Jedyne co nas powstrzymuje, to pieniądze, bo to jednak sporo kosztuje. Trzeba mieć tam wodę, zrobić bazę na Marsie i tę wodę tam przetwarzać, a to wszystko kosztuje. Dlatego jesteśmy zadowoleni, gdy zajmują się tym prywatne firmy, bo oni robią to taniej
- wyznał Chmielewski.
Wspomniał również swoją wizytę w SpaceX.
NASA buduje kapsułę, która ma 4 m. Oni zbudowali taką o powierzchni 3, 91 cm, ponieważ wiadukt jest na tym poziomie, mogą pod nim przejechać z Kalifornii na Florydę. To kosztowało SpaceX milion dolarów mniej
- przyznał Artur Chmielewski.
Niezależnie jednak od tego, kto pierwszy postawi stopę na Marsie - prywatny przedsiębiorca czy astronauci z NASA wspieranej przez rząd - w obu tych przypadkach będzie to ogromny krok dla ludzkości, co liczy się najbardziej.
Falcon 9 SpaceX wystartował, zobacz wideo
Zobacz także:
Dramatyczna sytuacja w Ekwadorze i Meksyku. „Dylemat: umrę na COVID19, albo umrę z głodu”
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Autor: Anna Mierzejewska