Prywatna posesja zajęta przez squatersów. "Mamy zamiar zostać tu tak długo, jak będziemy chcieli tutaj mieszkać"

Źródło: x-news
Nieruchomość na działce pana Ryszarda i pani Janiny prawie trzy miesiące temu zajęła grupa squatersów. To młodzi ludzie, którzy nie uznają prawa własności. Każdą wizytę właścicieli, nawet w asyście policji, traktują jako naruszenie miru domowego. - Nie czujemy, żebyśmy robili komukolwiek krzywdę - twierdzą. Co na to polskie prawo?

Prawie hektarowa działka pana Ryszarda i pani Janiny położona na peryferiach Wrocławia została zajęta przez squatersów - młodych ludzi, którzy nie uznają prawa własności. Zajmują oni cudze, opuszczone budynki, w tym wypadku, prawnych właścicieli nie wpuszczają już nawet na posesję.

- Działka ma 99 arów. Trzy lata temu podjęliśmy z żoną decyzję, że wystawiamy ją na sprzedaż. Za uzyskane pieniądze chcieliśmy podreperować zdrowie oraz pomóc dzieciom. Byliśmy przekonani, że finalizując sprzedaż, zabezpieczymy sobie starość. Zamiast tego mamy problem. Teraz nie mogę nawet wejść na posesję, bo zrobili tam jakąś bramę – ubolewa Ryszard Ziarno.

Squatersi zajęli prywatną posesję

Squatersi zajęli nieruchomość państwa Ziarno prawie trzy miesiące temu. Jak przekonują, chroni ich prawo posiadania, a każdą wizytę właścicieli, nawet w asyście policji, traktują jako naruszenie miru domowego. Tak działa polskie prawo uchwalone kilka lat temu w obronie lokatorów przed tak zwanymi czyścicielami kamienic.

Po wielu rozmowach squatersi zdecydowali się z spotkać z reporterami programu "Uwaga! TVN". Okazało się że mają nieco ponad 20 lat. Budynek gospodarczy na działce państwa Ziarno remontują, wykorzystując znalezione przedmioty. Czasem coś kupują za pieniądze, które jak twierdzą, pochodzą z prac dorywczych. Nie chcą mówić o swoim życiu prywatnym.

- Mamy zamiar zostać tu tak długo, jak będziemy chcieli tutaj mieszkać. Mam nadzieję, że nawet jeśli ja się stąd wyprowadzę, przyjdą tu nowe osoby, które zechcą w tym budynku mieszkać i tworzyć tą przestrzeń dalej – mówi jeden ze squatersów. I dodaje: - Nie czujemy, żebyśmy w tym przypadku robili komukolwiek krzywdę. Staramy się rozumieć tych państwa, ich agresję, poczucie krzywdy i złość. Jest to ciężkie, staramy się. W takim stylu życia czujemy się dobrze, wolni. To nie jest łatwy czas, ale jesteśmy szczęśliwi.

Squatersi na prywatnej posesji

Po pierwszym reportażu dziennikarze "Uwagi TVN" przyjechali z kamerami na działkę państwa Ziarno, żeby porozmawiać ze squatersami. W trakcie programu na żywo w ich imieniu wypowiadali się przedstawiciele, którzy zapewniali, że przejęcie budynku to zgodna z prawem, pożyteczna i pokojowa akcja. Schowani w budynku squatersi odezwali się dopiero po wyłączeniu telewizyjnych kamer.

- Wyp… stąd kłamcy! - Jesteśmy barbarzyńcami i zniszczymy ten wasz je… system! - usłyszeli reporterzy.

Jak dziś tłumaczą swoje zachowanie? - Okrzyki po programie wynikały z tego, że pod naszym domem stała ekipa telewizyjna, z ust właścicieli padały kłamstwa na nasz temat – tłumaczą.

Squatersi a polskie prawo

Według obowiązującego polskiego prawa, squatersów nie można usunąć z budynku z dnia na dzień. Jedynym rozwiązaniem jest sądowa eksmisja, na którą trzeba czekać latami. Tymczasem na działce jest coraz więcej śmieci, budynek się rozrasta, a jego mieszkańcy przygotowują się do spędzenia w nim zimy.

Wszelkie próby wejścia pana Ryszarda na jego teren traktowane są jako włamanie. W lipcu właściciel oraz wezwany na miejsce policjant zostali zaatakowani gazem pieprzowym. W tej sprawie trwają dwa prokuratorskie postępowanie - o naruszenie nietykalności funkcjonariusza, jak również nieuprawnione zajęcie nieruchomości.

- Od 15 lipca jestem cały czas w napięciu. Żona jest całkowicie rozchwiana emocjonalnie przez tę sytuację. Ich obecność przeszkadza w sprzedaniu tej działki, oni mi się włamali, mają się stamtąd wyprowadzić. Zostawić tę działkę, wywieźć te wszystkie przedmioty, które tam zwożą – mówi Ryszard Ziarno.

Kilka dni temu, zdesperowana, wyczerpana psychicznie właścicielka nieruchomości, pani Janina, dostała się do budynku, gdzie rozlała kwas mlekowy - cuchnącą, trudną do zniesienia ciecz. Po tym incydencie squatersi opuścili budynek, zabierając najbardziej wartościowe rzeczy, które wcześniej przywieźli. Pustostan został zburzony.

Cały reportaż zobaczysz na stronie "Uwagi! TVN".

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości