Jacek Jelonek o nadużyciu właściciela agencji modeli. "Powiedziałem, że dobry żart"

Jacek Jelonek, Oskar Netkowski
Jacek Jelonek o ciemnych stronach modelingu i ruchu #metoo
Źródło: Dzień Dobry TVN Online
Jacek Jelonek znany jest nie tylko w Polsce, ale także za granicą, gdzie od lat prężnie rozwija swoją karierę. Model może poszczycić się ogromnym doświadczeniem, pracą z najwybitniejszymi ludźmi ze świata mody oraz znajomością z topowymi gwiazdami. Niestety na jego drodze zdarzył się incydent, który wpisuje się w te dotyczące ruchu #MeToo. Reporter serwisu dziendobry.tvn.pl Oskar Netkowski zapytał Jacka o ciemne strony świata modelingu.
Jacek Jelonek o początkach kariery w modelingu

12 października na platformie Player.pl zadebiutuje program "Prince Charming". To pierwsza w Polsce tego rodzaju produkcja. Mężczyzną, o którego względy będą walczyć uczestnicy programu, jest Jacek Jelonek. Model cieszy się teraz zainteresowaniem mediów i popularnością. Nie każdy jednak wiedział, jak zaczęła się jego przygoda ze światem mody.

- Nie pamiętam, ile miałem lat, ale pamiętam, że w telewizji leciał jakiś pokaz mody. Pomyślałem wtedy, że też bym tak chciał i chcę zostać modelem. Ale nie wiedziałem, czy się nadaję i mam warunki. Mój brat pracował w telewizji, poszliśmy na jakieś urodziny. Podeszła do mnie jakaś pani i zapytała, z jakiej agencji jestem. Powiedziałem, że nie jestem dziw*ą i że w żadnej agencji nie jestem. Ale zaczęła się śmiać i dała mi wizytówkę mówiąc, że pracuje w agencji modelek. No i tak się to potoczyło - opowiadał.

Jacek Jelonek w obiektywie Mario Testino

Jednym z największych osiągnięć w karierze Jacka jest sesja dla hiszpańskiego Vogue'a. Wszystko, jak to często w życiu bywa, zdarzyło się dzięki przypadkowi.

- To zabawna historia. Przez lata pracowałem jako producent. Mieliśmy realizację w Madrycie. Zdjęcia robił wówczas Marcin Tyszka. Jeździliśmy po całym mieście, szukając lokalizacji. Zatrzymaliśmy się w fajnej restauracji na lunch. Marcin powiedział mi, że Mario Testino zatrzymał się w Hiszpanii. Nagle weszli jego asystenci, a później on sam. Pomyślałem sobie, że fajnie byłoby z nim kiedyś pracować. Chwilę później dzwoni mój manager z Hiszpanii i mówi, że zostałem zabookowany na 3 dni zdjęć do hiszpańskiego Vogue'a z Mario Testino. Powiedziałem, że mam produkcję i że nie mogę, ale ekipa powiedziała mi, że będę idiotą, jeśli tego nie zrobię. Była tam Penélope Cruz i wiele innych gwiazd - wyznał model.

Jacek Jelonek o sesji w koronkowej bieliźnie

Jacek Jelonek ma 35 lat i doświadczenie, którym mógłby obdarować przynajmniej kilka osób ze świata mody. Najbardziej kontrowersyjną sesję zrobił mu Marcin Tyszka. Model pozował w damskiej koronkowej bieliźnie, przełamując ją smokingiem.

- Najbardziej kontrowersyjną sesją była ta, na której miałem damską bieliznę na sobie. Do tej pory pamiętam, jak przyszła stylistka i dała mi małe majteczki koronkowe. Powiedziałem, że wszystko będzie widać, a ona na to, że poradzę sobie i upchnę, co trzeba. Ale to była piękna sesja, a nie jakaś tania. Miałem górę od smokingu, albo miałem spódnicę z koszulą z muchą. Mój tata zobaczył te zdjęcia i zapytał, czy chcę mu o czymś powiedzieć - powiedział Jacek w rozmowie z Oskarem Netkowskim.

#MeToo Jacek Jelonek opowiedział o swojej historii

Model po kilku latach pracy w branży, został zaproszony na kontrakt do Stambułu. Zachowanie właściciela agencji naruszyło jego granice. Śmiało można mówić tutaj o nadużyciu.

- Przez lata pracy nie doświadczyłem żadnych nadużyć. Nigdy nie miałem czegoś takiego, żeby poczuć się nieswojo. Dopóki nie poleciałem do Stambułu do jednej z najlepszych tam agencji. Wszystko było super do momentu spotkania z właścicielem, który spotkał się ze mną dopiero po 4 dniach pobytu. Nagle zaczął mnie dopytywać o dziwne rzeczy. Np. o to, jak musiałem się postarać o sesję z Mario Testino i co byłbym w stanie zrobić, żeby dostać pracę - opowiadał Jacek.

- Nagle zaczynał mi opowiadać, że modele do niego podchodzą i chcą różnych rzeczy od niego. Nagle wyjął miarkę z kieszeni, rzucił ją na stół i powiedział, żebym zmierzył swojego penisa i powiedział, ile mam centymetrów, bo słyszał, że Polacy mają duże. Powiedziałem, że dobry żart i mu już podziękuję. Napisałem później, że jeśli nie zabookuje mi lotu powrotnego do domu, to go zniszczę. Ta historia wypłynęła pół roku temu, kiedy okazało się, że ktoś pisze o tej agencji, że robili innym już podobne rzeczy - podsumował.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości