Boże Narodzenie w domu dziecka
Dagmara Olszewska: Jak wyglądają święta w domu dziecka?
Joanna, pracownica domu dziecka: Generalnie Boże Narodzenie to dla większości z nas wesoły okres. W domu dziecka część podopiecznych wyczekuje spotkań z rodzinami, natomiast garstka zawsze zostaje w placówce. Dla tych, którzy wyjeżdżają, jest to miły czas. Niestety ci, którzy zostają, częstą są smutni i rozdrażnieni. Dzieci nie w każdej sytuacji radzą sobie ze swoimi emocjami. Mimo wszystko, jako opiekunowie robimy co w naszej mocy, by święta przypominały te, które wszyscy widzimy w telewizji. Ubieramy choinkę, przygotowujemy kolację wigilijną, pieczemy pierniczki. Staramy się, jak możemy, jednak zdajemy sobie sprawę z tego, że nie takie święta maluchy sobie wymarzyły.
Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo
Święta Bożego Narodzenia
W jaki sposób dzieciom przydziela się prezenty?
Nasza placówka ma to szczęście, że od lat współpracują z nami osoby, które nazywamy już przyjaciółmi domu dziecka. Sami zgłaszają się do nas, proszą, by dzieci napisały listy do świętego Mikołaja i w większości przypadków kupują to, o co nasi podopieczni poproszą. Chwila radości na małych twarzach jest naprawdę bezcenna. Niestety wiemy, że nie wszystkie placówki mają tyle szczęścia, co my i brakuje środków na zorganizowanie świąt i zakup nawet drobnych paczek pod choinkę.
O co najczęściej proszą dzieci?
U nas najczęściej proszą o akcesoria do sprzętu elektronicznego. Chłopcy marzą o podkładkach pod myszki, nowej klawiaturze do komputera czy odtwarzaczu muzyki. Dziewczynki natomiast chcą dostać bony zakupowe do różnych sklepów odzieżowych. Wtedy idą do galerii handlowej same i kupują dokładnie to, co im się podoba.
Czy w okresie przedświątecznym zdarzają się anonimowi darczyńcy? Zgłaszają się pojedyncze, prywatne osoby, które zostawiają prezenty dla dzieci?
Przed świętami Bożego Narodzenia faktycznie jest większe zainteresowanie domami dziecka niż w pozostałe miesiące. Czasami np. dzwoni do nas cukiernia i pyta, czy może w wigilię przywieźć ciasto i inne smakołyki. Sklepy spożywcze oferują dostarczenie soków czy przekąsek. Prywatni darczyńcy także się zdarzają, jednak teraz, ze względu na COVID kontakty są bardzo ograniczone. Ale jeśli komuś zależy na tym, by umilić święta dzieciom, to znajdzie na to sposób.
Jakich prezentów nie oddawać do domu dziecka?
Czy zdarzają się prezenty, które nie powinny trafić w ręce dzieci?
Niestety to jest u nas temat rzeka. Okres przedświąteczny zaczyna się u nas tak naprawdę już pod koniec listopada. Mamy wrażenie, że ludzie przed Bożym Narodzeniem robią porządki w piwnicy i to, co normalnie by wyrzucili, wywożą do nas. Zastanawiamy się czasami, czy niektórzy czyszcząc swoją szafę, chcą oczyścić też swoje sumienie. Jako opiekunowie jesteśmy czasem zażenowani, a dzieciom jest po prostu przykro i są rozczarowane. Trafia do nas na przykład zepsuty sprzęt, którego nie da się już naprawić, rolki i samochodziki bez kółek, puzzle bez połowy elementów. Opiekunowie w domach dziecka chcą swoim podopiecznym stworzyć pozory prawdziwego domu, otoczyć ich rodzinną opieką. Czy naprawdę ktoś chciałby dać komuś bliskiemu starą, brudną i zepsutą zabawkę pod choinkę? Dzieci z domu dziecka nie są gorsze, nie chcą bawić się rzeczami wyglądającymi jak wyjęte ze śmietnika.
Jak dzieci reagują na takie "prezenty"?
Z perspektywy czasu wspominają to w żartach, jednak były sytuacje, w którym było im bardzo przykro. Jedna z naszych podopiecznych kilka lat temu otrzymała ładnie zapakowaną paczkę. Ktoś zadał sobie trud, żeby znaleźć pudełko, okleić je, zawiązać kokardę. W środku były jednak stare, dziurawe skarpetki i brudne, niewyprane majtki. Po otworzeniu tego "prezentu" po prostu się rozpłakała. Nagminnie zdarza się też, że otrzymujemy ubrania po dziadkach. Kurtki, płaszcze i spodnie są czasami starsze od nas, opiekunów, więc jak mają przydać się dzieciom?
Czy powinno oddawać się używaną odzież do domów dziecka?
Używana odzież to nie jest zły prezent. Moje własne dzieci też chodzą w ubraniach po rodzeństwie czy kuzynach i nie ma w tym nic nieodpowiedniego. Zależy nam tylko na tym, by dary dla podopiecznych z domu dziecka były przemyślane. Jeśli w koszuli jest kilka dziur, to raczej się nam nie przyda. Otrzymujemy wiele paczek z ubraniami, które są czyste, uprane i wyprasowane. Dzieci bardzo się z nich cieszą i z uśmiechem w nich chodzą. Należy jednak wziąć pod uwagę to, że niektóre nieprzemyślane prezenty sprawią więcej smutku niż pożytku.
Co dać dzieciom, jeśli nie stać nas na zakup prezentów?
Jeśli kogoś nie stać na wsparcie kosmetykami, zakupami spożywczymi czy nowymi prezentami a chciałby pomóc, to w takiej sytuacji najlepiej skontaktować się z wybraną placówką i zapytać o obecne potrzeby. To mogą być używane ubrania, ściereczki, może pościel. Przekazujmy prezenty, które sami chcielibyśmy otrzymać. Żeby dzieci nie czuły się jak etap czyszczenia mieszkania.
Czy wyobrażenie o domach dziecka pokrywa się z rzeczywistością?
Po zachowaniach wielu osób widzę, że ludzie myślą, iż dom dziecka to okrutna bieda i dzieci nie mają się w co ubrać, wydziela im się jedzenie czy inne tego typu historie. Zdarza się np., że ktoś robi remont kuchni, dzwoni do nas i mówi, że chce przekazać lodówkę twierdząc, jest stara, ale działa. U nas była taka sytuacja. Mieliśmy nowe lodówki w placówce, akurat żaden z naszych podopiecznych się nie usamodzielniał i nie potrzebował takiego sprzętu, więc podziękowaliśmy i uprzejmie odmówiliśmy. Zasugerowaliśmy, że być może ktoś inny będzie jej potrzebował bardziej niż my. Kilka dni później w Internecie pojawiła się informacja, że domy dziecka muszą być super bogate, skoro nie chcieliśmy przyjąć takiego prezentu. Naprawdę jesteśmy wdzięczni za wszystkie podarunki, ale nie jesteśmy magazynem dla niepotrzebnych staroci. Nie możemy też przyjmować na zapas tego, co jest nam obecnie niepotrzebne i raczej szybko się nie przyda.
Zobacz także:
- Podopieczny domu dziecka relacjonuje, jak wygląda życie w placówce. "Początki były bardzo ciężkie"
- "Dzieci proszą, żeby zabrać je ze sobą". Boże Narodzenie w domach dziecka
- Wychowankowie spalonego domu dziecka pomagają w jego odbudowie. "Żal mi cioci i wujka, nie widziałam ich jeszcze w takim stanie"
- Siła jest kobietą. 30-letnia Polka prowadzi dom dziecka w Kenii. "Często nawet nie wiemy, w którym roku się urodziły"
Autor: Dagmara Olszewska
Źródło zdjęcia głównego: NATHANAEL KIEFER/Getty Images