Zabił 18-letnią Magdę, wcześniej 13-letnią Sylwię. "Wiadomo było, że coś takiego zrobi". Nikt go nie powstrzymał

Uwaga! TVN: Zabił 18-letnią Magdę. To nie była jego pierwsza zbrodnia
29-letni Dawid J. przyznał się do zabicia 18-letniej Magdaleny. Przed laty zabił koleżankę z klasy, miał wówczas 14 lat. - Jestem zbulwersowany. Przecież było wiadomo, że wcześniej czy później coś takiego zrobi – wskazuje psychiatra, który wydawał opinie w sprawie wielu morderców. Sprawą zajęli się reporterzy programu "UWAGA! TVN".

18-letnia Magdalena ze Świńca została brutalnie zamordowana. Jej zwłoki odnaleziono niedaleko domu, w pobliskim lesie.

- Potrzebna była identyfikacja DNA, żeby potwierdzić, że to ta dziewczyna, tak zmasakrował jej twarz - opowiada Katarzyna Marczewska. I dodaje: - Przerażające, co on miał w tamtej chwili w głowie, że był zdolny popełnić taki czyn.

Spokojna i pomocna

Pani Katarzyna znała Magdę od dziecka. Wychowywały się na tej samej wsi.

- Magda była spokojna, praktycznie cały czas siedziała w domu – opowiada koleżanka. 18-latka często jeździła robić zakupy ojcu. - Jak ktoś czegoś potrzebował, to bez problemu to robiła. Była bardzo uczynna, pomocna, serdeczna. Uczyła się w liceum w Gryficach – opowiada Marczewska.

Skuter

Feralnego dnia dziewczyna pojechała na skuterze do Kamienia Pomorskiego. Chciała zrobić zakupy. Pod sklepem skuter miał się zepsuć. Z relacji ojca dziewczyny wynika jednak, że jednoślad nie powinien sprawiać problemów. Kilka dni wcześniej był w naprawie. Według ustaleń prokuratury pomoc w podwiezieniu miał zaoferować nastolatce 29-letni Dawid J.

- Policja ściągnęła nagrania spod marketu. I tam było widać, że sprawca rozmawia z Magdą. I został wytypowany, że może mieć coś wspólnego z tragedią – mówi Marczewska. I dodaje: - Dla mnie dziwne jest to, że znaleźli się w tym samym czasie, w tym samym miejscu. Może faktycznie ktoś jej grzebał przy skuterze. 29-letni Dawid J. został aresztowany.

Mężczyzna był już karany. Przed laty został okrzyknięty najmłodszym przestępcą seksualnym w Europie. W wieku 14 lat brutalnie zamordował i zgwałcił swoją koleżankę z klasy - 13-letnią Sylwię. Jej ciało odnaleziono w rzepaku, także niedaleko domu. Dziewczynka została zmasakrowana, a opis jej obrażeń miał objąć aż 11 stron.

- Wyjdzie z poprawczaka, wtedy będzie jeszcze większy, silniejszy. I co, wyjdzie naprawiony? To, że w poprawczaku sobie posiedział, to tak, jakby był na wczasach – denerwowała się przed laty pani Violetta, matka zamordowanej dziewczynki.

- Dla mnie to jest zwyrodnialec. 14 lat? Skoro myślał jak dorosły, to niech odpowie za czyn jak dorosły. Mi nikt nie powie, że dziecko ma takie myśli – wskazuje dzisiaj Marczewska.

14-latek dopiero po wynikach badań DNA przyznał się do popełnienia tej przerażającej zbrodni. Trafił do poprawczaka. Na przepustkach miał molestować swoją 11-letnią siostrę.

- Dziewczynka chwaliła się koleżankom. Bo ona nie wiedziała, co to. Nikt jej przykładu nie dał. W Kamieniu u nas też próbował, gdzieś chodził pod szkoły i zaczepiał różne dziewczyny. Tylko, że tutaj mu się nie udało, pogonili go stąd - wspomina Marczewska.

"Bez uczuć i zahamowań"

Według doniesień mediów, młodociany przestępca w wieku 17 lat uciekł z poprawczaka i napadł na 19-latkę. Zagroził nożem, zabrał pieniądze. Wtedy trafił do więzienia na dwa lata. Ten rozbój paradoksalnie skrócił jego poprzednią karę poprawczaka. Dawid J. wyszedł na wolność w wieku 20 lat.

- Na podstawie tego pierwszego przestępstwa i kolejnych jego zachowań istniało wysokie prawdopodobieństwo, że popełni podobny czyn w przyszłości – mówi doktor Jerzy Pobocha. I dodaje: - To są osoby, które nie mają moralnych uczuć, moralnych zahamowań. Druga rzecz to trudności w hamowaniu popędu seksualnego. To wszystko razem powoduje, że ten człowiek tak jest zaprogramowany.

Na wolności morderca wrócił do rodzinnego Sulikowa i tam założył rodzinę.

- Wprowadził się tuż obok rodziców zamordowanej dziewczyny - tej Sylwii, którą zabił przed laty. Jej rodzice nie wytrzymali napięcia i się wyprowadzili – opowiada Katarzyna Marczewska. I dodaje: - Mieszkał z matką, ojczymem, narzeczoną, z którą ma dwie córki. Mieszkał też z dwiema siostrami – jedną z nich molestował. Ludzie ze wsi dali mu drugą szansę, bo stwierdzili, że mu się należy. Najpierw się bali.

Sulikowo to niewielka wieś leżąca niedaleko Kamienia Pomorskiego. Temat morderstwa dziewczynki od wielu lat dzieli i elektryzuje jej mieszkańców.

- Był strach, on jest dosyć potężny chłopak. Przypuszczam, że przy nim szans bym nie miała. Trzeba było żyć. Co mieliśmy wszyscy zmienić adres zamieszkania, bo on wrócił? To trochę nierealne – mówi jedna z mieszkanek.

- Każdemu się wydawało, że jak znalazł narzeczoną i ma dzieci, to się ustatkował. To była bomba z opóźnionym zapłonem, mogło to trafić na kogoś innego – dodaje.

Sąsiedzi Dawida twierdzą, że chłopak już w dzieciństwie maltretował zwierzęta. Powtarzał klasy. Matka nie pracowała, a ojciec też był karany za przestępstwa seksualne.

- Z tymi ludźmi nikt nie chciał rozmawiać. Jak on popełnił tę zbrodnię, to jego ojciec jeszcze wyzywał ludzi, że to nie syn, że cały świat jest przeciwko nim. Nie docierało to do niego, że jego syn zrobił tak potworną rzecz – opowiada Katarzyna Marczewska.

„Było wiadomo, że coś takiego zrobi”

- To jest wyłącznie wina państwa, że pozwolili mu wyjść z poprawczaka. I zostawili go w spokoju, a tym bardziej po próbie napadu. Już powinna się zapalić lampka, że coś nie tak będzie z tym człowiekiem, że w ogóle jest z nim coś nie tak. Że jest chory, potrzebuje leczenia – podkreśla Katarzyna Marczewska.

Doktor Jerzy Pobocha, psychiatra, który przez całe swoje życie opiniował wielu morderców i gwałcicieli, zwraca uwagę, jak ważna jest prognoza kryminalistyczna i regularne badania tak niebezpiecznych przestępców.

- Jestem zbulwersowany, że doszło do takiej sytuacji. Przecież to było wiadomo, że wcześniej czy później on coś takiego zrobi – mówi doktor Pobocha. I zaznacza: - Ci ludzie muszą być monitorowani, muszą być nadzorowani. Muszą się kontaktować z lekarzem, psychoterapeutą, kuratorem itd. Trzeba sobie jasno powiedzieć, czy lepiej jest, żeby on był w jakimś sensie izolowany, co zrobiono dla pedofilów, czy lepiej jest czekać i liczyć, że może nie zabije. Nie może tak być, nie ma bardziej chronionego dobra jak zdrowie i życie.

- Wchodzę do domu i wszędzie widzę córkę. Siedzę, włączony jest telewizor, ale nawet nie wiem, co tam leci. Siedzę do godz. 4, aż usnę ze zmęczenia. Jak dalej żyć? Nie wiem, nie wyobrażam sobie - mówi ojciec 18-latki.

- Zwyrol zostanie zwyrolem. On jest jakąś bestią, potworem. Chciałabym, żeby rząd przeprosił rodzinę za to, co stało się Magdzie i żeby ten zwyrol nigdy nie wyszedł na wolność – kwituje Katarzyna.

Zobacz też:

Płaczący dwulatek na balkonie, interweniowali strażacy: "Dziecko było pozostawione bez opieki"

Tropiciele z grupy "Bizon". "Najczęściej pomagamy w poszukiwaniach zaginionych osób"

Co piąte dziecko cechuje wysoka wrażliwość. Psycholog: "Takie maluchy mają trudniej w życiu"

Autor: Luiza Bebłot

Źródło: Uwaga! TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości