Katastrofa w Kokoszkach
Autobus zbliżał się do kolejnego przystanku na swojej trasie. Nagle wybuchła opona, a kierowca stracił panowanie nad kierownicą i uderzył w drzewo. W wyniku wypadku zginęły 32 osoby, a 43 zostały ranne. Do katastrofy w Kokoszkach doszło 26 lat temu. Jednym z ocalałych jest Arkadiusz Murawski. Jak wspomina tamten tragiczny dzień?
Jechałem do Gdańska, do dziewczyny na spotkanie. Wsiadałem ostatni do autobusu. Było tak ciasno, że nie mogłem wejść, tak że drzwi za mną zamknął pasażer, który siedział na pierwszym siedzeniu. Droga trwała krótko. Samego wyprzedzania tej ciężarówki nie pamiętam, bo było tak ciasno, że nie widziałem. Ale sam wybuch opony pamiętam (…) Ocknąłem się dwadzieścia minut później, jak karetki zaczęły przyjeżdżać. Ocknąłem się przed autobusem. Stałem na drzwiach. Drzwi się otworzyły w czasie wypadku, wypadłem do tyłu, drzwi się odbiły i zmiażdżyły mi nogę
- opowiada Arkadiusz Murawski.
Kiedy się ocknął, obserwował, co się dzieje wokół. Był chaos. Wszędzie leżeli ludzie, a części autobusu były porozrzucane.
Ludzie biegali, wołali, pytali, kogo można wziąć do karetki. Mało karetek było, dlatego pytali, kogo można na przednie siedzenie wziąć. Odezwałem się, przyszło pełno lekarzy, zawinęli mi nogę, wsadzili do karetki
- mówi uczestnik wypadku w Kokoszkach.
Pan Arkadiusz trafił do szpitala i przeszedł operację. Miał około trzydziestu szwów na głowie i zmiażdżoną nogę.
Mogę spokojnie o tym rozmawiać, bo dla mnie to był kolejny etap życia. Żyję, mam się dobrze, chodzę normalnie, twarz mam dobrze pozszywaną. Ja generalnie nie mogę narzekać na swoje życie
- podkreśla w rozmowie z Dzień Dobry TVN.
Wypadek w Kokoszkach – co było przyczyną?
Tadeusz Diupero to biegły sądowy ds. odtwarzania wypadków drogowych. Zajmował się tą sprawą jako ekspert Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ.
Ten autobus był przeładowany. Biorąc pod uwagę średnią masę człowieka na poziomie 80 kilogramów, to były dwie tony więcej niż nominalna masa autobusu. Było więcej o 25 osób. Autobus był przystosowany do przewożenia 39 osób siedzących i 12 stojących. A było 75 osób. Cała reszta była w korytarzu. Proszę sobie wyobrazić ten pień drzewa, który wnikał na głębokość prawie trzech metrów w strukturę autobusu. Część osób ginęła w bezpośrednim uderzeniu. W moim przekonaniu znaczna część zginęła na skutek sprasowania ich przez te ciała osób, które były na końcu
- mówi gość Dzień Dobry TVN.
Oskarżony w sprawie był kierowca autobusu.
Jechał z prędkością większą niż dopuszczalna lub niedostosowaną do tego rodzaju ładunku i tak przeładowanego autobusu. Najprawdopodobniej oskarżony kierowca wyprzedzał inny pojazd. Musiał w sposób dość gwałtowny zjeżdżać w prawo i w tym momencie, domyślam się, bo nikt tego dokładnie nie przebadał, to dodatkowe obciążenie autobusu spowodowało dodatkowe obciążenie opony, która wystrzeliła
- tłumaczy Tadeusz Diupero.
Jak katastrofę w Kokoszkach wspominają ocalali z wypadku? Zobaczcie materiał:
Kulisy tej i innych katastrof zobaczysz w serialu dokumentalnym "Największe Polskie Katastrofy" w poniedziałki o 21:00 w Discovery.
Zobacz też:
Małopolska: przy drodze znaleziono ciało mężczyzny
Myśliwy zastrzelił 16-latka w sadzie. Mężczyźnie grozi dożywocie
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Autor: Anna Korytowska