Bezobjawowe zakażenie
Po przeprowadzeniu badań na Islandii okazało się, że połowa osób, u której wykryto zakażenie, nie wykazywała żadnych jego objawów. Dlaczego? Na to pytanie odpowiedział w rozmowie ze studiem Dzień Dobry TVN dr hab. Ernest Kuchar.
Mamy obserwacje krótkoterminowe. Wcale nie jest pewne, czy w tej chwili ktoś bezobjawowy nie zachoruje w przyszłości, bo mogliśmy wykryć wirusa u osoby, która jest w trakcie wylęgania
- wytłumaczył.
Islandzkie badanie nie jest też żadnym zaskoczeniem i nawet w Chinach zauważono, że objawy zakażenia nie pojawiły się u nawet 10-20 proc. osób. Specjalista podkreśla, że konieczna jest dalsza obserwacja Islandczyków, którzy mieli dodatnie wyniki obecności na koronawirusa.
Powikłania po koronawirusie
COVID-19, jak i wiele innych chorób, może wywołać zdrowotne komplikacje. Ekspert zauważył, że już sam pobyt pobyt w szpitalu czy na oddziale intensywnej terapii da się uznać za powikłanie. Świadczy to bowiem o ciężkim przejściu zakażenia. Poza tym wspomniał o pojawiającym się włóknieniu płuc.
Nie wiadomo, jakie następstwa będą miały te zmiany w płucach, które przypisujemy koronawirusowi, na wydolność oddechową. (…) Być może układ oddechowy będzie trwale upośledzony
- powiedział specjalista, uczulając, że chodzi o pewien odsetek chorych.
Także i serce może ucierpieć w wyniki zarażenia się koronawirusem – u wielu osób wykryto markery uszkodzenia mięśnia tego narządu. Także i w tym przypadku konieczna jest długoterminowa obserwacja, która wykaże wszystkie tego konsekwencje.
Grypa a koronawirus
Gdy tylko w mediach zaczęła się pojawiać informacje o przypadkach zakażenia, wiele osób bagatelizowało, mówiąc, że na grypę też umierają ludzie i ona sama też bywa groźna. Oczywiście sama grypa też może dawać powikłania i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Jednak ich odsetek jest znacznie mniejszy niż w przypadku COVID-19
Ryzyko powikłań (…) jest wielokrotnie większe w przebiegu koronawirusa. (…) Śmiertelność w grypie to jest 0,02 proc., a śmiertelność w koronawirusie to jest 2 proc. To jest 100 razy więcej
- wytłumaczył dr hab. Ernest Kuchar.
Osocze wyleczonych
Osocze wyleczonych z COVID-19 osób może być pomocne w leczeniu zakażenia koronawirusem. Potwierdza to gość Dzień Dobry TVN, przypominają, że wykorzystywanie w medycynie osocza ozdrowieńców pojawiało się już XIX wieku.
Pierwszymi lekami to były surowica przeciwbłonicza, surowica przeciwtężcowa do dzisiaj stosowane
- przypomniał specjalista.
Dodał przy tym, że do tej pory podobnie postępuje się w przypadku np. ospy wietrznej, wirusowego zapalenia wątroby typu B, tężca czy wścieklizny.
Zobacz także:
- Andrea Bocelli zaśpiewał w opuszczonej katedrze w Mediolanie. "Wierzę w siłę wspólnej modlitwy"
- Nowa rzeczywistość Karoliny Pisarek. „Kwarantannę spędzam z ukochanym"
- Medycy, czyli bohaterowie naszych czasów. Święta wielkanocne spędzą na ratowaniu innych
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Autor: Wioleta Pyśkiewicz